Laurent Tillie: ten zespół ma duszę
Po zwycięstwie nad triumfatorem Ligi Światowej 2014 zespołem USA, podopieczni Laurenta Tillie zajmują pierwsze miejsce w grupie D i są pewni awansu do kolejnej rundy FIVB MŚ POLSKA 2014. To właśnie Trójkolorowi wyrośli na czarnego konia krakowskiej grupy. Co zdecydowało o takiej postawie Francuzów oraz o roli Antonina Rouzier w tym turnieju, opowiedział nam szkoleniowiec reprezentacji Les Bleus, Laurent Tillie.
plusliga.pl: Gratuluję wspaniałego meczu i wygranej z reprezentacją USA. W tej chwili zajmujecie pierwsze miejsce w grupie śmierci. Jak tego dokonaliście?
Laurent Tillie: Wiesz, kiedy jest tak wspaniała publiczność, to niesie. Dodatkowo przy ostatnich piłkach wszyscy oglądali mecz na stojąco. To naprawdę potrafi zmotywować, gra się jak w transie. To czysta przyjemność. Przez cały mecz utrzymaliśmy dobra jakość własnej gry i nie mieliśmy w tym spotkaniu słabych punktów. Nie gramy perfekcyjnie, popełniamy błędy, ale akceptujemy to. Najważniejsze to zachować spokój. W meczu z Amerykanami cały zespół zagrał bardzo dobrze i z tego bardzo się cieszę.
- Czy spodziewał się Pan tak dobrego występu swojego zespołu w tej trudnej grupie? Po czterech meczach macie na swoim koncie 10 punktów i zajmujecie pierwsze miejsce. Czy to jest zaskoczenie?
- Został nam jeszcze jeden mecz z Belgią (śmiech), ale bardzo cieszę się z tego, co do tej pory pokazaliśmy. Przed tym turniejem pracowaliśmy naprawdę ciężko, aby grać jak najlepiej. Nasza ciężka praca na treningach, przynosi teraz dobre wyniki. Przyjechaliśmy do Krakowa i do tej pory gramy bardzo dobre mecze. Mam nadzieję, że utrzymamy ten wysoki poziom w kolejnych fazach mistrzostw.
- Rzeczywiście widać, że jesteście bardzo dobrze przygotowani do tego turnieju. Czy do tej pory któryś z drużyny zaskoczył Pana swoją postawą?
- Nie mogę wyróżnić jednego zawodnika. Gramy całą drużyną i to jest nasz plus. Nie ma indywidualności, naszą siłą jest drużyna. Oczywiście bardzo dobre zawody rozgrywa Antonin Rouzier, ale także Le Goff, Tillie, Toniutti i Ngapeth. Grają wszyscy. Zaczęliśmy ten mecz bardzo spokojnie, ale z każdą piłką graliśmy coraz lepiej i utrzymaliśmy dobry poziom do końca spotkania. To wszystko dzięki jedności jaką tworzymy i duszy, jaką ma ten zespół.
- Czy przeżywał Pan już ciężkie chwile w tym turnieju?
- Tak. Szczególnie po meczu z Włochami bardzo ciężko było nam się otrząsnąć po tej przegranej, kiedy prowadziliśmy w spotkaniu już 2:0. Udało nam się jednak wrócić na dobre tory i mam nadzieję, że utrzymamy na dłużej naszą dobrą dyspozycję. Niespokojnie rozpoczęliśmy także pierwszego seta z Amerykanami. Może trochę przestraszyliśmy się zespołu naprzeciwko którego stanęliśmy. Spotkaliśmy się przecież z triumfatorami tegorocznej Ligi Światowej. Spokojnie czekaliśmy jednak na odnalezienie własnego rytmu gry i z każdą piłką było już tylko lepiej. Można powiedzieć, że spokój nas uratował.
- Antonin Rouzier grał w Polsce, potem we włoskim Cuneo, ale nigdzie nie prezentował się tak dobrze, jak w tym turnieju. Czym to zostało spowodowane?
- Wszyscy ze sobą bardzo dobrze się czujemy. Właśnie dzięki Antoniemu gramy w tych mistrzostwach świata. To dzięki niemu w rywalizacji z Belgią uzyskaliśmy kwalifikacje na ten turniej. Rozegrał naprawdę bardzo dobre zawody. Z każdym kolejnym sezonem Antonin zdobywa doświadczenie i myślę, że to właśnie teraz procentuje.