Leon z biało-czerwonymi w Krakowie
Jeden z najlepszych przyjmujących świata Wilfredo Leon był na wygranym meczu biało-czerwonych w Kraków Arenie. Pomysł, by zagrał w naszej kadrze nadal wywołuje skrajne emocje.
Przypomnijmy, że Leon wyjechał z rodzinnej Kuby, by szukać lepszego życia. Dzięki menedżerowi Andrzejowi Grzybowi zakotwiczył w naszym kraju, trenował w Rzeszowie, ma w Polsce mieszkanie i narzeczoną. Wczoraj przed kamerami Polstu Sport przyznał, że czeka na polski paszport i dzień, kiedy zagra w biało-czerwonych barwach. Dodał też, że coraz lepiej rozumie nasz język i ma nadzieję wkrótce udzielać wywiadów po polsku.
Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych tygodniach Leon otrzyma nasz paszport i jedyną przeszkodą do gry w reprezentacji Polski pozostanie FIVB i okres karencji, który Wilfredo musi przejść po zmianie kadry narodowej. Standardowo wynosi on dwa lata, lecz ponoć jest możliwość, by Leon zagrał dla Polski już w trakcie igrzysk w Rio de Janeiro.
Tymczasem jego kandydatura wzbudza spore emocje. Tak o tym pomyśle wypowiedział się Jakub Jarosz: – Osobiście nie mam z tym żadnego problemu. Każdy, kto będzie miał nasz paszport będzie dla mnie Polakiem. Najważniejsze, żeby w naszej reprezentacji grali najlepsi – powiedział atakujący.
Inne zdanie ma Krzysztof Ignaczak, który w felietonie dla „Przeglądu Sportowego” napisał m.in: – „Nie chcę być źle odebranym, jednak moim zdaniem Leon jeszcze nie zdążył pokazać, że jest Polakiem. Nie miał możliwości dłużej u nas pomieszkać, poznać Polski i Polaków. A to moim zdaniem jest niezbędne, by na boisku oddać dla swojej drużyny narodowej absolutnie wszystko. Najlepszym przykładem niech będzie kadra Włoch. Tam przecież grali faceci, którzy nazywają się bardzo mało włosko, jak Travica, Zaytsev, Łasko, Kovar itd. Różnica polega jednak na tym, że oni wszyscy mając ojców z innych krajów, jednak dorastali w Italii, zżyli się z tym krajem, jego kulturą. Jak kiedyś żartował Andrea Anastasi, część z nich mówiła ładniej po włosku niż on sam. I dlatego nikt nie ma prawa takich ludzi pytać o to, kim są, dla kogo chcą grać. To oczywiste, a w przypadku Leona to wszystko nie jest już takie proste.
Moim zdaniem to nie jest dobry czas na granie Leona w biało-czerwonych barwach. Bardziej liczę na chłopców pokroju Olka Śliwki. A jeśli Leon faktycznie zostanie Polakiem, osiądzie w naszym kraju, to może będzie miał także syna? Wtedy nie widzę żadnych przeszkód, by Leon junior grał w naszej kadrze.
To moje zdanie, wiem że wielu się z nim nie zgodzi. Myślę jednak, że kluczowa będzie tutaj opinia trenera Antigi i reprezentantów Polski. Moje zdanie już znacie, wiem że wielu uzna je za radykalne. Wierzcie mi, nie ma nic złego w bronieniu polskiej siatkówki, na pewno nie jest to żaden szowinizm”.
Ciekawe, która opinia jest wam bliższa?