Lepiej z marszu czy po przerwie?
Jastrzębski Węgiel przystępuje do walki o finał mistrzostw Polski. W półfinale play-off rozgrywanego do trzech zwycięstw zespół Lorenzo Bernardiego zmierzy się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Gospodarzem dwóch pierwszych spotkań w tej rywalizacji będą jastrzębianie z racji wyższej lokaty zajętej na koniec sezonu zasadniczego.
Premierowy mecz półfinałowy zostanie rozegrany w Hali Widowiskowo-Sportowej w najbliższy piątek o godz. 20:00, natomiast drugą potyczkę zaplanowano na 23 marca. Ma to związek z tym, że drużyna trenera Daniela Castellaniego w poniedziałek wyrusza do Rosji, gdzie w dniach 16-17 marca weźmie udział w turnieju finałowym Ligi Mistrzów w Omsku.
„Pomarańczowi” w niedzielę zakończyli liczącą pięć meczów I rundę play off, eliminując z gry o finał zespół Effectora Kielce. – Musimy odzyskać energię. Zeszły tydzień był dla nas ciężki – przyznaje Lorenzo Bernardi.
Ale szkoleniowiec jastrzębskiego akceptuje terminarz spotkań półfinałowych i konieczność rozpoczęcia batalii o medale po zaledwie czterech dniach przerwy od zakończenia ćwierćfinału. – Trudno powiedzieć, czy lepsza jest gra z marszu, czy korzystniejsza byłaby dłuższa przerwa w grze. Zresztą sami mieliśmy okazję szybciej zakończyć ćwierćfinał, ale tego nie zrobiliśmy. Dziś już jednak nie ma to żadnego znaczenia. Szkoda tracić na to energię. Przeszłości nie zmienimy, więc trzeba skupić się na teraźniejszości. A jest taka, że w piątek musimy i chcemy zmierzyć się z ZAKSĄ – dodaje jastrzębski trener.
Z jakim nastawieniem jastrzębianie pochodzą do tej konfrontacji? - Do piątkowego meczu przygotowujemy się normalnie. OK, każdy rywal ma swoją odrębną charakterystykę, ale w treningu idziemy zwykłym rytmem, żyjąc z dnia na dzień. Nie mamy obsesji na punkcie meczu z ZAKSĄ. Wiemy, o co gramy i ile spotkań trzeba wygrać, żeby znaleźć się w finale. Respekt jest jak dla każdego, o strachu nie ma jednak mowy – mówi ze spokojem włoski opiekun Jastrzębskiego Węgla.
W sezonie zasadniczym jego drużyna dwukrotnie musiała uznać wyższość rywali z Kędzierzyna-Koźla. Przeciwnik okazał się również lepszy w meczu półfinałowym tegorocznego Pucharu Polski w Częstochowie. Czy dzięki temu ZAKSA zyskała przewagę psychologiczną? – To zależy. Ja w każdym razie nakazałem moim zawodnikom, by zapomnieli o tych wcześniejszych meczach. Na pewno nie mogę zgodzić się z opinią, że tamte spotkania przegraliśmy już w szatni. W pierwszych dwóch meczach ZAKSA była po prostu lepsza, ale w Pucharze Polski przez ponad dwa sety toczyliśmy z nimi wyrównaną walkę – zauważa trener Bernardi.
Jaka jest zatem recepta na pokonanie przeciwnika? – Prochu nie wymyślimy. Każdy zawodnik musi wykonać swoją pracę najlepiej, jak tylko potrafi. Wiemy, co mamy zrobić, by wygrać. Ale od mówienia lepsze jest działanie. Oczywiście, jak we wszystkim, idea jest ważna, ale jeszcze ważniejsze jest wykonanie – uważa siatkarz minionego stulecia.
Włoch jest przekonany, że wielkim atutem jego zespołu będzie własna hala, w której jastrzębianie wygrali w tym sezonie czternastokrotnie, oraz jastrzębscy kibice. – Atmosfera w hali będzie fantastyczna, bo nasi fani byli, są i będą niesamowici. Przez cały sezon dawali nam ogromne wsparcie i - co warte podkreślenia – byli z nami także w tych trudnych momentach. Czujemy to wsparcie, bardzo nam ono pomaga. To jak dodatkowa siła. Jestem pewien, że w piątek hala zamieni się w arenę – podkreśla Lorenzo Bernardi.