Liga Europejska mężczyzn: Azerbejdżan - Polska 2:3
W pierwszym z dwóch meczów, które polscy siatkarze grają w Baku z Azerbejdżanem przykrej niespodzianki nie było. Młoda drużyna Andrzeja Kowala wygrała kolejne spotkanie w Lidze Europejskiej, choć zadecydował o tym dopiero tie break.
Polacy rozpoczęli z Michałem Kędzierskim na rozegraniu, Michałem Kaczyńskim w ataku, z Dawidem Dryją i Mateuszem Bieńkiem na środku, i z Jakubem Wachnikiem oraz Sławomirem Stolcem (szybko zmienił go Michał Filip, ale w decydującej fazie z kolei Stolc wszedł za Wachnika) w roli przyjmujących. Do tego Michał Żurek na libero.
O tym, że oba mecze z Azerbejdżanem trzeba wygrać i czekać na pomyślne wieści z Czarnogóry, gdzie gospodarze podejmowali Grecję polscy siatkarze wiedzieli przed przylotem do Baku. A jeśli chodzi o miłe wieści, to miały one oczywiście dotyczyć zwycięstw Czarnogóry.
W pierwszym secie większych kłopotów nie było. Polacy wygrali go 25:21, w drugim było podobnie, 25:20, i nic nie wskazywało na to, że za chwilę pojawią się problemy. Gospodarze dopingowani przez garstkę miejscowych widzów odskoczyli na kilka punktów w trzeciej partii i dość nieoczekiwanie utrzymali przewagę do końca.
W czwartym secie emocje były ogromne. Obie drużyny walczyły w końcowej fazie tej partii o każdą piłkę, ostatecznie gospodarze wygrali 29:27, nie pomogły zmiany dokonywane przez Andrzeja Kowala. O wyniku meczu miał więc rozstrzygnąć tie break. Tu więcej błędów popełnili siatkarze Azerbejdżanu i Polacy wygrali 15:12, a cały mecz 3:2. Zwycięstwo jest, ale jakby mniej cieszy, bo szanse na awans też mniejsze.
Najwięcej punktów dla naszej drużyny zdobył Michał Kaczyński (27), dla rywali Jewgienij Kowalenko (26).
Polska - Azerbejdżan 2:3 (21:25, 20:25, 25:20, 29:27, 12:17)