Liga Mistrzów: do Niemiec po zwycięstwo i awans do Final Four
Na placu boju w walce o Final Four Ligi Mistrzów pozostało sześć drużyn. W tym gronie jest najlepszy zespół PlusLigi ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, który w pierwszym spotkaniu pokonał u siebie VfB Friedrichshafen 3:2. Jutro odbędzie się mecz rewanżowy (początek 20.00, Polsat Sport).
Jak podkreślali kędzierzynianie na terenie rywali nie będzie miejsca na potknięcia. – Praktycznie nie mamy tej zaliczki – mówił po meczu Rafał Buszek, cytowany na stronie internetowej ZAKSY..
To było jedno z trudniejszych spotkań, jakie polski zespół musiał rozegrać w tym sezonie. W pierwszym meczu z VfB Friedrichshafen ZAKSA pokazała charakter, wygrywając mimo trudnej sytuacji. Po mocnym starcie podopieczni Andrei Gardiniego pozwolili bowiem dojść do głosu rywalom, co niemal przypłacili porażką. – Dwa pierwsze sety w naszym wykonaniu były bardzo dobre, później jednak przestaliśmy grać swoją siatkówkę. W trzecim secie tak naprawdę przeciwnik zaczął grać, a my czekaliśmy kiedy zaczną poprawiać błędy. Z taką drużyną jak Friedrchshafen nie można tak grać, dla nas to wyjątkowo niewygodny rywal, stąd taki wynik - mówił Rafał Buszek.
To właśnie przyjmujący ZAKSY regularną zagrywką pomógł ZAKSIE wrócić do gry w kluczowej części spotkania. – Cieszę się, że potrafiliśmy odwrócić losy tego tie breaka, który nie układał się po naszej myśli – skromnie mówił po meczu zawodnik.
O falującej grze ZAKSY mówili pozostali zawodnicy mistrza Polski. – Pierwsze dwa sety to była nasza dobra gra w elementach zagrywki, bloku czy w kontratakach. W trzeciej i czwartej partii trudno powiedzieć co się stało, zaczęliśmy popełniać sporo błędów własnych. Trochę przespaliśmy te dwa sety, na początku tie breaka też nie wyglądało to za dobrze, ale brawa dla Rafała Buszka i całej drużyny, że udało się wyciągnąć ten mecz. 30 błędów to trochę dużo, ale wyciągniemy wnioski z tego meczu. Tutaj nie ma co się oszukiwać, musimy wygrać ten mecz z Friedrichshafen - dodał Rafał Szymura, odnosząc się do niechlubnej statystyki punktów oddanych rywalom po błędach własnych.
Widoczna była również przewaga wicemistrzów Niemiec w elemencie bloku. Jak zaznaczył Mateusz Bieniek gra na siatce z rywalem prezentującym taki styl gry nie była łatwa i to się przełożyło na noty pokazujące punkty zdobywane bezpośrednio po blokach. - Ciężko zablokować bezpośrednio Friedrichshafen, bo grają cierpliwie. To zawsze my tak graliśmy, a tym razem przyjechał rywal grający w naszym stylu, który nieco nas zaskoczył – zaznaczył środkowy mistrzów Polski, koncentrując się już na meczu o być albo nie być w Final Four Ligi Mistrzów.
- Jedziemy do Niemiec po zwycięstwo. Przed meczem na terenie rywali myślę, że tak naprawdę wszystko mamy do poprawy, jeżeli to zrobimy myślę, że spokojnie wygramy z Friedrichshafen. Kiedy gra przestała nam się układać zwiesiliśmy głowy. Nie zagraliśmy dobrego meczu, mamy sporo do poprawy, bo moim zdaniem powinniśmy wygrać to spotkanie 3:0. Nie graliśmy najlepiej i stąd te problemy. Cieszy jednak, że wygraliśmy - teraz mam nadzieję, że przez najbliższy tydzień potrenujemy i poprawimy naszą grę – musimy w Niemczech wygrać – dodał Mateusz Bieniek.
Do Niemiec polski zespół pojechał po zwycięstwo. Jak zaznaczył Rafał Buszek podopieczni Vitala Heynena u siebie są wyjątkowo niebezpieczni. O awansie decyduje dwumecz, przy wygranej 3:2 nie można jednak mówić o przewadze ZAKSY. – Praktycznie nie mamy tej zaliczki. W drugim meczu musimy wygrać – zakończył Rafał Buszek.
Po raz ostatni polski klub zagrał w Final Four LM w 2016 roku. Asseco Resovia Rzeszów zajęła w Krakowie czwarte miejsce. Z kolei ostatni start ZAKSY w LM miał miejsce w 2013 roku w Omsku. Kędzierzynianie uplasowali się wówczas również na czwartej pozycji.
Turniej Final Four LM rozegrany zostanie 12-13 maja w Kazaniu, a gospodarzem będzie miejscowy Zenit.
Program rewanżowych meczów II rundy play off
10 kwietnia
VfB Friedrichshafen – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 20.00, pierwszy mecz 2:3
11 kwietnia
Trentino Diatec – Cucine Lube Civitanova 20.30, pierwszy mecz 1:3
Lokomotiw Nowosybirsk – Sir Colussi Sicoma Perugia 19.30, pierwszy mecz 1:3