Liga Mistrzów: Dwaj przyjaciele z boiska, tym razem po dwóch stronach siatki
Gas Sales Piacenza i Jastrzębski Węgiel zaczynają w środę rywalizację o półfinał Ligi Mistrzów. W obu drużynach występuje wiele siatkarskich gwiazd, ale najciekawiej zapowiada się rywalizacja mistrzów olimpijskich w Tokio - Antoine’a Brizarda i Benjamina Toniuttiego.
Obaj francuscy rozgrywający są wybitnymi graczami na swojej pozycji. Od lat uzupełniają się w reprezentacji, a w 2021 roku doprowadzili Francję do triumfu w igrzyskach olimpijskich w Tokio. Dziś staną po przeciwnych stronach siatki i chociaż na co dzień są przyjaciółmi, to wieczorem na boisku czeka rywalizacja, której stawką jest półfinał Ligi Mistrzów.
Znowu razem
- Zacznijmy od tego, że o poważniejszym starciu to można mówić na środku siatki, a nie na rozegraniu. Ale OK, niech będzie – uśmiecha się Brizard. – Oczywiście zdarzało mi się już grać przeciwko Benowi wiele razy. To mój przyjaciel, a zawsze dobrze spotykać przyjaciół w trakcie sezonu klubowego. To samo dotyczy Jeana Patry’ego. Po prostu cieszę się z ich obecności w Piacenzie – twierdzi 29-letni rozgrywający Gas Sales.
W podobnym nastroju jest Toniutti. - Po pierwsze, to miło móc znowu się zobaczyć, bo zwykle bywa nam to dane tylko w okresie kadrowym. A fakt, że będziemy się mierzyć ze sobą, to dowód na to, że dobrze radzimy sobie w naszych klubach. Jesteśmy w ósemce najlepszych drużyn w Europie. Dobrze jest móc sprawdzić się na tle tak wymagającego rywala. Oni mają kim grać, ale my także. Fajnie, że się widzimy, ale teraz już koncentracja na swoich zespołach i zaprezentowanie jak najlepszej siatkówki – podkreśla rozgrywający mistrza Polski.
Spryt kontra fizyczność
Wskazując na silne strony Toniuttiego, wywodzący się z Poitiers Brizard wylicza: - Jest superdobry, jeśli chodzi o rozgranie piłki po side’oucie. Ma ten swój spryt. Ben zna doskonale swój fach. Wie, jak właściwie poprowadzić grę swojej drużyny. To jego największa siła.
Z kolei Toniutti pytany o kolegę, odpowiada: - Antoine to rozgrywający fizyczny. Świetnie zagrywa, porządnie blokuje. Do tego teraz jest bardziej doświadczony i bez dwóch zdań należy do światowej czołówki. Udowodnił to w ostatnich latach.
Co ciekawe, obydwaj są w stanie podać również punkty, w których mają przewagę nad sobą.
Toniutti: Może byłby to fakt, że w odróżnieniu ode mnie nigdy nie dotarł na ten etap rozgrywek Ligi Mistrzów. Dziś ma obok siebie zawodników, którzy wygrywali już Ligę Mistrzów. Na tym etapie trzeba jednak patrzeć nie na indywidualne popisy, a na to, jak twoja drużyna sobie radzi jako całość. Po prostu trzeba zagrać dobrą siatkówkę, bo różnice między obydwoma zespołami są minimalne.
Co na to Brizard?
Ben pomógł mi bardzo w kadrze. Dzięki niemu znacznie podniosłem swój poziom. Kiedy byłem drugim rozgrywającym w reprezentacji, podpatrywałem go i starałem się wyciągnąć z tego jak najwięcej dla siebie. Oczywiście jestem inaczej zbudowany niż on. Jestem silniejszym fizycznie graczem, przez co lepiej serwuję i blokuję. Sądzę, że jestem bardziej kompletnym zawodnikiem od niego i być może dlatego bywam częściej jedynką w reprezentacji Francji – uważa zawodnik Piacenzy.
ONICO i Rawenna
Obaj mistrzowie olimpijscy mieli styczność zarówno z Seria A, jak i w PlusLidze. Brizard przez trzy lata występował w ONICO Warszawa (2017-2020), natomiast Toniutti przez ponad sezon grał w CMC Rawenna (2013-11/2014). Dla obu było to pierwsze doświadczenie siatkarskie poza granicami Francji.
- To był wspaniały czas i mam z tego okresu wspaniałe wspomnienia. W drugim sezonie dotarliśmy do finału PlusLigi z ZAKSĄ. To było niespodziewane osiągnięcie. Miło wspominam też fanów z Warszawy. Spędziłem tam naprawdę dobry czas – podkreśla Brizard.
- 11 lat temu grałem w Rawennie. To było dla mnie nowe doświadczenie. Nie znałem języka włoskiego. Zetknąłem się z gwiazdami światowego formatu, którzy wtedy występowali w lidze włoskiej. We Francji poziom rozgrywek też nie był zły, ale takich topowych gwiazd jednak tam brakowało. Pamiętam szczególnie jeden mecz z pierwszego sezonu. Graliśmy z Lube, a tamto Lube to był prawdziwy dream team. Pokonaliśmy ich 3:2. Kibice w hali oszaleli ze szczęścia. Mieliśmy wtedy młody zespół, w którym grałem wspólnie z Klemenem Cebuljem, Kevinem Tillie, Nilsem Klapwijkiem czy Enrico Cesterem. Spędziłem tam przyjemny czas. W pierwszym sezonie zakończyliśmy rozgrywki na piątym miejscu, więc pod względem sportowym również było w porządku – wspomina Toniutti.
Mało znany jest fakt, ojciec Toniuttiego urodził się we Włoszech, w okolicach Udine, i w dzieciństwie mały Ben spędzał czas u dziadków w regionie Friuli.
Superlega czy PlusLiga
Dzisiaj żaden z francuskich rozgrywających nie podejmie się oceny, która z tych dwóch lig jest mocniejsza. - Trudno je porównywać. Chociażby z tego względu, że w Pluslidze występuje obecnie 16 drużyn, natomiast Superlega liczy ich sobie tylko 12. Zespoły środka ligi są mocniejsze, ale czołówka jest na wspaniałym, wyrównanym poziomie - uważa Brizard.
- Różnice są znaczące. Głównie biorąc pod uwagę preferowany styl siatkówki. To jest zresztą bardziej pytanie do fanów, którzy lubią się spierać na argumenty, która z ligi jest silniejsza. Co do jednego nie mam wątpliwości: obie ligi należą do dwóch najlepszych na świecie. ZAKSA wygrywając Ligę Mistrzów trzy razy z rzędu potwierdziła siłę PlusLigi. W zeszłym roku dwa polskie kluby zagrały w finale Ligi Mistrzów, a dwa lata temu dwie polskie ekipy były półfinale. Nie będę jednak zaskoczony, jak w tym roku jedna włoska drużyna zagra w finale. Mam nadzieję, że tą drugą będzie drużyna z Polski – uśmiecha się Toniutti.
Kto wygra w środę?
Brizard: - Nie wiem, czy wygramy. Z pewnością szykuje się wielka bitwa. Wyszliśmy z najmocniejszej grupy w Lidze Mistrzów, z czego bardzo się cieszyliśmy. Ale widząc, że trafiamy na Jastrzębski Węgiel, wiedzieliśmy, że czeka nas ciężka przeprawa. Podejrzewam, że jastrzębianie mają podobne odczucia. Mogli być najlepszą drużyną spośród wszystkich z pierwszych miejsc, ale zaliczyli jedną wpadkę. I teraz pewnie również nie są zadowoleni z faktu, że grają z nami. Mam nadzieję, że to my zwyciężymy.
Toniutti: - Wierzę, że to będziemy my. Ale jeśli chcemy tego dokonać musimy być agresywni, skoncentrowani, mocno serwować, ponieważ Piacenza miewa kłopoty w przyjęciu. Trzeba na nich nacisnąć. Mamy dobry serwis i potencjał ku temu. Ważna też będzie cierpliwość, bo rywal potrafi rozwiązywać sytuacje w trudnych momentach. Reasumując, trzeba zagrać siatkówkę kompletną.
Pierwszy mecz ćwierćfinałowy zostanie rozegrany w środę we Włoszech - początek o godz. 20.30
Powrót do listy