Liga Mistrzów: grupa D
W środę trzy polskie zespoły rozpoczną grę w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Wystartują trzy plusligowe drużyny: PGE Skra Bełchatów, Jastrzębski Węgiel i ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Brązowy medalista poprzedniego sezonu zagra w grupie D.
Jastrzębski Węgiel w Lidze Mistrzów CEV startował siedem razy. Pierwszym dużym sukcesem był awans do półfinału i gra o brązowy medal w sezonie 2010/2011. Jastrzębianie ulegli jednak w czterech setach Dynamo Moskwie, kończąc udział w rozgrywkach na czwartym miejscu. W sezonie 2013/2014 ekipa prowadzona przez Lorenzo Bernardiego ponownie stanęła przed szansą gry o podium Ligi Mistrzów. W meczu o brąz znów trafiła na ekipę z Rosji, jednak tym razem był to Zenit Kazań. Przeciwnicy musieli uznać wyższość Ślązaków, ulegając im 1:3. Był to jedyny medal wywalczony w siatkarskiej Lidze Mistrzów przez jastrzębian.
W sezonie 2017/2018 Jastrzębski Węgiel trafił do grupy D. Podopieczni Marka Lebedewa zmierzą się z Berlinem Recyclingiem Volleys, Spacer’s Toulousą VB i Zenitem Kazań.
Wielka niewiadoma na przetarcie
Jastrzębianie tegoroczną Ligę Mistrzów zainaugurują meczem przeciwko Berlinowi Recyclingowi Volleys. Niemiecki zespół wielokrotnie sięgał po mistrzostwo kraju, od sezonu 2011/2012 rok-rocznie zapisując tytuł na swoim koncie. Sezon 2014/2015 był jednym w którym berlińczycy przerwali passę i zajęli drugie miejsce. Gorycz przegranego czempionatu, osłodził jednak zdobyty kilka miesięcy wcześniej brązowy medal Ligi Mistrzów, który niejako „wydarli” z rąk PGE Skrze Bełchatów, pokonując ją 23:21 w tie-breaku spotkania. Niewiele słabszy wynik berlińczycy osiągnęli w ostatnim sezonie, kiedy zakwalifikowali się do Final Four w Rzymie, kończąc turniej na czwartym miejscu. Za każdym sukcesem niemieckiej drużyny stoi charyzmatyczny trener – cztery sezony pracy z Markiem Lebedewem, aktualnym szkoleniowcem jastrzębian, zaowocowały trzema mistrzostwami kraju, natomiast współpraca z Roberto Serniottim, do tego tygodnia pracującym z Asseco Resovią, przyniosły kolejne dwa tytuły. Obecnie szkoleniowcem niemieckiej ekipy jest Australijczyk Luke Reynolds, dotychczas pełniący funkcję trenera sprawnościowego w Jastrzębskim Węglu. Szkoleniowiec na dorobku, w drużynie bez „supergwiazd” sprawia, że forma Berlina Recyclingu Volleys jest sporą niewiadomą. Z jednej strony udało się utrzymać ośmiu zawodników z poprzedniego sezonu, co gwarantuje stabilność, natomiast z drugiej – „solidni ligowcy” potrzebują przede wszystkim silnej ręki, która wydobędzie potencjał, a umiejętnie schowa mankamenty. Obecnie trzecie miejsce w Bundeslidze z bilansem czterech wygranych i dwóch przegranych, nie zdradza jaką tendencję mieć będzie ten zespół.
Wielonarodowościowa Tuluza
Spacer’s Toulouse VB to teoretycznie najłatwiejszy rywal jastrzębian. Choć francuski zespół wywalczył w poprzednim sezonie wicemistrzostwo kraju, a w sezonie 2006/2007 brązowy medal, są to jak dotąd jego największe sukcesy. W Lidze Mistrzów debiutuje dzięki tegorocznemu zwycięstwu w drugiej rundzie eliminacyjnej, w złotym secie nad Vojvodiną NS Seme Nowym Sadem. Skład klubu z Tuluzy to prawdziwa mieszanka francuskiej tradycji ze stylami siatkówki z różnych stron świata. Nie brakuje więc Hiszpanów, w tym znanego z PlusLigi Miguela Angela de Amo, Brazylijczyków, Kanadyjczyków i Belga. Wielonarodowość nie idzie póki co w parze z jakością, bowiem Spacer’s Toulouse VB zajmuje po ośmiu kolejkach ostatnie miejsce w tabeli Ligue A.
Rosyjski potentat na drodze jastrzębian
Zenit Kazań to drużyna której nikomu nie trzeba przedstawiać. Dziewięciokrotny mistrz Rosji, siedmiokrotny zwycięzca Pucharu Rosji, sześciokrotny triumfator Superpucharu i co najważniejsze absolutny dominator siatkarskiej Ligi Mistrzów. Kazańczycy pięciokrotnie sięgali po zwycięstwo w rozgrywkach, a przez ostatnie trzy sezony nie schodzą z najwyższego stopnia podium, dzierżąc tym samym tytuł najlepszego klubu Europy. Siła ofensywna, a więc trio: Wilfredo Leon, Matthew Anderson i Maksim Michajłow, niejednokrotnie udowadniali, że nie ma przegranych meczów, a każdy wynik da się uratować. Choć w niektórych edycjach polskie zespoły „postraszyły” graczy Zenitu, urywając im pojedyncze sety, a nawet wygrywając z nimi jeden mecz z dwumeczu, to efekt końcowy zawsze był ten sam i to kazańczycy awansowali do kolejnej fazy turnieju. Bez wątpienia liderujący w tabeli Superligi Zenit Kazań, zrobi wszystko, by jeszcze raz sięgnąć po złoto Ligi Mistrzów. Drużyna prowadzona przez Władmira Aleknę, jest najgroźniejszą ekipą z jaką przyjdzie się zmierzyć dla Jastrzębskiego Węgla.
Siła i słabości Jastrzębskiego Węgla
Największym atutem Jastrzębskiego Węgla jest fakt utrzymania niemal w całości składu, który w poprzednim sezonie sięgnął po brązowy medal PlusLigi. Mimo, iż przed rozpoczęciem tegorocznych rozgrywek sporo mówiło się o pozyskaniu Kevina Tillie, który ostatecznie zdecydował się na grę w Chinach, zakontraktowany w jego miejsce Rodrigo Quiroga, dobrze odnalazł się na Śląsku. Największym sukcesem jest jednak pozostawienie w składzie podstawowych graczy, w tym Lukasa Kampy, który potrafi znajdować niekonwencjonalne rozwiązania w zwyczajnych akcjach. Umożliwia mu to największa i najbarwniejsza gwiazda drużyny – Salvador Hidalgo Olivia, którego charakteryzują zabójcze ataki z drugiej piłki czy serie punktowe na zagrywce. O ile Kubańczyk bez wątpienia stanowi o sile „pomarańczowych”, o tyle jego nieobecność lub gorszy dzień odbijają się momentalnie na jakości całego zespołu. Naturalnym ratunkiem jest wtedy Maciej Muzaj, który mimo, iż ewidentnie rozwinął skrzydła w ostatnim czasie, ciągle zmaga się z wahaniami formy. Jeśli na spotkania Ligi Mistrzów uda się przygotować optymalną dyspozycję zawodników i wyeliminować „gorącą głowę”, Jastrzębski Węgiel będzie mógł bić się z każdym.
Powrót do listy