Liga Mistrzów: Jastrzębski Węgiel - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3
W 1/12 finału Ligi Mistrzów doszło do „polskich derbów” pomiędzy Jastrzębskim Węglem a ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Po zaciętej bitwie Pomarańczowi przegrali 1:3 (19:25, 19:25, 25:21, 33:35) i to drużyna z Opolszczyzny będzie w uprzywilejowanym położeniu w rewanżu.
Po losowaniu par play off 12 prezesi Jastrzębskiego Węgla i ZAKSY cieszyli się, głównie ze względów ekonomicznych z jego wyników, ale tak naprawdę tylko szef klubu z Opolszczyzny miał prawdziwy powód do radości. Kędzierzynianie bowiem nie przegrali z Pomarańczowymi od 9 stycznia 2015, czyli od ponad trzech lat i na Górny Śląsk przyjechali w roli murowanych faworytów.
Było jednak małe „ale”, które przemawiało na korzyść gospodarzy pierwszego spotkania, a przynajmniej dawało im nadzieję na pokonanie mistrzów Polski, o czym zresztą marzą od dawna, bo zadra po dziesięciu porażkach z rzędu mocno w nich tkwi - to osoba Ferdinando De Giorgiego, który doskonale zna swoich byłych podopiecznych z ZAKSY i z pewnością do rywalizacji z nimi przygotował swój aktualny zespół perfekcyjnie. Na boisku perfekcji było mniej, także w taktyce, bo Jastrzębie cały mecz uparcie zagrywało na powracającego po kontuzji Sama Deroo, a ten dogrywał całkiem przyzwoicie. Jeszcze lepiej radził sobie w ataku.
Już pierwszy set sprowadził gospodarzy na ziemię, bo długo nie byli w stanie nawiązać z ZAKSĄ wyrównanej walki (5:12), głównie przez spore problemy z przyjęciem zagrywki. Dla przykładu, Salvador Oliva, który ma ogromny wpływ na postawę jastrzębian grał bez przyjęcia perfekcyjnego, a pozytywne miał na poziomie 17%. Do tego w ataku skończył dwie na osiem otrzymanych piłek. Ofensywna moc kędzierzynian opierała się natomiast na Maurice Torresie - 86% wydajności.
Od wyraźnej przewagi gości rozpoczęła się także druga partia (7:12) , ale wszystko się zmieniło, gdy w polu zagrywki stanął Maciej Muzaj i posłał rywalom trzy mocne strzały, po których jego zespół odrobił większość strat. Na nic to się nie zdało, po atakujący Pomarańczowych był osamotniony w zdobywaniu punktów, podczas gdy po drugiej stronie siatki siła ofensywna był rozłożona znacznie bardziej symetrycznie.
Po dwóch błędach w ataku, już na początku trzeciej odsłony boisko opuścił Oliva (2:4), a jego miejsce zajął Rodrigo Quiroga. Miejscowi nadrobili straty, a nawet wyszli na dwupunktowe prowadzenie (10:8). Ich gra nabrała kolorytu i choć przeciwnicy kilka razy wyrównywali wynik, jastrzębianie nie dali się złamać. Końcówkę koncertowo rozstrzygnął Lukas Kampa, dwoma asami serwisowymi.
Niemiecki rozgrywający równie imponująco rozpoczął set numer cztery i po serii jego kąśliwych zagrywek jastrzębianie prowadzili 9:6. Za to kędzierzynianie, podobnie jak w kilku ostatnich ligowych meczach, zaczęli popełniać coraz więcej serwisowych błędów. Tylko dzięki świetnej dyspozycji Torresa utrzymywali z gospodarzami kontakt punktowy i doprowadzili do emocjonującej końcówki na przewagi, którą ostatecznie rozstrzygnęli na swoją korzyść.
Rewanż zostanie rozegrany w środę 21 marca, w Kędzierzynie-Koźlu, o godz. 20.00.
Statystyki meczu: http://www.cev.lu/Competition-Area/MatchStatistics.aspx?ID=31270
Powrót do listy