Liga Mistrzów: trzy polskie drużyny walczą o Final Four
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, PGE Skra Bełchatów i Jastrzębski Węgiel, czyli trzy najlepsze polskie zespoły poprzedniego sezonu rozpoczną w najbliższą środę bój o Final Four Ligi Mistrzów. Kibiców siatkówki czeka rywalizacja z podtekstami w Jastrzębiu-Zdroju oraz polsko - włoska batalia w Łodzi.
Jak nie teraz, to kiedy?
Emocji w walce o awans do grona najlepszych sześciu drużyn Europy na pewno nie zabraknie. Szczególnie elektryzujący dla polskich kibiców będzie „domowy” pojedynek pomiędzy Jastrzębskim Węglem a ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Po losowaniu par I rundy play off bardziej ucieszyli się z pewnością kędzierzynianie, którzy w ciągu ostatnich dwóch lat ani razu nie przegrali z Jastrzębskim Węglem. Najbardziej zacięte mecze zespoły stoczyły w rundzie zasadniczej w zeszłym sezonie - obydwa rozstrzygnęły się dopiero po tie breaku, ale w półfinale PlusLigi ZAKSA wręcz rozbiła rywali z Górnego Śląska. W trwających rozgrywkach Pomarańczowi ulegli mistrzom Polski już dwa razy.
Od ostatniej ligowej porażki jastrzębian z ZAKSĄ minęły dokładnie dwa miesiące, a w drużynie zaszła jedna, radykalna zmiana - na stanowisku szkoleniowca Marka Lebedew zastąpił współtwórca niedawnych sukcesów kędzierzyńskiego klubu, Ferdinando De Giorgi. Czy gruntowna znajomość byłych podopiecznych pomoże mu przechytrzyć swojego rodaka Andreę Gardiniego w walce o najlepszą szóstkę LM? Na pewno ułatwi rozpracowanie zawodników przeciwnej ekipy, o resztę będę już musieli zadbać sami siatkarze. - Kędzierzynianie od trzech lat rządzą w polskiej siatkówce. To fantastyczna grupa, ale uważam, że mamy swoje szanse. Tu nawet nie chodzi o to, byśmy grali perfekcyjnie, ale agresywnie i z zachowaniem ciągłości gry - ocenił w rozmowie z oficjalną stroną swojego klubu „Fefe”, który w środę po raz pierwszy zagra przeciwko ZAKSIE.
Moment jest wręcz idealny, bo w ostatnim czasie drużyna z Opolszczyzny, która przez miesiąc musiała radzić sobie bez kontuzjowanego Sama Deroo, swojego bazowego zawodnika, przeżyła kilka słabszych momentów i zapisała na swoim koncie dwie zaskakujące porażki - z mocno osłabioną ONICO Warszawą i GKS-em Katowice. Belg wrócił już na boisko i na pewno zagra w najbliższa środę, ale jak pokazał ligowy mecz z MKS-em Będzin, daleki jest od optymalnej formy.
- Europejskie puchary mają swoją specyfikę, są zupełnie inne niż liga i tam wszystko może się zdarzyć. Także to, że będą to dwa słabsze mecze ZAKSY, a nasze dwa dobre - mówił niedawno Maciej Muzaj, podkreślając jednak, że to przeciwnicy będą faworytem polskich derbów w Lidze Mistrzów.
Jastrzębski Węgiel - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: środa 14 marca, godz. 20.30
Włoskie przypadki Skry
Cucine Lube Civitanowa to ulubiony ostatnio rywal PGE Skry Bełchatów, która w ciągu trzech sezonów zmierzyła się z nimi aż siedem razy. Ale pierwsza konfrontacja tych drużyn miała miejsce w roku 2006, gdy słynne Lube rządziło na włoskim rynku, a w Lidze Mistrzów dotarło do Finału Czterech. Kibice mieli wtedy okazję obserwować spektakularne pojedynki na siatce Mariusza Wlazłego i Ivana Milijkovica. Na dziewięć dotąd rozegranych meczów pięć razy górą byli Włosi, cztery razy triumfowali bełchatowianie.
W pamięci kibiców najbardziej utkwiło chyba to ostatnie spotkanie, w krakowskiej Tauron Arenie, podczas Klubowych Mistrzostw Świata, przegrane przez polski zespół 0:3, w którym było mnóstwo emocji i walki na styku punktowym. - Mieliśmy bardzo dużo szans, aby odmienić wynik, ale się nie udało - wspominał Grzegorz Łomacz. - To rywal z bardzo wysokiej półki i oczekujemy zaciętego spotkania. Myślę, że tym razem to my wygramy.
Katem Skry okazał się w grudniu Osmany Juantorena, wybrany później, mimo finałowej porażki swojej drużyny, MVP turnieju. - To ich najważniejszy zawodnik i powstrzymanie go może okazać się kluczem do wygranej - nie miał wątpliwości rozgrywający bełchatowian. Jego drużyna z kolei od początku sezonu stawia na zespołowość. - W tym tkwi nasza siła - podkreślił „Gregor”. - Mam nadzieję, że w najbliższą środę pokażemy ten bełchatowski pazur i charakter, i że wygramy.
Dobrą informacją dla kibiców PGE Skry jest to, że Łomacz wrócił już do gry po kontuzji więzadła i od razu mocno zaakcentował swoją obecność na boisku - zgarniając nagrodę MVP w spotkaniu z GKS-em Katowice. Także to, iż kłopoty zdrowotne, które ostatnio były zmorą wicemistrza kraju, powoli stają się przeszłością. W katowickim Spodku nie mógł zagrać Szymon Romać, któremu wdało się do kolana delikatne zakażenie, ale jak zapewnił Łomacz, do środowej potyczki z Lube wszystko powinno wrócić do normy. - Było troszeczkę chorób, przeziębień, chłopaki grali na antybiotykach, ale sytuacja już się stabilizuje.
PGE Skra Bełchatów - Cucine Lube Civitanova: środa 14 marca godz. 18.00, Atlas Arena Łódź
Pozostałe pary I rundy play off Ligi Mistrzów:
Noliko Maaseik - Lokomotiw Nowosybirsk
Chaumont VB 52 Haute Marne - Trentino Diatec
Halkbank Ankara - Sir Colussi Sicoma Perugia
Berlin Recycling Volleys - VfB Friedrichshafen
Powrót do listy