Liga Mistrzów: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Biełogorie Biełgorod 1:3
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie zdołała odwrócić losów rywalizacji o przetrwanie w Lidze Mistrzów. W I rundzie play off mistrz Polski poległ na wyjeździe z Biełogorie Biełgorod 1:3. Na swoim boisku również zdołał ugrać tyko jeden set i pożegnał się z prestiżowymi rozgrywkami.
- Pierwszy mecz pokazał, że mimo przegranej 1:3 jesteśmy w stanie doprowadzić do złotego seta, a w nim już wszystko może się zdarzyć - stwierdził środkowy ZAKSY Łukasz Wiśniewski, zapowiadając twardą walkę o pozostanie w prestiżowych europejskich rozgrywkach. Żeby tak się stało, kędzierzynianie musieli wygrać na własnym boisku 3:0 lub 3:1, a potem jeszcze rozstrzygnąć na swoją korzyść złoty set. Choć mocno walczyli o pomyślny wynik, Rosjanie okazali się zaporą nie do przejścia.
Polska drużyna rozpoczęła spotkanie z równie wielkim impetem, jak w Rosji, gdy na otwarcie wręcz zdemolowała rywali, ale tym razem siatkarze z Biełgorodu nie dali się stłamsić i czteropunktową różnicę (8:4) zniwelowali już przy wyniku 9:9. Potem trwała twarda batalia na ciosy - w ataku i polu serwisowym. Przy zagrywce Dmytro Teriomienki przyjezdni odskoczyli na dwa oczka, a chwilę później, gdy piłkę wprowadzał do gry Mateusz Bieniek, nasi siatkarze wyrównali bilans. O wygranej Rosjan zdecydowała potęga siły na siatce w decydującej fazie seta. Należy też podkreślić niezłą postawę 22-letniego Romana Poroszyna, który zastąpił chorego Marlona.
- Nie możemy oglądać się na to, co zrobią rywale, musimy zagrać siatkówkę ZAKSY, tę naszą perfekcję w każdym detalu - przekonywał tuż przed rewanżem z Biełgorodem Patryk Czarnowski. Tak też stało się w partii numer dwa, do której ZAKSA przystąpiła ze świadomością, że nie ma już marginesu błędu. Być może to zmobilizowało gospodarzy jeszcze bardziej, bo od pierwszej piłki rzucili się oponentom do gardeł (12:6) i nawet przez moment nie pozwolili im uwierzyć, że walkę o II rundę play off uda im się rozstrzygnąć minimalnym nakładem sił.
Siatkarze ZAKSY, którzy w drugiej odsłonie popełnili zaledwie dwa błędy własne (Biełogorie - 8), w dalszej części meczu nabrali jeszcze więcej ochoty do gry, a przede wszystkim uwierzyli, że losy awansu mogą rozstrzygnąć na własną korzyść. Bardzo dobre zawody rozgrywał Sam Deroo, który ratował swój zespół z wielu opresji i był jego motorem napędowym, ale trochę zabrakło mu wsparcia na prawym skrzydle. Dawid Konarski po trzech setach miał skuteczność na poziomie 32%. I chociaż kędzierzynianie prowadzili na drugiej regulaminowej przerwie 16:13, goście odrobili straty i wygrali zażartą końcówkę na przewagi. Tym samym przypieczętowali swoją wyższość w dwumeczu i zapewnili sobie awans do dalszych gier.
Czwarty set, którego wynik nie miał już znaczenia dla losów rywalizacji, miejscowi zagrali z Kamilem Semeniukiem (za Deroo) i Dominikiem Witczakiem (za Konarskiego) w składzie. Sporych roszad w składzie dokonał także szkoleniowiec Rosjan, ale mimo to jego podopieczni i tym razem byli górą.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Biełogorie Biełgorod 1:3 (22:25, 25:20, 24:26, 21:25)
Wynik rywalizacji: 0:2 dla Biełogorie Biełgorod
Powrót do listy