Liga Światowa okiem Artura Siódmiaka
Piłkarz ręczny reprezentacji Polski wykorzystał urlop, aby kibicować najlepszym siatkarzom świata i wesprzeć swoich dobrych kolegów w turnieju Final Eight, bo jak sam przyznaje „grzechem byłoby tu nie przyjść”.
- Trochę zmyliła mnie pierwsza partia, było zbyt gładko. W sporcie nie jest tak, że wszystko się od razu udaje. W pierwszym secie Bułgarzy byli osowiali, ale później się „obudzili”. Ta drużyna jest nieobliczalna, my jednak potrafiliśmy odeprzeć ich ataki i wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, co pokazaliśmy w czwartej partii. Początek tie-breaka był bardzo dobry, a końcówka emocjonująca. Siatkarze dostarczyli nam wielu wrażeń i oby tak dalej – komentuje mecz swoich kolegów Artur Siódmiak, który ani przez moment nie zwątpił w końcowy triumf biało – czerwonych.
- Znam tych chłopaków. Zarówno my - piłkarze ręczni, jak i oni – siatkarze, przyzwyczailiśmy kibiców, że walczymy do końca i nigdy nie odpuszczamy. Wierzyłem bardzo mocno, że wygramy ten mecz. Jutro spodziewam się równie emocjonującego spotkania i jeżeli mamy wygrać, to 3:2 – odpowiada z uśmiechem i dodaje:
- Chciałbym, żebyśmy zagrali w wielkim finale. Wiadomo, dominacja Brazylijczyków jest niepodważalna, to faworyci całego turnieju. Drużyna Kuby jest nieobliczalna. My jesteśmy gospodarzami, a im pomagają ściany, ale przede wszystkim mamy bardzo dobrą drużynę. Najpierw jednak musimy awansować do półfinału, a później zobaczymy – dodaje piłkarz, który osobiście gratulował siatkarzom zwycięstwa.
A jakie jego zdaniem są podobieństwa i różnice między piłką ręczną, a siatkówką?
- Boiskowo tych dwóch dyscyplin nie można porównywać, jedynie jeśli chodzi o dramaturgię. Doping kibiców był ogromny, ale na parkiecie to wygląda trochę inaczej. Będąc tam nie czujemy tak ogromnej presji, bo mamy wpływ na wydarzenia na boisku. Kibic niestety nie i pozostaje mu tylko wierzyć w to, że jego ukochana drużyna wygra mecz – opowiada zdobywca pamiętnej bramki w ostatnich sekundach meczu z Norwegią, dającej polskiej reprezentacji awans do półfinału mistrzostw świata w 2009 roku.
Artur Siódmiak to nie jedyny przedstawiciel szczypiorniaka na turnieju Final Eight.
- Wielu z nas jest z Trójmiasta. Z tego, co wiem Mateusz Jachlewski i Marcin Lijewski również byli na meczu. W czwartek też będziemy. Akurat tak się złożyło, że mamy wakacje i grzechem byłoby tu nie przyjść – dodaje gracz, który mecze z udziałem Polaków zamierza oglądać do niedzieli.