Liga Światowa: Polacy wygrywają, Amerykanie tracą punkty
W czwarty weekend Ligi Światowej Polska odniosła dwa zwycięstwa. Dwóch porażek doznał lider grupy B zespół USA, który przegrał w Teheranie z Iranem.
Grupa A
Serbia - Australia (3:0, 3:0)
W pierwszym pojedynku przeciwko Australii Serbowie musieli się mocno napracować, aby odnieść zwycięstwo. Podopieczni Roberto Santilliego wysoko postawili poprzeczkę gospodarzom, mocno atakowali i dobrze bronili. Żadna ze stron nie potrafiła uzyskać kilkupunktowej przewagi. Dwa pierwsze sety Atanasijewicz i spółka wygrali dopiero na przewagi (31:29 i 27:25). Trzeci set nie był już tak zacięty jak wcześniejsze, jednak i w tym Serbowie zdobyli przewagę dopiero w końcówce partii i całe spotkanie wygrali 3:0.
Drugi mecz nie był już tak zacięty jak poprzedni. W pierwszym secie gospodarze przed drugą przerwą techniczną zdobyli kilkupunktową przewagę nad rywalem i wygrali odsłonę 25:23. Mimo ogromnej walki drużyny z Australii, drugi i trzeci set toczyły się pod dyktando gospodarzy, którzy cały czas kontrolowali wynik spotkania. - Myślę, że to był chyba najgorszy mecz w naszym wykonaniu w Lidze Światowej. Zagraliśmy dobrze tylko w pierwszym secie, ale to jest grupa młodych zawodników i w takich pojedynkach muszą uczyć się siatkówki - powiedział po spotkaniu trener Australii Roberto Santilli.
Włochy - Brazylia (3:2, 0:3)
Pojedynki pomiędzy Włochami i Brazylią zawsze należą do ciekawych. I tak było tym razem. Już pierwszy set piątkowego pojedynku pokazał, że żadna z drużyn nie podda się zbyt łatwo i walka będzie toczyła się punkt za punkt Gospodarze wygrali tego seta na przewagi 26:24. Kolejne partie to popisy atakujących - po stronie Brazylii punkty zdobywali Wallace i Lucarelli, po stronie gospodarzy punktowali Luca Vettori i Ivan Zajcew. Mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 3:2. - Dzisiejsze spotkanie było tym, które dało nam największą satysfakcję. Zrobiliśmy wszystko, aby wygrać. Zespół pokazał wielki charakter, ale jestem pewien, że potrafimy grać jeszcze lepiej - mówił po spotkaniu kapitan reprezentacji Włoch, Iwan Zajcew.
Drugi mecz to jednostronny pokaz siły Brazylijczyków, którzy dominowali na boisku od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Na siatce byli nie do pokonania, a wystarczy wspomnieć, że w bloku wygrali rywalizację 8:1. Najwięcej punktów dla Canarinhos zdobył Evandro Guerra - 20. Gospodarze wobec tak dysponowanych rywali byli kompletnie bezradni i musieli przełknąć gorycz porażki 0:3.
Grupa B
Rosja - Polska (1:3, 2:3)
Do rewanżowych spotkań z reprezentacją Polski Rosjanie przystąpili z nadzieją na pierwsze zwycięstwo. Początek piątkowego meczu zapowiadał ostrą walkę na boisku. Gospodarze wygrali pierwszego seta. Jednak to było wszystko, na co było ich stać tego dnia. Kolejne trzy partie to dominacja Polaków w każdym elemencie. W tym spotkaniu słabej spisującego się Mateusza Mikę zastąpił Rafał Buszek i to on, obok Bartosza Kurka był najlepiej punktującym zawodnikiem spotkania.
- Nie było łatwo wygrać, ale jesteśmy zadowoleni z wyniku. Spodziewamy się, że jutrzejszy mecz będzie równie ciężki jak dzisiejszy - powiedział po spotkaniu kapitan biało-czerwonych Michał Kubiak. I nie pomylił się. Sobotnie spotkanie wyglądało już zupełnie inaczej. Gospodarze wyszli na boisko zmotywowani, postawili na mocną zagrywkę i silny atak. Spotkanie rozstrzygnęło się dopiero w tie breaku na korzyść podopiecznych Stephana Antigi. - Nie jesteśmy zadowoleni z wyniku, ale zagraliśmy znacznie lepiej we wszystkich elementach. Kilku moich zawodników popełniło takie błędy, które nie powinny przytrafić się zawodowcom. I nadal mamy jeden cel - wygrać mecz - powiedział po meczu Andriej Woronkow.
Iran - USA (3:0, 3:0)
Niepokonani do tej pory Amerykanie ulegli Iranowi w pierwszym spotkaniu 0:3. Podopieczni Johna Sperawa, po przegranym pierwszym secie, w drugim walczyli, mieli piłki setowe i mogli doprowadzić do wyrównania w meczu, ale w końcówce więcej chłodnej głowy zachowali gospodarze i oni wygrali tę partię. W trzecim secie trener desygnował do gry Davida Lee i Russela Holmesa na środek, w miejsce Murphy Troya na ataku stanął Matthew Anderson, a na przyjęciu zagrał Taylor Sander. Ta zmiana także nie przyniosła spodziewanego efektu. Goście nie mogli znaleźć własnego rytmu gry, a gospodarze niesieni dopingiem kibiców, nie oddali zwycięstwa. - Jestem w stanie wybaczyć zespołowi przegranie pierwszego seta, bo atmosfera na hali była niesamowita. W drugim secie zagraliśmy lepiej, ale popełniliśmy wiele błędów, których w innych warunkach byśmy nie popełnili. Gra w trzecim secie bardzo mnie rozczarowała - powiedział po spotkaniu trener USA John Speraw.
W drugim spotkaniu gospodarze poszli za ciosem. Mocno zmotywowani od pierwszej piłki prowadzili własną grę, zmuszając Amerykanów do popełniania błędów. Nawet zmiany personalne, dokonane w trzecim secie przez Johna Sperawa nie orzeźwiły gry Amerykanów. Przegrali spotkanie 0:3. - Zostaliśmy pokonani przez lepszą drużynę w każdym elemencie: bloku, obronie, ataku, serwisie i przyjęciu. Tak więc jest tylko jedna rzecz, którą możemy zrobić - zapamiętać ten mecz jako lekcję siatkówki - powiedział po spotkaniu trener reprezentacji USA John Speraw.