LM: Cuneo drugim finalistą, ZAKSA zagra o brąz
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przegrała z Bre Bancą Lannutti Cuneo 2:3 (26:24, 20:25, 20:25, 25:23, 10:15) w półfinale turnieju finałowego Ligi Mistrzów w Omsku. W niedzielę polska drużyna zagra o brązowy medal rozgrywek z Zenitem Kazań.
Dokładnie dziesięć lat po największym w historii klubu sukcesie w Lidze Mistrzów, kędzierzyńska drużyna ponownie wkroczyła na europejskie salony. W 2003 roku siatkarze Mostostalu wywalczyli brązowy medal, wcześniej ulegając w półfinale włoskiej Modenie. W 2013 ponownie bili się o finał z przedstawicielami Serie A1 i ponownie musieli uznać ich wyższość.
Podobny potencjał i podobne problemy - tak „polską” parę półfinałową Final Four LM charakteryzowali siatkarscy eksperci i już inauguracyjny set rywalizacji potwierdził, że mieli rację. Od pierwszej piłki drużyny toczyły wyrównany bój, choć to rywale jako pierwsi objęli prowadzenie (3:6). ZAKSA błyskawicznie odrobiła straty, po kontrze z krótkiej Łukasza Wiśniewskiego, a po kolejnym zbiciu ze środka polska drużyna wyszła na prowadzenie 16:15. Walka punkt za punkt toczyła się aż do rozstrzygnięcia wyniku w pierwszym secie, które nastąpiło po asie serwisowym Felipe Fontelesa, najskuteczniejszego gracza kędzierzynian. Wcześniej fatalny błąd popełnił Francuz NGapeth, który przy ataku z „pipe” przekroczył linię trzeciego metra (24:23).
Rozłoszczeni niepomyślnym biegiem zdarzeń siatkarze z Italii, kolejną partię rozpoczęli z wysokiego „c”. Kąśliwą zagrywką celowali w Piotra Gacka, który dogrywał na tyle niedokładnie, że drużyna po drugiej stronie siatki broniła akcje ZAKSY, a na kontrach była bezlitośnie skuteczna - 5:11. W polskiej ekipie bardzo dobrze spisywali się Michał Ruciak i Antonin Rouzier, ale wyraźnie brakowało wsparcia środkowych, zwłaszcza w elemencie bloku. Potężna siła skrzydłowych - Sokołowa i NGapetha pozwoliła Bre Bance Cuneo utrzymać przez cały set zbudowany na początku dystans punktowy (1:5, 16:20). Przy wyniku 20:24 Fonteles posłał zagrywkę w aut.
Kolejna odsłona meczu przyniosła jeszcze więcej walki i zaangażowania, ale to włoska ekipa nadawała rytm wydarzeniom na boisku. Przy stanie 10:13 trener Castellani zdjął coraz mniej widocznego Fontelesa i wprowadził za niego Kapelusa. ZAKSA zdołała odrobić straty, ale na drugim czasie technicznym znów przegrywała dwoma punktami. Po przerwie wrócił do gry brazylijski przyjmujący, ale nękany przez rywali zagrywką, nie był tak błyskotliwy jak na ligowych parkietach. Tę partię drużyna z Kędzierzyna-Koźle przegrała głównie słabszą skutecznością w ataku.
Polski zespół nie złożył jednak broni i w czwartym secie mocno wziął się do pracy - 6:2. Skuteczność odzyskał Felipe Fonteles, który straszył przeciwników serwisem i kończył wszystkie trudne piłki - 13:7. Ale i po włoskiej stronie boiska nie brakowało determinacji. Przy zagrywce Earvina NGapetha rywale zdobyli pięć oczek w serii, a chwilę później, po asie serwisowym Sokołowa był remis 14:14. Od tej chwili walka rozgorzała na dobre, a prowadzenie w secie obejmowali raz jedni, a raz drudzy (14:16, 18:16). Decydujący cios zadali siatkarze Daniela Castellaniego i podobnie jak w pierwszym spotkaniu półfinałowym, o losach awansu do finału rozsądził „set prawdy”.
Pierwsze punkty w tie breaku zapisali na swoim koncie zawodnicy Roberto Piazzy - 1:5., u których bardzo skuteczny na prawym skrzydle był Cwetan Sokołow. Uskrzydleni wysokim prowadzeniem rywale grali swobodnie i niezwykle efektownie - tak w obronie, jak i w ataku. Kędzierzynianie nie spuścili głów i do końca walczyli o odwrócenie wyniku, ale nie zdołali odrobić strat i marzenia o w finale Ligi Mistrzów będą musieli odłożyć w czasie.