LM: PGE Skra Bełchatów - Fenerbahce HDI Stambuł 3:1
PGE Skra Bełchatów pokonała Fenerbahce HDI Stambuł 3:1 (25:16, 25:21, 23:25, 25:21) w meczu grupy A turnieju Ligi Mistrzów. Zespół bełchatowski kończy start z dwiema wygranymi i jedną porażką, doznaną z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. PGE Skra będzie gospodarzem rewanżowego turnieju.
Ostatni dzień zmagań w pierwszym turnieju fazy grupowej Ligi Mistrzów bełchatowianie rozpoczęli od skutecznego ataku Bartosza Filipiaka z prawego skrzydła (1:0), który z bardzo dobrej strony zaprezentował się także w polu serwisowym (4:1). Turecki atakujący Metin Toy pomylił się na pustej siatce (6:3), po chwili rywale popełnili też błąd czterech odbić (9:6). Po efektownym, podwójnym bloku zawodników Skry o pierwszą przerwę na rzecz swojego zespołu poprosił szkoleniowiec Erkan Togan (11:6), na pozycji atakującego zameldował się Nigeryjczyk Arinze Kelvin Nwachukwu, zmieniając słabo dysponowanego w dzisiejszym meczu Metina Toya (15:10). W drużynie Skry Bełchatów doszło natomiast do podwójnej zmiany (17:11), na placu gry pojawili się Dusan Petković oraz Mihajlo Mitić, zmieniający Bartosza Filipiaka oraz Grzegorza Łomacza (20:14). Świetną serię w polu serwisowym zanotował Mateusz Bieniek (22:14), a ostatecznie pewne zwycięstwo w secie pierwszym bełchatowianie przypieczętowali punktowym atakiem z prawego skrzydła (25:18).
Druga partia rozpoczęła się od dwupunktowego prowadzenia zawodników Fenerbahce Stambuł (2:0), kanadyjski atakujący drużyny rywala, Nicholas Hoag, zaatakował piłkę bezpośrednio w siatkę (4:2), a kolejny skuteczny blok bełchatowian doprowadził w końcu do wyrównania wyniku (6:6). Po chwilowej niedyspozycji podopieczni trenera Michała Mieszka Gogola wrócili na właściwe tory, odskakując rywalowi na trzy oczka, wobec czego o przerwę na żądanie poprosił Erkan Togan (9:6). Na boisko powrócił nominalny pierwszy atakujący Metin Toy (12:10), jednak turecki zespół nie był w stanie ograniczyć liczby błędów własnych i już po raz trzeci w dzisiejszym spotkaniu popełnił błąd dotknięcia siatki (15:11). Na lewym ataku uaktywnił się przyjmujący Milad Ebadipour (19:14), kolejne oczko w tym elemencie do dorobku swojej drużyny dorzucił także Bartosz Filipiak (21:17). Skuteczny atak Milana Katica dał bełchatowianom pierwszą piłkę setową, a druga partia finalnie rozstrzygnęła się na korzyść polskiego zespołu za sprawą punktowego bloku (25:21).
Trzecią odsłonę spotkania od ataku ze środka rozpoczął Mateusz Bieniek (1:0), po stronie przeciwnika na lewym skrzydle przypomniał o sobie dobrze znany polskim kibicom Salvador Hidalgo Oliva (4:2), na siatce zameldował się także Izzet Ünver, pozwalając swojej drużynie doprowadzić do remisu (7:7). Milad Ebadipour zaatakował z szóstej strefy (9:9), jednak będąca pod ścianą drużyna Fenerbahce Stambuł zdołała po raz kolejny objąć dwupunktowe prowadzenie (11:9), przez co tym razem to szkoleniowec PGE Skry Bełchatów zmuszony był wykorzystać przerwę na żądanie. W polu serwisowym pomylił się Grzegorz Łomacz (14:13), zaś Metin Toy popisał się najpierw kolejnym potężnym atakiem (16:15), a następnie dwoma asami serwisowymi (19:17). W końcowej fazie seta zagrywkę zepsuł kanadyjski środkowy Graham Vigrass (21:20), zaś Mateusz Bieniek w arcyważnym momencie zdobył punkt bezpośrednio właśnie zza linii dziewiątego metra (23:23). Niestety, ostatecznie szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Turków po bloku na Bartoszu Filipiaku (25:23).
W czwarty set lepiej weszli podopieczni trenera Erkana Togana (2:0), natomiast po stronie bełchatowskiej zaczęło pojawiać się coraz więcej błędów w polu serwisowym (4:3). Pomimo skutecznego bloku na tureckim atakującym, zawodnicy Skry Bełchatów stracili punkt przez dotknięcie siatki przez Milada Ebadipoura (5:4), jednak akcja była na tyle kontrowersyjna, że zmusiła głównego arbitra spotkania do zejścia ze słupka. Podrażnieni bełchatowianie zaczęli agresywniej grać w ataku, dzięki czemu zbudowali nad rywalem trzypunktową przewagę (8:5), lecz równie szybko ją stracili (9:9). Bartosz Filipiak zaserwował w środek siatki (12:12), jednak w kluczowym momencie Polacy zanotowali na szczęście serię w ataku, wychodząc na bezpieczne prowadzenie (17:13). Na środku siatki ponownie uaktywnił się Mateusz Bieniek (21:16), efektownym pipem popisał się natomiast Milad Ebadipour (23:18). Mimo że niemal połowa ostatniej partii dzisiejszego spotkania przebiegła pod znakiem bardzo wyrównanej walki, finalnie zdeterminowani zawodnicy Skry Bełchatów w końcówce nie dali już wyrwać sobie ciężko wypracowanego prowadzenia (25:21).
Statystyki: https://www.cev.eu/Competition-Area/MatchStatistics.aspx?ID=39314