LM: PGE Skra Bełchatów - Greenyard Maaseik 2:3
PGE Skra Bełchatów przegrałz z Greenyard Maaseik 2:3 (16:25, 29:27, 25:16, 21:25, 12:15) w meczu czwartej kolejki grupy D Ligi Mistrzów. Była to druga porażka polskiego zespołu, który zachował szanse awansu do ćwierćfinału.
PGE Skra na oczach Giby, mistrza olimpijskiego i dawniej najlepszego siatkarza świata przegrała z Greenyardem Maaseik, ale dopiero po tie-breaku.
Dla PGE Skry był to bardzo ważny mecz w kontekście awansu do fazy play-off Ligi Mistrzów. Jeśli bełchatowianie wygraliby spotkanie, znacznie przybliżyliby się do najlepszej ósemki w Europie. Trzeba jednak mieć na uwadze, że Greenyard w przypadku przegranej z kolei byłby w bardzo złej sytuacji. Nic więc dziwnego, że belgijski zespół podszedł do tego spotkania równie zmobilizowany. PGE Skra musiała sobie natomiast poradzić bez siatkarzy, którzy borykają się z problemami zdrowotnymi. W meczu nie mogli zagrać Mariusz Wlazły i David Fiel Rodriguez.
Greenyard grał bardzo dobrze od samego początku spotkania, szczególnie w polu serwisowym. Skutecznie odrzucał mistrzów Polski od siatki, przez co PGE Skra miała problemy ze skończeniem ataku. Trzeba też wspomnieć o doskonałej obronie Belgów, a po długich wymianach to przyjezdni zdobywali punkty (3:8). Niestety w dalszej części meczu bełchatowianie wciąż mieli problemy, by poradzić sobie z naporem, a przede wszystkim blokiem rywali i przegrali pierwszego seta 16:25.
Początek drugiego seta również należał do rywali PGE Skry, którzy szybko zbudowali pięciopunktową przewagę (5:10). Bełchatowianie w porę się jednak zreflektowali: zaczęli kończyć więcej ataków, a przede wszystkim lepiej serwować. Po kolejnej świetnej zagrywce Milada Ebadipoura PGE Skra traciła do Greenyardu już tylko jeden punkt. Potem mistrzowie Polski wyszli na prowadzenie, a wciąż bardzo dobrze spisywał się Irańczyk, ale ataki kończyli też Estończyk Renee Teppan i niezawodni środkowi: Karol Kłos i Jakub Kochanowski. Nie można też zapominać o dużej zasłudze Piotra Orczyka, który zastąpił Artura Szalpuka. Co ciekawe, przy piłce setowej na podwyższenie bloku wszedł też... Wlazły, ale PGE Skra nie zdołała dopełnić formalności. Co się odwlecze, to nie uciecze i po emocjonującej końcówce i doskonałym zagrywkom Ebadipoura PGE Skra wyrównała stan meczu!
I chyba siatkarze PGE Skry wreszcie się rozegrali, bowiem w trzecim secie grali już fenomenalnie! Duża w tym zasługa Grzegorza Łomacza, który zachował odważną grę z poprzedniej partii, a Teppan kończył piłkę za piłką (8:2). W tym secie PGE Skra wreszcie pokazała, kto rządzi na boisku, a pochwalić można niemal każdego gracza w żółto-czarnych barwach. Trzeci set zakończył się już pewnym zwycięstwem PGE Skry 25:16!
Czwarty set był niezwykle wyrównany, a niemal przez cały jego przebieg żadna z drużyn nie mogła wyjść na zdecydowaną przewagę. Kiedy to PGE Skra grała lepiej (pojedynczy blok Kłosa), to za chwilę Greenyard posłał punktową zagrywkę. Jeśli gospodarze solidnie zaatakowali, to Belgowie odpłacili się blokiem. Wynik cały czas oscylował w granicach remisu, ale końcówka należała już do Belgów... Do rozstrzygnięcia tego meczu potrzebny był tie-break.
Piąta partia to znów wyrównana gra, choć obie drużyny popełniały sporo błędów. Nie brakowało jednak też lepszych momentów, jak punktowa zagrywka Kłosa. Znów w końcówce nie obyło się emocji, a skuteczny blok Belgów dał im piłkę meczową. Po autowym ataku to Greenyard okazał się lepszy i może dopisać sobie dwa punkty do swojego konta
Statystyki meczowe: https://www.cev.eu/Competition-Area/MatchStatistics.aspx?ID=31859
Relacja pkt po pkt: https://cevlive.cev.eu/DV_LiveScore.aspx?ID=31859