LM: PGE Skra - Jihostroj 3:0
PGE Skra Bełchatów pokonała Jihostroj Czeskie Budziejowice 3:0 (25:17, 25:13, 26:24) w meczu szóstej i ostatniej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Szanse gry otrzymali zawodnicy, którzy ostatnio rzadziej wybiegali na boisko. Mistrz Polski z kompletem punktów jest zdecydowanym liderem grupy F i wcześniej zapewnił sobie awans z pierwszego miejsca do kolejnej fazy rozgrywek. Sztab szkoleniowy PGE Skry mógł więc sobie pozwolić na rotację w składzie.
Zgodnie z zapowiedziami w spotkaniu z Jihostrojem trenerzy PGE Skry dali odpocząć kilku podstawowym zawodnikom. W kadrze na to spotkanie zabrakło Mariusza Wlazłego i Michała Winiarskiego. Z kolei w pierwszej szóstce swoje szanse otrzymali m.in. Aleksa Brdjović i Maciej Muzaj. Mecz był wyrównany, ale przy stanie 9:8 dla gości na pole zagrywki wszedł Nicolas Marechal i… wyprowadził swoją drużynę na trzypunktowe prowadzenie. Francuz po raz kolejny pokazał, że serwis jest jednym z jego największych atutów. Od tego momentu na boisku liczyła się już tylko jedna drużyna. Bełchatowianie szybko wybili przyjezdnym z głów nadzieję, że w pierwszym secie powalczą o zwycięstwo. Mistrzowie Polski grający w tym meczu w przemeblowanym składzie wygrali pierwszego seta na dużym luzie.
Nie inaczej było w drugim secie, który dla podopiecznych Miguela Falski rozpoczął się znakomicie. Na pierwszej przerwie technicznej prowadzili już 8:2. Siatkarze z Czech zbierali solidną lekcję siatkówki, a momentami byli wręcz przez bełchatowian ośmieszani. Przy stanie 13:3 podirytowany szkoleniowiec gości poprosił o czas. Jihostroj na boisku po prostu nie istniał. Za to PGE Skra, przy gorącym dopingu zapełnionej niemal do ostatniego miejsca hali, czuła się jak ryba w wodzie. Silnym punktem drużyny był Maciej Muzaj, który nie miał problemów z finalizacją swoich ataków. Młody atakujący wykorzystał swoją szansę. Podobnie jak jego pozostali koledzy.
W trzeciej partii gospodarze nieco się rozluźnili i nie grali już tak skutecznie jak wcześniej. Co więcej, to goście zaczęli momentami przejmować inicjatywę i pod koniec zrobiło się nerwowo, bo Jihostroj objął prowadzenie 22:20. Na własne życzynie siatkarze PGE Skry zafundowali sobie i kibicom sporą dawkę emocji. Przy stanie 24:23 dla gości fantastycznym serwisem popisał się Muzaj. Odważna, atomowa zagrywka dała bełchatowianom remis. To nie był koniec, bo po chwili młody atakujący powtórzył te zagrania i zapewnił swojej drużynie szóste zwycięstwo w Lidze Mistrzów.