LM: Zenit Kazań - Jastrzębski Węgiel 3:0
Dopiero co jastrzębianie mierzyli siły z mistrzem Polski, a już na ich drodze stanął klubowy mistrz Europy i świata. W trzeciej serii meczów Ligi Mistrzów Zenit Kazań wygrał z Jastrzębskim Węglem 3:0 (25:13, 25:23, 25:12) i wskoczył na fotel lidera grupy D.
Do jaskini lwa Pomarańczowi pojechali po dwóch porażkach na krajowym gruncie - w Pucharze Polski i PlusLidze oraz po małym wewnętrzny wstrząsie spowodowanym zmianą trenera. Nowy szkoleniowiec Ferdinando De Giorgi nie zdążył jeszcze przyjechać do Polski, a do Rosji nawet nie miałby szans pojechać, ze względu na formalności wizowe. W starciu z Zenitem zespół poprowadził, podobnie jak w konfrontacji z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle drugi trener Leszek Dejewski.
Siatkarze z Górnego Śląska pojechali do Kazania optymistycznie nastawieni, z nadzieją na wyrównane spotkanie. Biorąc pod uwagę zdobycze Rosjan z ostatnich lat, były to nadzieje płonne, ale analizując historię zmagań z drużyną z Tatarstanu, w pełni uzasadnione. W przeszłości zespoły spotkały się cztery razy i tylko raz górą byli potentaci z Kazania. To najważniejsze zwycięstwo, dające brązowy medal Ligi Mistrzów jastrzębianie odnieśli w 2014 roku, w Ankarze, odprawiając ekipę Władimira Alekno w tie breaku. Wcześniej, w 2011 r. pokonali Zenit w fazie grupowej Klubowych Mistrzostw Świata, a w 2008 roku, w I rundzie play off Ligi Mistrzów wygrali z nimi przed własną publicznością 3:2. Na wyjeździe przegrali jednak 0:3 i ostatecznie odpadli z rywalizacji.
Tym razem jednak rosyjski potentat nie pozostawił najmniejszych złudzeń, z wydatną pomocą polskiej ekipy, która podeszła do rywalizacji bardziej treningowo niż bojowo.
Historię pierwszego seta najlepiej byłoby przemilczeć, bo mocno spięci jastrzębianie nie byli w stanie nawiązać z rywalem jakiejkolwiek walki. Gospodarze większość akcji kończyli w pierwszym uderzeniu, nasza drużyna prawie nic. Co ciekawe, trener Dejewski bardzo szybko zdjął z boiska Macieja Muzaja, chociaż ten nie grał źle (40% wydajności). Równie zaskakujące decyzje podejmował Lukas Kampa, który sytuacyjne piłki kierował najczęściej do Rodrigo Quirogi, ale Argentyńczyk ani razu nie zdołał przebić się przez rosły rosyjski blok.
W drugiej partii Pomarańczowi zaprezentowali się znacznie lepiej, szczególnie w polu zagrywki, ale też obiektywnie należy przyznać, że miejscowi spuścili z tonu, głównie na siatce. Patryk Strzeżek miał bardzo dobrą skuteczność 63%, a mimo to zaraz na początku trzeciej części meczu w polu gry ponownie pojawił się Muzaj. Bez zarzutu spisywali się także obydwaj przyjmujący. Do szczęścia zabrakło odrobiny…szczęścia w końcówce, gdy zagrywka Michaiłowa odbiła się od siatki i przepuszczona przez Karola Gdowskiego osiadła na linii (24:21).
Tego, co stało się w trzeciej partii logicznie nie można wytłumaczyć. Po dobrym wcześniejszym secie, trener JW zamiast zachować skład, wymienił większość zawodników. Na boisku pojawił się nawet Dardan Lushatku, który wcześniej właściwie nie dotykał piłki. Rezultat tak radykalnych roszad mógł być tylko jeden - szybkie i pewne zwycięstwo Zenita, który tym samym objął pozycję lidera w grupie D.
Statystyki meczu: http://www.cev.lu/Competition-Area/MatchStatistics.aspx?ID=30840
Powrót do listy