Lorenzo Bernardi: wygrać dwa mecze i uniknąć złotego seta
Po rocznej przerwie Jastrzębski Węgiel powraca na europejskie parkiety. Siatkarze Lorenzo Bernardiego, razem z Delectą Bydgoszcz reprezentują Polskę w Pucharze CEV. Pierwszy mecz rozegrają 24 października, z francuskim Rennes Volley 35. Czego możemy oczekiwać od śląskiej drużyny?
- Nie będę obiecywał, że wygramy Puchar, bo kto dużo mówi, mało czyni - akcentuje włoski szkoleniowiec JW Lorenzo Bernardi. Tłumaczy, że pełną ocenę szans swojej ekipy będzie mógł przedstawić dopiero wtedy, gdy do rywalizacji dołączą spadkowicze z Ligi Mistrzów (w rundzie Challenge cztery najlepsze ekipy CEV Cup zmierzą się z zespołami, które odpadną z najważniejszego europejskiego pucharu).
- Oczywiście, że możemy wygrać CEV, mamy ku temu potencjał. Podobnie, jak Iskra Odincowo czy włoska Latina. Ale błędem byłoby myśleć już na starcie, że jesteśmy w gronie faworytów. Musimy myśleć przede wszystkim o tym, co należy poprawić, powoli krok po kroku.
A mankamentów jest kilka. Główny wiąże się z osobą rozgrywającego Simona Tischera, który bardzo późno przyjechał do klubu po sezonie reprezentacyjnym, a na domiar złego, zaraz po przyjeździe złapał kontuzję. - Miał dwa tygodnie przerwy i wciąż jeszcze nie jest w najwyższej formie. Gra coraz lepiej i miejmy nadzieję, że to będzie stały progres. Musi przede wszystkim znaleźć wspólny język z resztą drużyny. Rozgrywający jest kierowcą samochodu. Tak ten samochód jedzie, jak on kieruje. Fakt, że wciąż jest nie do końca zgrany z resztą, jest jednym z głównym powodów nierównej gry. Potrzebujemy czasu, by nasza gra nabrała płynności - twierdzi Lorenzo Bernradi, ale podkreśla, że jego zespół jest absolutnie gotowy by rozpocząć europejskie wojaże.
Pierwszą przeszkodę w drodze jastrzębian na szczyt Pucharu CEV stanowi zdobywca Pucharu Francji, szósta drużyna poprzedniego sezonu Rennes Volley 35, który jednak w bieżących rozgrywkach ligowych radzi sobie słabo. Po poprzednim sezonie klub z Bretanii opuściło kilku zawodników, m.in. charyzmatyczny Romain Vadeleux. Zasilił go z kolei znany z PlusLigi Adrian Gontariu (były siatkarz Asseco Resovii Rzeszów), ale na razie gra niewiele. Na europejskich salonach Rennes jest nowicjuszem - debiutowali rok temu w Pucharze Challenge.
- Skład Rennes zmienił się nieznacznie w porównaniu z ubiegłym rokiem, dlatego mamy sporo materiałów, by dobrze przygotować się do rywalizacji - zapewnia Bernardi, zwracając uwagę na dwie kluczowe sprawy. - Po pierwsze, rywale to zespół, który bardzo dobrze gra w obronie. Po drugie, popełniają niewiele błędów własnych.
Dobrze o tym wie nowy siatkarz Jastrzębia Krzysztof Gierzyński, który w minionym sezonie, w ramach AZS-u Częstochowa walczył z Francuzami w Pucharze Challenge i wygrał dopiero w złotym secie. - Jak to Francuzi - są bardzo dobrze zorganizowani w obronie, sprytni w ataku. W poprzednich rozgrywkach był to niewysoki zespół, ale cierpliwy, grający technicznie - charakteryzuje przeciwnika. Podkreśla też, że niezwykle istotny będzie pierwszy pojedynek, na własnym boisku. - Z obserwacji ubiegłorocznych mogę powiedzieć, że zazwyczaj rywale grają znacznie lepiej u siebie, niż na wyjeździe. Na wyjeździe każdemu gra się ciężko, choćby ze względu na długie, męczące podróże, one z pewnością wpływają na obraz gry. Dlatego uważam, że losy awansu będą ważyły się właśnie w pierwszym spotkaniu, w Jastrzębiu. Jeśli wygramy, w rewanżu będzie nam znacznie łatwiej. I tak będzie w każdej rundzie.
Lorenzo Bernardi zaznacza natomiast, że aby awansować do kolejnej rundy najlepiej wygrać dwa mecze i uniknąć złotego seta. - To głupie rozwiązanie, nie jestem jego zwolennikiem - deklaruje, choć jego doświadczenia w tej materii są pozytywne. W sezonie 2010/11, w ramach Ligi Mistrzów dwukrotnie odprawił rywali z kwitkiem wygrywając dodatkową partię - najpierw niemiecki Generali Unterhaching, a potem, w walce o Final Four belgijskie Noliko Maaseik. Był to jego pierwszy rok w Jastrzębiu, a zespół nie był tak mocny i zbilansowany, jak obecnie.
Jastrzębski Węgiel zainauguruje występy w Pucharze CEV 24 października, w Jastrzębiu-Zdroju.
Drugi reprezentant Polski, Delecta Bydgoszcz, która debiutuje w europejskich pucharach, także rozpoczyna rywalizację przed własną publicznością. Również 24 października zmierzy się z Halkbankiem Ankara (z Williamem Priddy w składzie). Turecki klub dotąd trzykrotnie brał udział w rozgrywkach CEV Cup. Najlepszy wynik osiągnął w minionym sezonie - awansował do 1/4 finału. Ostatni sukces na rodzimym gruncie ligowym Halkbank odniósł natomiast w sezonie 2007/08, zdobywając srebrny medal.
Obydwa mecze rozpoczną się o godz.18.00. Spotkania rewanżowe zaplanowano na 31 października (Jastrzębie) i 1 listopada (Delecta).