Lorenzo Bernardi: wywalczyliśmy trzy ważne punkty
Na półmetku rozgrywek fazy grupowej Ligi Mistrzów Jastrzębski Węgiel zajmuje drugie miejsce w tabeli. Podopieczni Lorenzo Bernardiego odnieśli dwa zwycięstwa i doznali porażki. W środę pokonali na wyjeździe Tomis Konstanca 3:1.
Po meczu powiedzieli:
Israel Rodriguez (przyjmujący Tomisu): Na przestrzeni całego spotkania popełniliśmy zbyt wiele błędów w ataku oraz przyjęciu. Próbowaliśmy poprawić naszą grę, ale Jastrzębski Węgiel pokazał swoją siłę. Rywale grali bardzo dobrze. Na naszym tle byli praktycznie bezbłędni. Tą porażką skomplikowaliśmy sobie sytuację w grupie, ale zostały jeszcze trzy mecze do rozegrania i jeszcze spróbujemy w nich powalczyć o awans do kolejnej rundy gier.
Michał Łasko (kapitan Jastrzębskiego Węgla): To oczywiste, że jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku tego spotkania. Nie jest łatwo grać, mając w nogach tak męczącą podróż. Dodatkowo ciężko grało się też w tej hali. Myślę, że duże znaczenie dla losów tego meczu miało to, że po pierwszym, przegranym secie, w którym nie graliśmy za dobrze, zdołaliśmy utrzymać koncentrację. Potem przeciwnicy nam ułatwili zadanie, bo sami zaczęli popełniać błędy. Jest to bardzo ważne zwycięstwo, ale w niedzielę czeka nas już kolejny mecz, tym razem w lidze.
Martin Stoev (trener Tomisu): Po pierwszym secie tego spotkania różnicę w grze zrobili środkowi Jastrzębskiego Węgla. Nasi środkowi zaprezentowali się słabo, nie najlepiej czytali grę przeciwnika. Równie istotne były pewne momenty w trzecim i czwartym secie, kiedy nie wykorzystaliśmy okazji do przełamania rywala. To zaważyło na końcowym rezultacie. Jesteśmy młodą drużyną, dopiero zbieramy doświadczenie w europejskich pucharach. Przed sezonem znacząco zmienił się skład zespołu. Dla nas ważne jest to, by grać dobrze. A sprawa awansu z grupy nie jest jeszcze przesądzona.
Lorenzo Bernardi (trener Jastrzębskiego Węgla): Wywalczyliśmy bardzo ważne trzy punkty. Może nie przesądzają one jeszcze sprawy awansu do kolejnej rundy, ale znacząco nas do niego przybliżają. Bardzo podobała mi się reakcja mojego zespołu po przegranym pierwszym secie, w którym nie graliśmy na naszym normalnym poziomie. Nie straciliśmy jednak głowy i łatwo wygraliśmy trzy pozostałe partie. Mój zespół ma wielkie serce do gry, co udowodnił po raz kolejny. Drużyna zmaga się z pewnymi kłopotami zdrowotnymi, a jednak radzi sobie w tych trudnych okolicznościach. Jeszcze we wtorek nie było pewne, czy w spotkaniu tym wystąpi Alen Pajenk, który miał 38 stopni gorączki, ale był gotów do walki. To ważne.