LOTOS Trefl - PGE Skra 1:3
LOTOS Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów 25:18, 25:27, 19:25, 22:25 w meczu kończącym 23. kolejkę PlusLigi. MVP Nicolas Uriarte.
Mecz na szczycie PlusLigi lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy wyszli na prowadzenie 8:5. W ataku drużyny prowadzącej przez Andreę Anastasiego szalał Murphy Troy. Bełchatowianie mieli duże problemy z zatrzymaniem Amerykanina. Gospodarze, niesieni dopingiem przez licznie zgromadzonych w Ergo Arenie kibiców, stawiali bełchatowianom bardzo ciężkie warunki. Na drugiej przerwie technicznej podopieczni Miguela Falaski przegrywali już czterema punktami. PGE Skra nie mogła znaleźć sposobu na Lotos, który świetnie spisywał się na przyjęciu. Co więcej, w ekipie bełchatowian bardzo słabo wyglądała zagrywka. W tym elemencie gry zdecydowanie lepiej prezentowali się siatkarze z Gdańska. Pierwszą partię mistrz Polski przegrał całkowicie zasłużenie.
Początek drugiego seta pokazał, że na boisku rywalizują dwie czołowe drużyny PlusLigi. Kibice oglądali fantastyczne widowisko. Zarówno Lotos jak i PGE Skra grały jak o życie, walcząc z poświęceniem o każdą piłkę. Bełchatowianie coraz częściej grali dwójką Nicolas Uriarte - Facundo Conte. Z wymiernym skutkiem. Żadna z drużyn nie potrafiła jednak wypracować sobie większej przewagi i wynik cały czas oscylował wokół remisu. Po błędzie Mateusza Miki to jednak bełchatowianie zeszli na drugą przerwę przy dwupunktowym prowadzeniu. Gospodarze szybko odrobili straty i mieliśmy bardzo emocjonującą końcówkę. Żelazne nerwy zachowali jednak siatkarze mistrza Polski, którzy po udanym ataku Wojciecha Włodarczyka doprowadzili w tym meczu do remisu.
W kolejnej partii mieliśmy nie mniejsze emocje. Lepiej jednak spisywali się goście, którzy wyszli na prowadzenie 9:6 i w kolejnych minutach utrzymywali trzypunktowe prowadzenie. Bełchatowianie bez większych problemów dowieźli je do końca i wyszli na prowadzenie w tym spotkaniu.
Kluczem do sukcesu w czwartej partii było zatrzymanie Mateusza Miki. Bełchatowianie pokazali, że blok może być ich silną stroną i w ten sposób kilka razy powstrzymali przyjmującego reprezentacji Polski. PGE Skra trzymała niewielki dystans nad rywalem. Na wiele ciepłych słów zasłużył Kacper Piechocki, który w obronie spisywał się bardzo pewnie. W końcówce bełchatowianie nie popełnili żadnych błędów i zapewnili sobie kolejne trzy punkty!