LŚ 2011: Porażka Polaków z reprezentacją USA
Po zwycięstwie we wczorajszym meczu dziś Polacy musieli uznać wyższość Amerykanów, którzy wygrali 3:1 (25:21, 15:25, 25:20, 25:22). Tym spotkaniem "biało-czerwoni" kończą wyjazdową serię meczów w Lidze Światowej i już jutro wracają do Polski.
Początek spotkania to wyrównana walka. Oba zespoły grały punkt za punkt, ale na pierwszej przerwie technicznej dwoma „oczkami” prowadzili Amerykanie. Po powrocie na boisko w ekipie polskiej zaczęły się problemy ze skończeniem akcji – gospodarze dobrze grali w bloku, dobrze też bronili i przy stanie 13:9 o czas poprosił Andrea Anastasi. Polacy zaczęli popełniać coraz więcej błędów, a u Amerykanów bardzo dobrze spisywał się Matthew Anderson oraz Russel Holmes – pierwszy grał bardzo skutecznie w ataku i na zagrywce, drugi brylował w bloku. Polacy, mimo prób, nie byli w stanie już odrobić straty do gospodarzy i przegrali 25:21.
„Biało-czerwoni” podrażnieni porażką w pierwszej partii dużo lepiej rozpoczęli drugiego seta. Podopieczni Andrei Anastasiego zaczęli lepiej grać blokiem, asa serwisowego zaserwował Piotr Nowakowski, wzrosła też skuteczność w ataku i gospodarze przegrywali już 1:7. Kiedy przewaga Polaków zaczęła nieco topnieć na boisku w ekipie polskiej pojawił się Michał Ruciak, który zmienił gorzej spisującego się Michała Kubiaka. Ruciak szybko pokazał się z dobrej strony – w przyjęciu, w ataku i w polu zagrywki, a przewaga „biało-czerwonych” znów wzrosła do siedmiu „oczek”. Polacy grali konsekwentnie do samego końca tego seta i pewnie zwyciężyli.
Trzecia partia miała bardzo podobny przebieg do pierwszej. Amerykanie szybko wyszli na znaczne prowadzenie – w ekipie polskiej pojawiły się problemy z przyjęciem, spadła też skuteczność w ataku. Andrea Anastasi dokonywał zmian – na rozegraniu w miejsce Łukasza Żygadło wszedł Paweł Woicki, ale nie przyniosło to poprawy w grze Polaków i w drugiej części seta powrócił Żygadło. Gospodarze kontrolowali sytuację na boisku do samego końca wygrywając 25:18.
W czwartej odsłonie meczu początkowo znów oglądaliśmy dobrą grę Polaków. Amerykanie jednak nie odpuszczali i w miarę upływu seta zmniejszali straty do przyjezdnych, by w końcu wyjść na prowadzenie. W końcówce gospodarze odrodzili się i to oni wygrali tą partię do 22 i tym samym cały mecz 3:1.
- Mogliśmy wygrać czwartego seta i doprowadzić do tie-breaka, ale popełniliśmy za dużo błędów. Nie jesteśmy zadowoleni – przyznał na pomeczowej konferencji prasowej kapitan polskiego zespołu, Michał Bąkiewicz. – Dziś był pierwszy mecz w tegorocznej Lidze Światowej, w którym zagraliśmy naprawdę źle. W naszej grze było zbyt wiele błędów – dodał Andrea Anastasi. Krótko całe spotkanie podsumował Reid Priddy: - To był dziwny mecz, ale cieszymy się ze zwycięstwa.
Najwięcej punktów w polskim zespole zdobył Zbigniew Bartman – 19 przy 51 procentach skuteczności w ataku. Cztery „oczka” mniej zanotował Piotr Nowakowski. W ekipie USA najlepiej spisywał się Matthew Anderson, który punktował 20 razy kończąc połowę z posłanych do niego piłek w ataku.
Składy:
USA: Anderson, Lee, Priddy, Holmes, Stanley, Thornton, Lambourne (L) oraz Lotman, Millar, Hansen
Polska: Nowakowski, Kurek, Bartman, Kubiak, Żygadło, Możdżonek, Ignaczak (L) oraz Jarosz, Woicki, Ruciak, Bąkiewicz