LŚ: Amerykanie wciąż bez porażki
Reprezentacja Stanów Zjednoczonych po raz drugi pokonała Serbię i umocniła się na pozycji lidera grupy B. W następnym tygodniu zmagań Ligi Światowej Amerykanie podejmą borykających się z wewnętrznymi problemami Bułgarów.
Na półmetku zmagań grupowych Ligi Światowej, w grupie B niespodziewanie królują Amerykanie, którzy w sześciu meczach zgromadzili 15 oczek. W sobotę po raz drugi pokonali w Chicago waleczną Serbię. Tym razem jednak potrzebowali do zwycięstwa aż pięciu setów - 3:2 (25:22, 25:12, 26:28, 23:25, 15:13). - Mam nadzieję, że w dalszej części rywalizacji grupowej zaprezentujemy się jeszcze lepiej - stwierdził kapitan USA Sean Rooney, który zaznaczył, że drugie spotkanie z Serbami było znacznie trudniejsze, niż pierwsze. Trener John Sperow przyznał z kolei, iż oczekiwał znacznie trudniejszej przeprawy drugiego dnia. - Wiedziałem, że rywale zagrają lepiej i nie zaskoczyło mnie, że mecz rozstrzygnął się dopiero w tie breaku. Niemniej cieszę się, że to my zeszliśmy z boiska jako zwycięzcy.
- Rozpoczęliśmy to spotkanie w podobnym stylu jak dzień wcześniej, przegrywając dwa pierwsze sety. Na szczęście zachowaliśmy koncentrację i wróciliśmy do gry. Ten jeden zdobyty punkt bardzo przyda nam się w przyszłości i mam nadzieję, że pomoże nam awansować do Final Six - skomentował kapitan Serbii Dragan Stanković.
W drużynie gospodarzy bardzo dobrze zagrali Matthew Anderson i Taylor Sander, którzy zakończyli mecz ze skutecznością ponad 50%. Po serbskiej stronie siatki najwięcej punktów zdobył Aleksandar Atanasijevic, nieźle zaprezentował się też wracający na boisko po kilkutygodniowej przerwie Milos Nikic, szczególnie w przyjęciu zagrywki.
Drugą część fazy grupowej Amerykanie rozpoczną przed własną publicznością, rywalizacją z ostatnią w grupie Bułgarią. Serbów czeka natomiast wyjazd do Surgutu na mecze z Rosją, która wraca powoli do gry najmocniejszym składem.
Powrót do listy