LŚ: Biało-czerwoni ruszają w pogoń za liderem
W IV tygodniu zmagań Ligi Światowej reprezentacja Polski zawalczy o punkty we Francji. Ciekawie zapowiada się także rywalizacja liderów grupy B - Rosji i Włoch. Z kolei Iran po raz pierwszy w LŚ zagra przed własną publicznością.
Grupa A - czas na pierwsze zwycięstwo
Biało-czerwoni w piątek i niedzielę zagrają z Francją, która w czterech pojedynkach uzbierała zaledwie dwa oczka. Znacznie przemeblowana w porównaniu z poprzednim sezonem ekipa "trójkolorowych”, pod wodzą nowego selekcjonera gra siatkówkę widowiskową, ale nieregularną i pełną błędów własnych. Laurent Tillie zrezygnował w tym roku z usług Samiki i Pujola, którzy przez wiele lat bronili narodowych barw. Obydwaj zawodnicy nie kryją rozczarowania tym faktem twierdząc, że wchodzącym dopiero do kadry graczom przydałby się spokój i ogranie tych bardziej doświadczonych. Zwłaszcza w najbliższy weekend, gdy przyjdzie im zmierzyć siły z obrońcą trofeum. - To będą ciężkie mecze. Polacy to solidny i mocny rywal - zapowiedział Tillie zaznaczając, że obydwie drużyny potrzebują zwycięstwa na przełamanie złej passy.
W poprzednim tygodniu Francuzi grali w Stanach Zjednoczonych i po powrocie zza oceanu nie mieli czasu nawet na krótki odpoczynek - od razu przemieścili się do Rouen, gdzie zostanie rozegrany pierwszy pojedynek z Polską. Z kolei biało-czerwoni po dwutygodniowej przerwie od gry są w pełni sił, a przede wszystkim, po sporym niedosycie w starciach z Brazylią, żądni zwycięstw i potwierdzenia, że wciąż potrafią grać tak skuteczną siatkówkę jak rok temu.
W obydwu zespołach zaszły zmiany w porównaniu z poprzednimi meczami. Ze składu reprezentacji Polski wypadli kontuzjowany Dawid Konarski oraz Paweł Zatorski, a ich miejsce zajęli Jakub Jarosz i Krzysztof Ignaczak. W drużynie "Les Bleus” zabraknie nowego siatkarza Skry Bełchatów Samuela Tui, któremu szkoleniowiec dał kilka dni wolnego. - Jest bardzo zmęczony potrzebuje krótkiej przerwy - wyjaśnił Tillie. W jego miejsce wskoczył Nicolas Marechal, który niedawno podpisał kontrakt z Jastrzębskim Węglem. Ten siatkarz zaprezentuje się w tegorocznej edycji LŚ po raz pierwszy.
W drugiej parze "polskiej” grupy Bułgaria, która na inaugurację tegorocznej "Światówki" dwukrotnie pokonała Francję, zmierzy się z Argentyną. Zespół z Ameryki Południowej, który jako gospodarz ma zapewniony start w turnieju finałowym, pojechał do Sofii w najmocniejszym aktualnie składzie.
Grupa B - konfrontacja faworytów
Rosjanie dwukrotnie podejmą Włochów w Surgucie. Obydwie ekipy mają po 11 oczek na koncie i ogromną chrapkę na udział w turnieju finałowym, z dużymi szansami na końcowy sukces. Wynik bezpośredniej konfrontacji jedną z nich może znacznie przybliżyć do argentyńskiego finału. - Moi zawodnicy cieszą się wspólną grą i pokazują wielką chęć wygrywania. Widzę poprawę z każdym kolejnym meczem - stwierdził Andriej Woronkow, szkoleniowiec Sbornej. Dla jego siatkarzy spotkania w Surgucie będą ostatnimi w LŚ przed własną publicznością.
W pozostałych parach tej grupy spotkają się Iran z Serbią (Irańczycy po raz pierwszy w historii swoich występów w LŚ zagrają przed własną publicznością) oraz Niemcy z Kubą.
Grupa C - o fotel lidera
W grupie C tym razem zagra tylko jedna para - Holandia z Portugalią. Rok temu Holendrzy dwukrotnie pokonali Portugalczyków, ale dopiero w tie breaku. - Tamten wynik pokazuje jak niewielka jest różnica w poziomie między obydwoma zespołami - stwierdził Edwin Benne, selekcjoner Holandii. Tym razem zespoły spotkają się Apeldoom - mieście słynących z bardzo dobrych siatkarskich tradycji. - I dlatego mam nadzieję, że w nadchodzący weekend będzie nas wspierać pełna hala kibiców - dodał Benne. Jego podopieczni zawalczą o pierwszą lokatę w klasyfikacji.
Plan meczów:
21 czerwca:
Francja - Polska
Rosja - Włochy
Iran - Serbia
22 czerwca:
Bułgaria - Argentyna
Rosja - Włochy
Niemcy - Kuba
Holandia - Portugalia
23 czerwca:
Francja - Polska
Bułgaria - Argentyna
Niemcy - Kuba
Iran - Serbia
Holandia - Portugalia