LŚ: Brazylia po raz dziewiąty
21. edycja Ligi Światowej dobiega końca. Emocji było sporo, ale skończyło się jak zwykle - zwycięstwem Brazylii, która w wielkim finale pokonała Rosję 3:1. W pojedynku o trzecie miejsce Serbia wygrała z Kubą 3:2. MVP turnieju został Brazylijczyk Murilo.
Spotkanie o trzecie miejsce początkowo nie zapowiadało tak zaciętej walki, bo Kubańczycy wybiegli na nie jakby od niechcenia i nie wykazywali wielkiej woli zwycięstwa. Przeciwnie Serbowie, którzy motywację mieli ogromną i żywo reagowali po każdej udanej akcji. W efekcie jednak siatkarze z Ameryki Środkowej rozkręcili się w końcówce I seta i dalej prowadzili z rywalami zaciętą rywalizację. Szczególnie efektowne były popisy środkowych, którzy w sumie w ataku zdobyli 30 oczek (17 serbscy, 13 kubańscy). Po emocjonującym tie breaku to Serbowie mogli cieszyć się ze zwycięstwa oraz z nagrody pieniężnej za 3. miejsce - 300 000 dolarów. Wygraną w LŚ poprawili też i tak niezły już bilans spotkań z Kubą w tych rozgrywkach: na 19 meczów wygrali 13.
- Wielu ludzi w naszym kraju nie wierzyło w tę drużynę i był to dla nas tym bardziej trudny turniej. Mecz był ekscytujący, a ten brązowy medal jest dla na wielkim sukcesem – podsumował trener Serbii Igor Kolaković. - Oczekiwaliśmy wygranej, bo w całym turnieju graliśmy całkiem dobrze. Zabrakło doświadczenia. Moja drużyna musi nauczyć się jak grać i jak zachowywać się w pojedynkach na tak wysokim poziomie. Mamy mały problem na linii rozgrywający - atakujący, a to nie powinno mieć miejsca - ocenił szkoleniowiec Kuby Samuels Blackood.
Serbia - Kuba 3:2 (28:30, 25:20, 22:25, 25:22, 15:12)
Pojedynek finałowy był prawdziwym deserem turnieju w Cordobie, podczas którego rywalizacja była niezwykle zacięta - na dziesięć meczów oglądaliśmy aż pięć tie breaków. Spotkanie było wyrównane i kto wie jakby się skończyło, gdyby Rosjanie zagrali kompletnym składem, w którym pojawił się wprawdzie Bierieżko, zabrakło natomiast kontuzjowanego Tarasa Chtieja. Brazylia z kolei zagrała bez pierwszego atakującego Vissotto, ale jego zmiennik Theo poradził sobie całkiem nieźle. Siatkarze Sbornej lepiej zagrali blokiem i zagrywką, ale Brazylijczycy, jak na mistrzów przystało, w decydującym momentach potrafili przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść - głównie dzięki sprytowi skrzydłowych Murilo i Dantego. Po raz dziewiąty w historii wygrali LŚ i zainkasowali milion dolarów. Rosjanom przypadła w udziale o połowę mniejsza suma - 500 000.
- Cieszymy się z wygranej, ale teraz czekają nas przygotowania do sto razy trudniejszego turnieju, mistrzostw świata - powiedział śledzący turniej głównie z kwadratu dla rezerwowych, kapitan Canarinhos Giba. - To było niesamowite spotkanie. Rosja bardzo mocno zagrywała, ale poradziliśmy sobie z presją ich serwisu i dodatkowo, potrafiliśmy wykorzystać ich błędy. Zawsze chcemy więcej i dlatego potrafiliśmy przezwyciężyć wszystkie problemy - dodał Dante. - Potwierdziliśmy, że jesteśmy najlepszą drużyną na świecie - skwitował MVP turnieju Murilo.
Brazylia - Rosja 3:1 (25:22, 25:22, 16:25, 25:23)
Nagrody indywidualne Final Six:
MVP: Murilo
Najlepszy atakujący: Maksim Michaiłow
Najlepszy blokujący: Dmitrij Muserski
Najlepszy zagrywający: Joandry Leal
Najlepszy libero: Mario
Najlepszy rozgrywający: Siergiej Grankin
Najlepiej punktujący: Maksim Michaiłow
Kolejne miejsca w turnieju zajęli: 5- Argentyna, 6- Włochy, 7- Bułgaria. Reprezentacja Polski została sklasyfikowana na miejscu 10., tuż za USA i Niemcami.
Powrót do listy