LŚ: Lozano ograł Castellaniego
Na inaugurację Ligi Światowej 2010 reprezentacja Polski przegrała w Stuttgarcie z Niemcami 1:3. W niedzielę biało-czerwoni będą mieli okazję zrewanżować się zachodnim sąsiadom (z Raulem Lozano na ławce trenerskiej) i zrehabilitować za nie najlepszy występ w pierwszym pojedynku.
Niemiecka prasa zapowiadała rywalizację z Polską jako wyjątkową, szczególnie dla Raula Lozano, który nie ukrywa, że wciąż nosi głęboko w sercu biało-czerwone wspomnienia. Polscy zawodnicy jednomyślnie zapewniali natomiast, że o podtekstach nie ma mowy - będą się liczyć wyłącznie dobra gra i zwycięstwo.
W spotkaniu z Niemcami zabrakło jednak jednego i drugiego. Zabrakło też Łukasza Żygadło, który doznał urazu kostki i nie wiadomo czy będzie mógł wspomóc kolegów w drugim meczu, w niedzielę. Jego miejsce zajął Grzegorz Łomacz i choć nie grał gorzej niż pozostali, na pewno brakowało mu chwili wytchnienia, spojrzenia na bieg wydarzeń z boku. Kompletnie nie wychodziła mu też współpraca z Patrykiem Czarnowskim (debiut w LŚ), która przecież świetnie układała się przez cały sezon w Jastrzębskim Węglu.
W drużynie rywali z kolei funkcjonowały wszystkie mechanizmy - począwszy od trudnej zagrywki, poprzez świetną grę w obronie, a skończywszy na skutecznym ataku, w którym prym wiódł nowy nabytek Asseco Resovii Rzeszów, Georg Grozer (32 punkty, w tym 2 bloki i 3 asy serwisowe). Jeśli ten gracz zaprezentuje w polskiej lidze taką skuteczność, jak w pojedynku z Polską, to rzeszowianie będą mieli z niego nie lada pożytek.
Biało-czerwoni rozpoczęli mecz całkiem nieźle. Bardzo skuteczny był Piotr Gruszka, dobrze prezentowali się Piotr Gacek i Michał Ruciak. Polacy bardzo dobrze grali zagrywką (5 oczek), ale nie potrafili zatrzymać rywali blokiem.
Tego elementu jeszcze bardziej zabrakło w kolejnej partii (1 na 5 przeciwników), przegranej wysoko, do 18. Podopieczni Raula Lozano już na początku wypracowali wysoką przewagę (9:3) i chociaż nasi siatkarze prawie zniwelowali straty (13:11), nie byli w stanie znaleźć recepty na nieomylnego Grozera. Również w trzecim secie ten zawodnik hulał jak chciał, oszukując polski blok plasami i kiwkami. Niemniej skuteczni byli środkowi - Boehme, Gunthoer, którzy walnie przyczynili się do końcowego zwycięstwa.
Czwarta partia była wyrównana, ale obfitowała w sporo chaosu i błędów - po obu stronach siatki. W polskiej drużynie wreszcie zaczął funkcjonować blok, szwankowały natomiast zagrywka i atak. U rywali wciąż nie zawodził Grozer, który wprawdzie pomylił się przy pierwszej piłce meczowej dla Niemców (24:24), ale kolejnej szansy już nie zmarnował (26:24).
Niemcy - Polska 3:1 (23:25, 25:18, 25:22, 26:24)
Niemcy: Steuerwald, Schwarz, Kromm, Boehme, Gunthoer, Grozer, Tille (L) oraz Schoeps, Rieke, Kaliberda
Polska: Łomacz, Czarnowski, Możdżonek, Gruszka, Ruciak, Kurek, Gacek (L) oraz Bartman, Jarosz, Mika, Kłos
Powiedzieli:
Raul Lozano:
Jestem bardzo zadowolony, chyba nawet bardziej z poziomu gry, niż ze zwycięstwa. Reprezentacja Niemiec ostatni raz grała w LŚ w 2003 roku. Tylko dwóch moich zawodników brało wcześniej udział w tych rozgrywkach. Pierwszy mecz w Lidze Światowej jest jak pierwszy dzień w szkole, pierwsza dziewczyna, pierwsze dziecko...przynosi nerwy i stres.
Daniel Castellani:
Nasi rywale zagrali bardzo dobry mecz. Było nam ciężko przejąć kontrolę nad rywalizacją, bo przeciwnicy wywierali cały czas presję i utrzymywali bardzo dobry rytm.