LŚ: Niemcy ponownie lepsi
Nie udało się siatkarzom Daniela Castellaniego zrewanżować za porażkę w inauguracyjnym pojedynku Ligi Światowej. W drugim meczu z Niemcami biało-czerwoni nie zdołali ugrać nawet seta i po pierwszym weekendzie rozgrywek zamykają tabelę grupy D, z zerowym dorobkiem punktów.
- Nie skupiajmy się na rywalu, skupmy się na swojej grze. To my musimy zacząć grać lepiej - prosił na czasach w trakcie pierwszego meczu z Niemcami Daniel Castellani. - Nasza gra była zbyt prosta, nie zaskoczyliśmy rywali - skwitował już po spotkaniu Piotr Gruszka.
Mimo to biało-czerwoni wybiegli na drugi pojedynek w identycznym zestawieniu, jak pierwszego dnia. Początkowo popełniali też takie same, jak w sobotę błędy - grali schematycznie, mieli spore problemy z kończeniem ataków (38% skuteczności w I secie, na 50% rywali). Lepiej prezentowali się tylko w elemencie bloku (6 na 3 Niemców). Największa niemoc gnębiła Bartosza Kurka, który choć w pierwszej partii był najczęściej punktującym zawodnikiem po polskiej stronie siatki (8), nie grał tak, jak wszyscy by od niego oczekiwali.
Castellani długo spokojnie patrzył na nieporadność swoich graczy, którzy nie potrafili wykorzystać słabszej dyspozycji Georga Grozera (sobotniego pogromcy) i dość niefrasobliwej postawy rywali w polu serwisowym (sporo ryzykowali i równie sporo psuli). W końcu jednak nie wytrzymał i posłał do boju borykającego się z urazem Łukasza Żygadło oraz Zbigniewa Bartmana. Od stanu 23:22 dla Niemców nasi przeciwnicy zepsuli 3 zagrywki, podając nam zwycięstwo niemal na tacy. Nie przyjęliśmy prezentu i po dwóch autowych akcjach ze skrzydeł (Kurek, Gruszka), to nasi zachodni sąsiedzi cieszyli się ze zwycięstwa.
W drugiej partii gra polskiej drużyny wyglądała znacznie lepiej,w dużej mierze za sprawą wprowadzonego za Gruszkę Jakuba Jarosza. Młody atakujący ZAKSY postraszył przeciwników zagrywką, znalazł też sposób na wyrastający jak spod ziemi blok oponentów. Tylko w drugim secie zainkasował 7 oczek, a w całym meczu 14 i był najskuteczniejszym graczem biało-czerwonej drużyny. Kiedy po początkowym, wysokim prowadzeniu Niemców (2:7) Polacy odrobili straty i wyszli na prowadzenie 19:18, wydawało się że złapali wreszcie swój rytm i bez problemu rozprawią się z gasnącymi powoli rywalami. Wtedy to Raul Lozano zdecydował się na roszady w składzie (wstawił Schoepsa i Rieke), a jego podopieczni złapali drugi oddech, wygrywając kolejny set na przewagi.
O trzeciej, ostatniej partii pojedynku najlepiej nie wspominać, bo nie wystawia ona mistrzom Europy najlepszej wizytówki. Trudno zrozumieć dlaczego zespół z aż siedmioma mistrzami Starego Kontynentu w składzie nie potrafił sprostać wymaganiom 17. w rankingu reprezentacji Niemiec, w której większość graczy dopiero debiutuje w rozgrywkach Ligi Światowej.
- Niestety, w sytuacjach gdy nie prowadzimy, za szybko się poddajemy, zapominamy o założeniach taktycznych i popełniamy zbyt dużo błędów w ataku. Do tego psujemy zbyt dużo serwów w końcówkach, nie wywieramy zagrywką presji - ocenił w rozmowie z Polsatem Sport Łukasz Żygadło.
Niemcy z kolei grali jak starzy wyjadacze. Mającego słabszy dzień Grozera świetnie zastąpili w ataku Sebastian Schwarz i Robert Kromm (po 15 oczek). Fantastycznie grali też, po raz kolejny w obronie, a dodatkowo bezlitośnie wykorzystywali błędy Polaków, którymi nasi siatkarz oddali aż 27 punktów.
Niemcy - Polska 3:0 (28:26, 30:28, 25:18)
Niemcy: Steuerwald, Schwarz, Kromm, Boehme, Gunthoer, Grozer, Tille (L) oraz Schoeps, Rieke, Andrae, Bauer
Polska: Łomacz, Czarnowski, Możdżonek, Gruszka, Ruciak, Kurek, Gacek (L) oraz Żygadło, Bartman, Jarosz, Mika
Po pierwszym weekendzie LŚ Polska zajmuje ostatnią pozycję w grupie D, z zerowym dorobkiem punktów. Na prowadzeniu znajdują się, z pełną zdobyczą punktową Niemcy (6), drugą lokatę zajmuje Kuba (5), a trzecią Argentyna (1).
Powrót do listy