LŚ: Polacy przegrali z Brazylią, ale po twardej walce
Wyjazdową część zmagań Ligi Światowej biało-czerwoni rozpoczęli od rywalizacji z Brazylią w Rio de Janeiro. W pierwszym meczu stoczyli z Canarinhos twardy bój, ale to gospodarze wygrali 3:0. W drugim walki było jeszcze więcej i znów górą byli Brazylijczycy, wygrywając 3:1 (28:26, 23:25, 26:24, 25:23)
W premierowym spotkaniu, przegranym przez Polskę 0:3 gra była wyrównana, a wynik pierwszych dwóch setów rozstrzygał się w końcówkach, w których naszym siatkarzom zabrakło przede wszystkim chłodnej głowy i skuteczności w ataku. - W drugim spotkaniu musimy zagrać tak samo, ale bardziej się postarać w kluczowych momentach - skwitował na konferencji prasowej Michał Bąkiewicz.
No i słowa dotrzymał, bo drugi pojedynek był jeszcze ciekawszym widowiskiem, niż pierwszy. A co najważniejsze, polska drużyna pokazała w nim kawał prawdziwego charakteru. Nasi siatkarze walczyli jak lwy o każdą piłkę, a ich boiskowe poczynania oglądało się z przyjemnością. Drugi mecz z Canarinhos był jednym z lepszych, jakie polska kadra stoczyła z nimi w ostatnich latach. Do pokonania wielkich mistrzów brakuje coraz mniej....
W starciu numer dwa, w meczowej dwunastce reprezentacji Polski zaszła jedna zmiana - Karol Kłos zastąpił Piotra Nowakowskiego, ale rywalizację biało-czerwoni rozpoczęli żelazną szóstką. Brazylijczycy z kolei, w porównaniu z pierwszym pojedynkiem dokonali dwóch zmian w wyjściowym składzie - Murilo wszedł za Bravo, a za Rodrigao Gustavo.
Wszystkie cztery partie pełne były emocji i zażartej walki. Polacy bardzo dobrze zagrywali (prym wiódł Bartosz Kurek - 2 asy serwisowe), dobrze grali też blokiem (17 przy 18 Brazylijczyków). Przyjmujący bełchatowskiej Skry był najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania, które zakończył z dorobkiem 28 oczek. Obydwie drużyny obdarowały się podobną ilością punktów po błędach własnych (Brazylia popełniła ich 26, Polska 27). O końcowym rezultacie rywalizacji, podobnie jak w pierwszym spotkaniu zdecydowała lepsza skuteczność gospodarzy w decydujących momentach setów. W pierwszej i trzeciej partii nasi zawodnicy, mając w górze piłki setowe, nie potrafili dokończyć dzieła, posyłając ataki daleko w out. W czwartej z kolei mieli problemy z powstrzymaniem atomowych zbić Martinsa Wallace, który w tej części pojedynku zastąpił Leandro Vissotto.
Słabszy dzień w polskim zespole zanotował Michał Ruciak i pod koniec pierwszego seta ustąpił miejsca debiutującemu w LŚ Michałowi Kubiakowi. Zmiana okazała się strzałem w dziesiątkę, bo siatkarz Politechniki Warszawskiej zagrał bardzo dobre zawody - postraszył przeciwników zagrywką, świetnie spisywał się w obronie, a w ataku grał bez najmniejszego respektu dla utytułowanych rywali.
- Dziękuję trenerowi, że dał mi szansę, bo zagrać w meczu z Brazylią to było coś, o czym zawsze marzyłem. Czy czułem stres? Jeśli miałbym się stresować takim spotkaniem, to powinienem zakończyć karierę - skomentował Michał Kubiak w rozmowie z Tomaszem Swędrowskim. - Brazylia była do ugryzienia. Nie ustrzegliśmy się kilku błędów w końcówkach i nad tym będziemy pracować w najbliższym czasie - podsumował dwumecz z mistrzami świata.
Składy:
Polska: Żygadło, Bartman, Ruciak, Kurek, Możdżonek, Kosok, Ignaczak (L) oraz Woicki, Jarosz, Kubiak
Brazylia: Bruno, Vissotto, Giba, Murilo, Lucas, Gustavo, Sergio (L) oraz Marlon, Wallace, Bravo, Rodrigao
Po dwóch weekendach zmagań w Lidze Światowej reprezentacja Polski zajmuje trzecią lokatę w grupie A, z jedną wygraną na koncie. Prowadzą Brazylijczycy z kompletem zwycięstw. Drugie miejsce zajmują Stany Zjednoczone, które na wyjeździe dwukrotnie pokonały rezultatem 3:1 ostatnie w tabeli Portoryko.