LŚ: Rosjanie bez porażki
W pierwszym meczu trzeciego dnia finałowego turnieju Ligi Światowej Stany Zjednoczone pokonały Kubę 3-2 (23:25, 25:21, 25:18, 21:25, 15:13). W drugim pojedynku grupy F Rosja pokonała Brazylię 3-0 (25:20, 25:20, 25:17) i z pierwszego miejsca awansował do półfinałów. Natomiast w meczu grupy E Bułgaria pokonała Włochy 3-0 (25;22, 25:22, 25:21).
USA - Kuba 3-2 (23:25, 25:21, 25:18, 21:25, 15:13)
- Zwycięstwo cieszy, ale liczyliśmy na nieco więcej w tym turnieju – mówi kapitan ekipy USA, David Lee. Amerykanie mieli okazje w czterech setach zakończyć mecz, ale ambitnie walczący Kubańczycy doprowadzili do tei-breaka. W nim już od samego początku warunki gry dyktowali podopieczni trenera Alana Knipe. – Dałem szanse gry zawodnikom, którzy do tej pory nie mieli okazji dłużej pograć. Ci nie zawiedli co mnie cieszy. Pokazali, że drzemią w nich spore możliwości – mówi szkoleniowiec mistrzów olimpijskich, którzy turniej w Gdańsku zakończyli z jedną wygraną. Kubańczycy natomiast bez smaku zwycięstwa wyjeżdżają do domu. – Po 8 tygodniach poza Kubą kończymy przygodę z Ligą Światową – mówi trener Samuels Blackwood. – nasz młody zespół spełnił swoje zadanie zagraliśmy piętnaście meczów, awansowaliśmy do finałowego turnieju. Zebraliśmy na pewno sporo doświadczeń. Szkoda, że na koniec nie udało się wygrać z USA. Mecz był bardzo wyrównany i można było go rozstrzygnąć na swoją korzyść – stwierdza trener reprezentacji Kuby.
Rosja – Brazylia 3-0 (25:20, 25:20, 25:17)
Mecz, którego stawka było pierwsze miejsce w grupie był jednostronnym widowiskiem. Więcej motywacji i determinacji było po stronie Rosjan. Brazylijczycy rozpoczęli go w nieco rezerwowym składzie, a Giba nawet nie znalazł się w meczowej dwunastce. – Trudno nazywać takich zawodników jak choćby Marlon głębokimi rezerwami , po prostu grali do tej pory w mniejszym wymiarze czasowym. Szukałem pewnych rozwiązań rotując składem. Musze rozsądnie zarządzać siłami zawodników, by na półfinał byli w optymalnej dyspozycji – mówi trener Canarinhos, Bernardo Rezende i dodaje. – Rosjanie świetnie zagrywali i byli bardzo mocno skoncentrowani.
Zespół trenera Vladimira Alekno zdaje sobie sprawę, że rywale nie zagrali na maksimum swoich możliwości. - Wiemy, że nie grali najmocniejszym składem, ale to zwycięstwo nie kosztowało nas wiele sił. Zresztą tak do końca nie ma znaczenia z którego miejsca się gra w półfinale, czy pierwsze czy drugie - mówi kapitan reprezentacji Rosji, Taras Khtiei. Zadowolenia z postawy zespołu nie ukrywał szkoleniowiec reprezentacji Sbornej Vladimir Alekno. - Ten mecz miał dwa znaczenia: sportowe i dla klasyfikacji – mówi. – Dla naszego młodego zespołu to bardzo ważne zwycięstwo i nigdy bym nie chciał, żeby oni zastanawiali się kiedy wygrać a kiedy nie. Dla nas zwycięstwo nad Brazylią to wielki zaszczyt - dodaje Alekno.
Bułgaria – Włochy 3-0 (25:22, 25:22, 25:21)
Bułgarzy zagrali z ogromną determinacją i wolą walki choć ich szanse awansu do półfinału były czysto teoretyczne (musieli za trzy punkty pokonać Italię i liczyć na porażkę Polski z Argentyną). Ogromnym atutem ekipy trenera Radostina Stojczewa był blok na który raz za razem nadziewali się siatkarze z Półwyspu Apenińskiego. Niesieni dopingiem publiczności grali jak w transie. – Polscy kibice pomagali nam bardzo. Atmosfera był wyśmienita – mówi kapitan reprezentacji Bułgarii, Vladimir Nikolov, którego najbardziej cieszy postawa zespołu. – Pokazaliśmy nasz charakter, ducha walki i ogromną determinację. Spięliśmy się na wyżyny naszych umiejętności choć wiedzieliśmy, że szanse na awans są bardzo małe – dodaje atakujący Bułgarii. Włosi, którzy mieli otwartą drogę do półfinału nie udźwignęli presji. – Nie zagraliśmy na takim poziomie jak w meczu z Polską. Rywale spisywali się świetnie, natomiast mamy sporo zastrzeżeń co do sędziowskich decyzji – mówi kapitan ekipy Itali, Cristian Savani, a trener Mauro Berutto dodaje. – Mieliśmy ogromne problemy z atakiem, które wynikały z świetnej gry przeciwnika blokiem. Przegraliśmy, wracamy do domu i jest nam z tego powodu bardzo przykro, ale w tym turnieju zagraliśmy tylko jeden dobry mecz , a to stanowczo za mało – stwierdza włoski szkoleniowiec.
Powrót do listy