LŚ: Rosjanie i Włosi pozostają w grze
W trzech setach rozprawili się Azzurri z Chińczykami i wciąż zajmują drugą lokatę w grupie, ze sporymi szansami na "dziką kartę”. Najprawdopodobniej stoczą o nią walkę z Rosją, która w Warnie pokonała Bułgarię 3:0.
Z walki o "dzika kartę” definitywnie zostali wyeliminowani siatkarze z Bułgarii. W grze pozostają już tylko trzy drużyny - Finowie (21 oczek w grupie D), Rosjanie (20 w gr. C) i Włosi (20 w gr. A). Tyle tylko, że dwie ostatnie mają jeszcze przed sobą jeden mecz fazy grupowej - zawodników Daniele Bagnoliego czeka rewanż z Bułgarami, a zespół z Półwyspu Apenińskiego z Chinami.
W piątek Rosja pokonała Bułgarię 3:0, choć równie dobrze to Bułgarzy mogli wygrać w takim samym stosunku setów. Mogli, gdyby tylko potrafili utrzymać wypracowaną przewagę - w pierwszej partii zmarnowali sześciopunktowy dorobek, w drugiej i trzeciej o połowę mniejszy. W zespole gości świetnie zagrał Siergiej Tietiuchin, który w ważnych momentach brał na siebie ciężar ataku. Pytanie tylko, czy narzekający od kilku tygodni na zmęczenie gracz utrzyma równie wysoki poziom w meczu zamykającym rywalizację, a zarazem decydującym o być albo nie być Rosjan w Final Six. - Wygrana wlała w nas kilka kropel nadziei na finał - odetchnął Daniele Bagnoli. - Jestem usatysfakcjonowany naszą grą, ale wciąż ogarnia mnie wściekłość na myśl o straconych punktach z Japonią. Mam nadzieję, że jutro powtórzymy wynik i zagramy przynajmniej tak dobrze, jak w pierwszym pojedynku.
- Wielki zespół poznaje się po tym, że przy stanie 26:26 potrafi przechylić szalę na swoją korzyść. Nam czegoś zabrakło, być może pewności siebie, swoich poczynań w decydującej fazie setów - ocenił dość krytycznie Plamen Konstantinow. - To nie znaczy, że jutro się poddamy. Wyjdziemy na boisko żądni rewanżu. Nieważne, że już nie mamy szans na wyjazd do Belgradu, ty byłby wielki wstyd nie zagrać dobrze i nie wygrać dla tak fantastycznych kibiców.
Zawodnicy ze słonecznej Italii mają podobnie wielkie apetyty na Final Six, jak Rosjanie i podobnie znaczącą szansę, by zamiary zamienić na fakty. W pierwszej części dwumeczu z Chińczykami gładko i w dobrym stylu wygrali 3:0, nokautując rywali blokiem (18 na 5 Azjatów). Na siatce królował powracający do zdrowia po drobnym urazie Francesko Fortunato ( 9 punktów, w tym 6 blokiem). Dobrze zaprezentowali się też Birarelli (10) i Savani (12). - To zwycięstwo było bardzo ważne i zasłużone. Zagraliśmy dokładnie tak, jak powinniśmy i pokazaliśmy, że jesteśmy zwartym teamem - stwierdził środkowy Emanuele Birarelli. - Mieliśmy wygrać i wygraliśmy. Teraz musimy zachować koncentrację na drugi pojedynek i dokończyć dzieła - dorzucił kapitan "niebieskich” Valerio Vermiglio.
źródło:inf własna/sportal.bg/volleyball.it
Powrót do listy