LŚ: Rozczarowani Włosi i szczęśliwi Rosjanie
Jednego punktu zabrakło Włochom, by awansować do Final Six Ligi Światowej. Sztuka udała się natomiast siatkarzom Sbornej i zadowolony Daniele Bagnoli mógł wreszcie zamknąć usta rosyjskiej, niezbyt przychylnej prasie. Emocje grupowe już za nami, teraz czas na wielki finał.
Grupa A: USA, Holandia, Chiny, Włochy
- Nie będę ukrywał, że jestem bardzo rozczarowany - przyznał szkoleniowiec Italii Andrea Anastasi po tym, jak usłyszał rezultat meczu Bułgaria - Rosja w Warnie. - Po słabym starcie w rozgrywkach, odzyskaliśmy dobrą jakość gry i otworzyliśmy sobie szansę na wyjazd do Belgradu. Do szczęścia zabrakło jednego wygranego seta...Mieliśmy olbrzymią szansę na Final Six, ale jej nie wykorzystaliśmy. Żałuję.
Włosi byli mały kroczek od szczęścia. W piątek pokonali Chiny 3-0 i wystarczyło tylko powtórzyć wynik w sobotę. Wtedy, niezależnie od rezultatów Rosjan w grupie C awansowaliby do finału. - Chińczycy zagrali znacznie lepiej, niż pierwszego dnia, a nam zabrakło koncentracji. Mieliśmy problemy z szybkim atakiem rywali, a sami nie zagraliśmy tak skutecznie, jak w piątek - podsumował Valerio Vermiglio.
Pierwsze miejsce w gr. A zajęli, zdobywając 27 punktów Amerykanie i zapewne już pakują walizki na wyjazd do Belgradu. - Mamy odmieniony zespół i awans do Final Six daje nam doskonałą możliwość dalszego rozwoju. Ludzie pytają mnie jak to jest możliwe, że wprowadzamy do drużyny narodowej tak wielu nowych zawodników, a mimo to wciąż pozostajemy w tym samym systemie - mówił na konferencji prasowej powracający do składu Thomas Hoff. - To świadczy o tym jak dobrą robotę wykonuje sztab szkoleniowy - dodał.
Grupa B: Argentyna, Korea Płd, Francja, Serbia
Równie rozczarowani, jak Włosi mogą i powinni być siatkarze znad Loary, którzy o finał walczyli z Argentyńczykami. Mając w składzie wielu doświadczonych graczy, jak Antiga czy Pujol nie potrafili pokonać młokosów z Ameryki Południowej. - Życzymy Argentynie powodzenia w Belgradzie. My natomiast musimy szybko się pozbierać i zacząć myśleć o kolejnym celu, jakim są kwalifikacje do mistrzostw świata - oświadczył Philippe Blain. - Jestem wściekły, bo kontuzja nie pozwoliła mi zagrać w drugim meczu - dorzucił kapitan Francuzów Oliver Kieffer.
Grupę B zwyciężyli Serbowie, którzy jako gospodarze turnieju finałowego awansowali automatycznie. Świetna postawa w całych rozgrywkach (7 zwycięstw) i rewelacyjny finisz w potyczkach z Francuzami otworzyły drogę do Belgradu kształtującemu się dopiero teamowi z Argentyny. - Naszym najważniejszym celem na Ligę Światową było, żeby ostatni mecz w turnieju zagrać lepiej, niż pierwszy. Udało się. Teraz jedziemy do Belgradu walczyć z najlepszymi - mówił szczęśliwy selekcjoner Argentyńczyków Javier Weber.
Grupa C: Rosja, Kuba, Bułgaria, Japonia
Z grupy C awans do finału wywalczyły dwie ekipy - Kuba i Rosja. Kubańczycy już po pierwszych meczach zostali okrzyknięci rewelacją tegorocznej edycji "światówki”. I choć w końcówce zanotowali dwie wpadki w Warnie i tak zgromadzili najwięcej punktów (26), pozostawiając w pokonanym polu Rosję i Bułgarię. - Rywalizacja w LŚ dała nam bardzo wiele. Moi zawodnicy stali się dojrzalsi, nauczyli się szanować siebie nawzajem. Żeby w Belgradzie zagrać jeszcze lepiej, potrzebujemy więcej inteligencji w grze oraz odwagi - zakomunikował trener Kuby Samuells Balckwood.
Z największa radością i ulgą jednocześnie odetchnął po ostatnim pojedynku grupowym szkoleniowiec Sbornej Daniele Bagnoli, nad którym po słabej postawie jego podopiecznych z starciach z Japończykami zawisły czarne chmury. Niektórzy nawet już szukali jego następcy. Dwie wygrane z Bułgarami i awans do Final Six przegoniły jednak chmurzyska, a wraz z nimi sceptyków i krytyków pracy Bagnoliego. Przynajmniej do zakończenia turnieju w Belgradzie. - Nasze zwycięstwo zawdzięczamy Włochom, którzy stracili punkty w Nanjing - rozpoczął podsumowanie Daniele Bagnoli. - Mój zespół pokazał prawdziwego ducha walki i potwierdził swoje możliwości. Zaprezentował też bardzo wysoki poziom mentalny, a przy tym udowodnił, że potrafi grać pod presją - triumfował Włoch.
Grupa D: Brazylia, Polska, Wenezuela, Finlandia
Mistrzowie świata z Brazylii zdeklasowali pozostałych rywali. Przed ostatnim spotkanie w grupie mieli 9 oczek przewagi nad Finami i aż 17 nad Polską. Pojedynek zamykający rywalizację był zatem jedynie formalnością - Nasze myśli krążą już wyłącznie wokół finału w Belgradzie - przyznał Giba ciesząc się, że po początkowych trudnościach z utrzymaniem poziomu gry, Brazylia powoli odzyskuje stabilność. - Teraz musimy utrzymać ten dobry rytm i przygotować się fizycznie na ciężki bój o zwycięstwo w Lidze Światowej.
Finowie, którzy z nadzieją czekali na potknięcie Włochów i Rosjan, musieli w końcu przełknąć gorycz porażki. 21 punktów nie starczyło, by rywalizować o przepustkę do Belgradu. - Pozostaje nam pogodzić się z sytuacją i spokojnie zacząć przygotowania do kwalifikacji mistrzostw świata 2010 - skwitował Mauro Berruto.