LŚ: Serbia i Rosja już w półfinale
Obrońcy tytułu Amerykanie po dwóch meczach znaleźli się za burtą Final Six Ligi Światowej. W drugiej grupie o losach awansu zadecyduje mecz Brazylia - Argentyna.
Zabrakło doświadczenia: Kuba - Brazylia 1:3 (18:25, 25:23, 17:25, 19:25)
Choć Brazylijczycy nie zagrali najlepszego spotkania, nie mieli kłopotów z pokonaniem rewelacyjnych dotąd Kubańczyków. Siatkarze z gorącej wyspy nie wytrzymali presji związanej ze stawką meczu, a do tego wyraźnie przestraszyli się utytułowanych rywali. - Przegraliśmy z jedną z najlepszych drużyn na świecie. To był bardzo ciężki mecz, w którym o popełniliśmy zbyt dużo błędów własnych, Rywale znokautowali nas blokiem - stwierdził kapitan przegranych Aties Simon. - Staraliśmy się dorównać poziomem siatkarzom z Brazylii, ale nie udało się. Były momenty, że się do nich zbliżaliśmy, ale wtedy niszczyli nas zagrywką i blokiem - dodał trener Samuels Blackwood.
Brazylijczycy zaliczyli 17 punktowych bloków na 10 przeciwników. Do tego świetnie zagralli zagrywką - 12 punktowych. W polu serwisowym brylował wprowadzony za słabo grającego Gibę Alves Thiago (6 asów). To on wygrał Canarinhos trzeciego seta, a w czwartym był wyróżniającym się zawodnikiem na boisku.
- W naszej grze było zbyt dużo adrenaliny, która tym razem przełożyła się na liczbę popełnionych błędów. Najważniejsze, że zagraliśmy zespołowo i wygraliśmy ten trudny pojedynek - skwitował Giba, który tradycyjnie już był najbardziej obleganym przez serbskich fanów zawodnikiem. Mimo iż nie zaliczył udanego występu, nie szczędził im uśmiechów, zdjęć i autografów. - Gramy dla kibiców, bez nich byśmy nie istnieli. Jak mógłbym więc odmówić? - dziwił się as Brazylijczyków.
Podsumowując pierwszy występ w turnieju finałowym przyznał, że rywale ułatwili jego drużynie zwycięstwo. - Kuba świetnie grała w przyjęciu podczas fazy grupowej. W czwartek zagrali bardzo słabo w tym elemencie.
Zapowiedział również, że kolejny przeciwnik - Argentyna może okazać się znacznie bardziej wymagający. - Mecz może być znacznie trudniejszy. Siatkówkę siłową zastąpi taktyka i niezła jak na tak młodych graczy technika. Żeby z nimi wygrać musimy być bardzo skoncentrowani.
Jeśli obędzie się bez niespodzianek, do półfinału awansuje Brazylia i Kuba.
Mistrzowie olimpijscy jadą do domu: Rosja - USA 3:0 (25:22, 25:22, 25:23)
Obrońcy złotego medalu LŚ - Amerykanie nie ugrali w Belgradzie nawet jednego seta. Co gorsza, forma jaką zaprezentowali nawet przez moment nie przypominała tej z poprzedniej edycji, czy nawet z fazy grupowej trwającego turnieju. Zabrakło właściwie wszystkiego - regularnej zagrywki, dobrego przyjęcia, skutecznego ataku z pierwszej piłki. Najbardziej jednak brakowało tego, co było najsilniejszą bronią złotej ekipy z Pekinu - charakteru, ducha walki i woli zwycięstwa.
Odmłodzony zespół Alana Knipe właściwie przeszedł obok turnieju, który był najważniejszą imprezą bieżącego sezonu i miał potwierdzić, że duch w amerykańskich "wojownikach” nie zginął. Nie potwierdził. - Przegraliśmy dwa spotkania, ale wiele się nauczyliśmy - o sobie samych i o naszej grze. W LŚ 2009 szukaliśmy przede wszystkim doświadczenia. To była cenna lekcja i na pewno wyciągniemy z niej wnioski na przyszłość - podsumował szkoleniowiec USA.
- Przegraliśmy dwa mecze z dwoma bardzo dobrymi i świetnie dysponowanymi rywalami. Wniosek z turnieju jest taki, że przed naszą drużyną jeszcze sporo pracy i nauki - dodał kapitan Thomas Hoff.
Zupełnie inne, znacznie ciekawsze niż w fazie grupowej oblicze pokazali natomiast Rosjanie. I choć ich libero Aleksiej Wierbow narzekał po meczu, że spisał się fatalnie, a gra defensywna jego drużyny to była jedna, wielka katastrofa - Rosjanie awnasowali do półfinału i w drugim spotkaniu rywalizacji zagrają na pełnym luzie i z uśmiechem na twarzy. - Na pewno też zagramy z większym spokojem - zapewnił trener Daniele Bagnoli. - Osiągnęliśmy pierwszy z założonych celów - jesteśmy w półfinale. Jesteśmy usatysfakcjonoani poziomem gry, choć w pierwszym secie popełnialiśmy błędy techniczne. Potem było już bardzo dobrze. Spotkanie z Serbią będzie jeszcze lepsze w naszym wykonaniu, bo bez presji wyniku.
- Mecz z USA był ciężki z psychologicznego punktu widzenia - podkreślił z kolei Siergiej Tietiuchin. - Graliśmy przeciwko mistrzom olimpijskim i obrońcom złota LŚ. Mieliśmy to w głowach i początkowo było w naszych poczynaniach sporo nerwów. Kiedy już je opanowaliśmy, pokazaliśmy dobrą siatkówkę i mam nadzieję, że taki poziom utrzymamy do końca.