LŚ: udany rewanż biało-czerwonych, Rosjanie nadal bez wygranej
Trzy zespoły grupy A już dawno są pewne udziału w turnieju finałowym Ligi Światowej. W grupie B o awans nadal rywalizują USA, Polska i Iran.
Grupa A
Australia - Brazylia (1:3, 0:3)
W pierwszym pojedynku z Australią Brazylijczycy postawili na mocną, odrzucającą rywala od siatki zagrywkę i równie potężne ataki, dzięki czemu mogli swobodnie prowadzić grę i zwyciężyli w dwóch pierwszych odsłonach. W trzeciej trener Roberto Santilli dokonał zmian w wyjściowej szóstce i goście „pogubili” się na boisku. Seta wygrali Australijczycy. I to było wszystko, na co było stać gospodarzy. Kolejna, czwarta partia znowu należała do Canarinhos. - W dwóch pierwszych setach Brazylia pokazała nieosiągalny dla nas poziom w ataku i obronie - mówił po meczu Roberto Santilli.
Drugie spotkanie również toczyło się pod dyktando gości, którzy tym razem nie oddali rywalowi żadnego seta. Górowali w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Najlepszym zawodnikiem gości w obu spotkaniach był Lucarelli, który zdobył odpowiednio 18 i 15 punktów, wspomagany przez Leonardo Visotto. Po stronie gospodarzy najwięcej punktów uzyskał Edgar - 21 i 15.
Serbia - Włochy (3:1, 3:2)
Mimo, iż obie drużyny mają już zagwarantowany udział w turnieju finałowym w Rio de Janeiro, ich spotkania dostarczyły kibicom nie lada emocji. Każdy set był zacięty, a większość z nich skończyła się zwycięstwem na przewagi jednej lub drugiej drużyny. W pierwszym meczu Włosi zdołali wygrać tylko jednego seta. - Przegraliśmy sety dwoma punktami i tak to się dzieje w siatkówce. Byliśmy blisko, ale i daleko od wygranej - mówił po meczu trener Włoch Mauro Berutto.
Drugi mecz był bardziej zacięty i zakończył się po pięciu setach. W tym spotkaniu trener Serbii Nikola Grbic postawił na inną szóstkę. - Chciałem, aby każdy zawodnik pojawił się na boisku. Tylko w ten sposób mogą podnieść swoje umiejętności w grze. To było naszym kluczowym zadaniem w Lidze Światowej - mówił po spotkaniu. I tak jak dwa dni wcześniej i tym razem cztery sety rozstrzygnęły się różnicą dwóch punktów. A całe spotkanie Serbowie wygrali 3:2. - To był fantastyczny mecz. Jestem zadowolony z naszego występu, bo zagraliśmy lepiej niż w poprzednim spotkaniu - mówił Dragan Travica, kapitan reprezentacji Włoch.
Grupa B
Rosja – USA (0:3, 1:3)
Amerykanie po zeszłotygodniowych porażkach z Iranem bardzo chcieli się zrehabilitować. Zadania nie mieli łatwego, bowiem ostatnia w tabeli Rosja za wszelką cenę chciała odnieść pierwsze zwycięstwo w Lidze Światowej. Piątkowy pojedynek był pokazem siły z jednej strony. Matthew Anderson i spółka radzili sobie w każdym elemencie gry, grali spokojnie i konsekwentnie w każdym elemencie. - Straciliśmy tyle meczów, że wydaje się, że już nie wierzymy w nasze umiejętności. Jutro zrobimy wszystko, aby lepiej zagrać - mówił po tym spotkaniu kapitan reprezentacji Rosji Andrej Aszczew.
I drugie spotkanie wyglądało zupełnie inaczej. Rosjanie postawili twarde warunki przeciwnikowi. Pojawienie się na boisku Dmitra Muserskiego dało impuls drużynie rosyjskiej do walki. Jego mocne zagrywki utrudniały grę Amerykanom. Wspierany przez Denisa Biriukowa robił co mógł, aby jego zespół mógł odnieść zwycięstwo. Ale po raz kolejny Rosjanie musieli przełknąć gorycz porażki. - Graliśmy lepiej niż w poprzednim spotkaniu i popełniliśmy zdecydowanie mniej błędów. Przykro nam, że nie udało się wygrać spotkania. Pozostaje nadzieja, że w kolejnym meczu zagramy jeszcze lepiej - mówił Andriej Aszczew.
Iran - Polska (3:2, 1:3)
Tak jak wszyscy się spodziewali, pojedynki z reprezentacją Iranu nie były łatwe. Piątkowy mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy dość pewnie wygrali pierwszego seta. Jednak biało-czerwoni nie poddali się i w kolejnych dwóch odsłonach konsekwentnie wypełniali przedmeczowe założenia. Postawili na trudną zagrywkę i mocne ataki. Mimo wielu błędów popełnionych w tych elementach, wygrali te partie. Ale czwarty piaty set ponownie należały do gospodarzy. To oni dyktowali warunki na boisku, świetnie serwowali, dobrze bronili. Całe spotkanie wygrali 3:2. - Jestem rozczarowany postawą zawodników w pierwszym secie, którego mogliśmy wygrać. Myślę, że graliśmy lepiej niż gospodarze, ale to oni mocno zagrywali i doskonale bronili i wygrali spotkanie - powiedział po meczu Stephane Antiga.
Aby liczyć się w walce o awans na Final Six, Polacy niedzielne spotkanie musieli wygrać. Początek nie był zbyt obiecujący, ponieważ gospodarze rozpoczęli mecz z wysokiego „c” i wygrali pierwszą partię. Ale podopieczni Stephana Antigi w drugiej odsłonie zaczęli grać zdecydowanie lepiej. Zaczęli mocniej zagrywać, lepiej atakować. Zespół na początku seta wyszedł na kilkupunktowe prowadzenie. Mimo chwilowego przestoju po pierwszej przerwie technicznej, Polacy nie dali sobie wyrwać zwycięstwa. Trzecia i czwarta odsłona to spokojna i konsekwentna gra biało-czerwonych, którzy dominowali w każdym elemencie siatkówki. W tym spotkaniu najlepszymi zawodnikami byli Jakub Jarosz i Mateusz Mika, którzy wcześniejszego spotkania do udanych nie mogli zaliczyć. W całym spotkaniu zdobyli łącznie 36 punktów. - To był najlepszy mecz w naszym wykonaniu - powiedział po spotkaniu Stephane Antiga.