LŚ: Vermiglio pomoże wygrać?
Włosi marząc o wyjeździe na turniej finałowy LŚ do Belgradu muszą wygrać w Stanach Zjednoczonych. Jeden mecz to minimum, dwa praktycznie dają bilet do Serbii. Dlatego polecieli do Chicago w najsilniejszym składzie - ze swoim kapitanem i największą gwiazdą Valerio Vermiglio.
Jeden z najsolidniejszych fundamentów włoskiej drużyny odpoczywał ponad miesiąc. Według początkowych założeń miał wrócić dopiero na Final Six Ligi Światowej. Ponieważ jednak Włochom powinęła się noga w pierwszych pojedynkach grupowych (porażka z Chinami, dwie przegrane z USA), o finał w Belgradzie zawalczą w najbliższych konfrontacjach z USA - złotymi medalistami ubiegłorocznego turnieju, którzy za cel stawiają sobie obronę tytułu.
Zmiennicy Vermiglio - Dragan Travica i Giacomo Sintini spisywali się nieźle, zwłaszcza ten drugi, który również pojechał do USA i prawdopodobnie rozpocznie rywalizację w wyjściowej szóstce. Vermiglio natomiast ma być przysłowiowym strażakiem i pojawi się na boisku tylko w przypadku, gdy młodszy kolega będzie miał problemy. Nie wiadomo czy do gry będzie gotowy środkowy bloku Francesko Fortunato, który doznał drobnego urazu szyi.
Wczoraj wieczorem podopieczni Andrei Anastasiego odbyli pierwszy trening w imponującym obiekcie Sears Center Arena. Gospodarze oczekują, że w piątek wieczorem hala zapełni się po brzegi kibicami (ok 9 tysięcy). Pierwsze spotkanie USA - Włochy z piątku na sobotę o 02.00.