LŚ: W finale powtórka z Londynu
Brazylijska finezja czy rosyjska moc? W wielkim finale Ligi Światowej zagrają Brazylia i Rosja - najlepsze ekipy ostatnich Igrzysk Olimpijskich w Londynie.
Półfinałowa niemoc
W półfinale Final Six LŚ spotkały się dokładnie te same drużyny, które stanowiły najlepszą czwórkę rok temu podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie - Rosja, Brazylia, Włochy i Bułgaria. Tym razem jednak emocje były znacznie mniejsze, a poziom obydwu półfinałów, eufemistycznie mówiąc, mało satysfakcjonujący. Zawiedli zwłaszcza Włosi i Bułgarzy.
Konfrontacja złotych i brązowych medalistów olimpijskich trwała cztery partie (3:1), ale pierwszą z nich siatkarze z Półwyspu Apenińskiego kompletnie przespali, przegrywając do 12. W kolejnych nawiązali walkę z Rosjanami, lecz nie byli w stanie powstrzymać świetnie dysponowanego tego dnia Nikołaja Pawłowa (w całym meczu zanotowali tylko 5 bloków, na 10 rywali), słabiej spisali się też w polu serwisowym. Bombardier Sbornej stwierdził po spotkaniu, że przeciwnicy przegrali ze zmęczeniem. - Grali trzeci mecz z rzędu, my jednak mieliśmy dzień przerwy - zauważył. Andriej Woronkow, selekcjoner Rosji podkreślił z kolei, że jego podopieczni byli lepsi w każdym elemencie. - Byliśmy dobrze zmotywowani, w zwycięstwie pomogła nam kolektywna gra - uznał.
W swoim, nieco złośliwym stylu podsumował rywalizację Mauro Berruto, szkoleniowiec Włochów. - Rosjanie w pełni zasłużyli na wygraną, bo zaprezentowali lepszą siatkówkę. Ale nie zamieniłbym ani centymetra mięsni rosyjskich siatkarzy z ogromnym sercem do gry moich zawodników.
Drugi półfinał był jeszcze mniej emocjonujący niż pierwszy. Bułgarzy wyraźnie przeżywali kryzys i w ogóle nie zdołali wskoczyć na poziom godny rangi turnieju. Udało im się przedłużyć walkę do czterech setów tylko dlatego, że w partii numer trzy lekkiego urazu kolana doznał przyjmujący Dante i musiał opuścić boisko, a po reorganizacji gry jego drużynę ogarnęła mała niemoc. U Bułgarów słabo zagrał przede wszystkim Cwetan Sokołow, niekwestionowany lider zespołu. Półfinałowej presji, podobnie jak tydzień temu w rywalizacji z Polską, nie wytrzymał Todor Skrimow. Jednak tym razem nie dostał dobrej zmiany od Valentina Bratoewa. - Musimy zmienić podejście mentalne, bo to już szósty półfinał, który przegraliśmy - złościł się po pojedynku Todor Aleksiew, kapitan Bułgarów.
- Rywale rozpoczęli mecz nerwowo. My z kolei graliśmy inteligentnie, popełnialiśmy mało błędów. Tak właśnie trzeba grać z takim oponentem jak Bułgaria - ocenił kapitan Canarinhos Bruno.
Spirydnow się doczekał
Nieobliczalny, często wykraczający poza kanony sportowego zachowania Aleksiej Spirydonow trafił pod lupę arbitrów. Z pewnością przyczynił się do tego trener Rezende który po grupowym starciu z Rosją nazwał go „szaleńcem, który potrzebuje leczenia”. Spirydonow znany jest z prowokacyjnego zachowania i ekspresyjnych reakcji, często nieadekwatnych do sytuacji i nieraz miewał z tego powodu problemy (także w rosyjskiej Superlidze), ale akurat w półfinałowym starciu z Włochami w miarę kontrolował emocje, a co najważniejsze, był mocnym punktem swojej drużyny. Dał się sprowokować tylko raz, Draganovi Travicy w 4. secie. Jednak nie zareagował na tyle gwałtownie, żeby zostać ukaranym najpierw czerwoną kartką (strata punktu), a zaraz potem żółtą i czerwoną (usunięcie z boiska). - Nie zgadzam się z decyzją sędziów, była nieadekwatna do sytuacji. Akurat w tym momencie Spirydonow nie zrobił nic złego - akcentował Nikołaj Pawłow, który jako kapitan Sbornej próbował jeszcze w trakcie gry interweniować u arbitrów. Bezskutecznie. Spirydonowa zmienił Ilia Żilin, który w końcówce czwartej odsłony zdążył zapisać na swoim koncie 2 oczka.
Brazylia czy Rosja?
Będzie rewanż za wielki finał Igrzysk Olimpijskich w Londynie, w którym Brazylijczycy, po pewnie wygranych dwóch setach zamiast dokończyć dzieła w trzecim, pozwolili odrodzić się Rosjanom, czy jednak będący na fali wznoszącej mistrzowie olimpijscy podtrzymają dobrą passę? Oceniając formę obydwu drużyn na przestrzeni całego turnieju, szanse na zwycięstwo są równe. Patrząc jednak wyłącznie na postawę w Final Six, niewielka przewaga leży po stronie Rosjan, którzy imponują w Mar del Plata nie tylko blokiem i zagrywką, ale także skuteczną grą obronną.
- Znamy Rosjan bardzo dobrze i na pewno świetnie przygotujemy się do finałowej rywalizacji - zapewnił trener Bernardo Rezende, któremu marzy się dziesiąta wygrana Brazylii w Lidze Światowej. - Rosjanie bardzo mocno zagrywają, dlatego będziemy musieli zachować cierpliwość w przyjęciu zagrywki. Nie możemy też popełnić tylu błędów w ataku, co w poprzednich meczach - dodał jego syn, rozgrywający Bruno.
- Brazylijczycy grają szybką siatkówkę, dobrze spisują się w defensywie. Finał na pewno będzie niezwykle emocjonujący - uznał z kolei Andriej Woronkow, który bardzo liczy na wsparcie rodaków przebywających w Argentynie.
Mecz o 3 miejsce: Bułgaria - Włochy: 21 lipca, godz. 21.30
Finał: Brazylia - Rosja: 21 lipca, godz. 01.00