Lukas Kampa: Potencjał w naszej drużynie jest większy niż pokazaliśmy do tej pory
Lukas Kampa, kapitan Trefla Gdańsk, w tym sezonie rozgrał tylko jedno całe spotkanie. Powodem absencji niemieckiego rozgrywającego był uraz, ale doświadczony zawodnik powoli wraca do pełnej dyspozycji.
W obecnych rozgrywkach Niemiec wystąpił w starciu pierwszej kolejki nowego sezonu, w Gorzowie Wielkopolskim z Cuprum Stilonem. Przez kolejnych siedem serii kibice gdańskich lwów nie mieli okazji obserwować Kampy w akcji, a pierwsze skrzypce w zespole trenera Mariusza Sordyla grał na tej pozycji Kamil Droszyński. Doświadczony rozgrywający wrócił na mecz ostatniej, dziewiątej kolejki z Aluronem CMC Wartą Zawiercie, przy czym były to na razie krótkie epizody.
Niestety, ciągną się za mną problemy ze ścięgnem Achillesa z sezonu reprezentacyjnego i mimo że staraliśmy się postępować bardzo ostrożnie, skończyło się na naderwaniu ścięgna łydki tuż przed naszym drugim meczem z Lublinem – wyjaśnia powody swojej nieobecności Kampa.
Są jednak pozytywne wieści. – Na szczęście kontuzja nie była zbyt poważna i jak było widać w pojedynku z Zawierciem, wróciłem do drużyny i jestem gotowy do gry. Oczywiście potrzebuję więcej czasu, aby wrócić do formy, ale to co jest teraz wystarczy, aby normalnie trenować i łapać coraz więcej czasu na boisku – mówi niemiecki siatkarz.
Okazuje się, że wcześniej miał już tego typu dolegliwości, tyle że… w drugiej nodze. – Niestety, kontuzja była bardzo podobna do tej, której doznałem podczas kwalifikacji olimpijskiej w zeszłym roku, tylko w drugiej nodze. Na szczęście nie było tak źle i od razu wiedziałem, że nie stracę całej pierwszej rundy, jak w zeszłym roku – przyznaje Kampa.
Pytany o potencjał drużyny, uważa że Trefla stać na więcej. Jego zespół już w Jastrzębiu-Zdroju rozegrał dobry mecz, ale punktów ze Śląska nie wywiózł. W Gorzowie i Bełchatowie prowadził 2:1 w setach, ale nie wygrał meczów. Z kolei potrafił zabrać punkty rewelacyjnej ekipie z Lublina i wreszcie pokonać u siebie w ostatniej serii gier wicemistrzów Polski, zawiercian.
Ogólnie rzecz biorąc, powiedziałbym, że pokazujemy przyzwoitą siatkówkę, ale potencjał w drużynie jest trochę większy niż ten, który pokazaliśmy do tej pory. Niestety mieliśmy zbyt wiele momentów, w których nie mogliśmy przełożyć dobrej gry na punkty. Musimy wziąć pod uwagę, że mecz z Zawierciem był pierwszym, w którym nasza drużyna była w pełnym składzie. Mam nadzieję, że pomoże to podnieść poziom w treningach, mieć więcej opcji rotacji, jeśli to konieczne, i zdobyć te punkty w przyszłości – mówi Kampa, który po igrzyskach olimpijskich w Paryżu zakończył reprezentacyjną karierę.
W październiku niemiecka federacja oficjalnie podziękowała mu za 16 lat gry w barwach narodowych. – Nie sposób wybrać jednego najważniejszego momentu z moich szesnastu lat w seniorskiej drużynie narodowej. Ale brązowy medal mistrzostw świata i srebro mistrzostw Europy oraz moje dwa udziały w Igrzyskach Olimpijskich są zdecydowanie wyjątkowe. Jestem również bardzo wdzięczny, że miałem szansę zobaczyć świat dzięki drużynie narodowej. Ostatni rok w kadrze był dla mnie bardzo wyjątkowy, ponieważ udało nam się pokazać siatkówkę na najwyższym poziomie w więcej niż kilku meczach i powrócić do światowego topu. Oczywiście medal w Paryżu byłby wymarzonym scenariuszem, aby opuścić międzynarodową scenę, ale mimo wszystko jestem wdzięczny za takie pożegnanie – kończy Kampa.
W piątek o 17.30 Trefl Gdańsk, już z Lukasem Kampą w składzie, zmierzy się w Tarnowie z Barkomem Każanami Lwów. Będzie to spotkanie inaugurujące 10. kolejkę PlusLigi.
Powrót do listy