Lukas Kampa przed Ligą Mistrzów: na to wszyscy czekaliśmy
Po dwóch latach przerwy Jastrzębski Węgiel wraca do rywalizacji w Lidze Mistrzów. Zagra w grupie D, z Zenitem Kazań, Berlinem Recycling Volleys i Spacer’s Toulouse VB. Na inaugurację (6 grudnia, godz. 20.30) Pomarańczowi zmierzą się na własnym boisku z berlińczykami, których prowadzi Luke Reynolds, niedawny asystent Marka Lebedew.
- W końcu możemy porozmawiać o Lidze Mistrzów, czyli o tym na co wszyscy czekamy, czym wreszcie możemy zacząć się ekscytować - mówi zadowolony Lukas Kampa, pytany o oczekiwania przed startem w europejskich pucharach. - Chyba mogę obiecać w imieniu nas wszystkich, że mentalnie i fizycznie jesteśmy gotowi na wyzwanie pod tytułem Liga Mistrzów.
Forma idzie w górę
Na dobre samopoczucie niemieckiego rozgrywającego wpłynęły także dwa ostatnie zwycięstwa ligowe - z Cerradem Czarnymi Radom i GKS-em Katowice, które potwierdziły, że kryzys jastrzębian minął i powoli wracają do dyspozycji z poprzedniego sezonu. - Jako zespół przeszliśmy ostatnio bardzo dziwny okres - czasami było dobrze, czasami źle. Wydaje mi się jednak, że w minionym tygodniu sporo zmieniło się na korzyść. Już w Radomiu daliśmy sygnał, że wracamy do naszej siatkówki, w spotkaniu z GKS-em Katowice to potwierdziliśmy. Byliśmy w tarapatach po pierwszym secie, ale potrafiliśmy odpowiednio zareagować i znaleźć dobre rozwiązanie - komentuje Lukas Kampa, zwracając uwagę na najważniejsze atuty swojej drużyny - cierpliwość w grze, powtarzalność i spokój w rozwiązywaniu boiskowych problemów. - To mnie bardzo cieszy, bo w Lidze Mistrzów może być wiele trudnych meczów, z wymagającymi przeciwnikami, w których będziemy musieli znajdować adekwatne do sytuacji rozwiązania. Przede wszystkim jednak, nie należy denerwować się tym, że przegraliśmy jeden set, tylko walczyć o zwycięstwo w następnych trzech.
- Czy jesteśmy w dyspozycji, która pozwoli nam wygrywać w Lidze Mistrzów? Jestem o tym przekonany. Proszę pamiętać, że będą to zupełnie inne emocje, przypuszczam, że motywacja też pójdzie w górę. Większość chłopaków zagra w tych rozgrywkach po raz pierwszy i z pewnością będą bardziej podekscytowani niż zwykle, oczywiście w pozytywnym sensie.
Walka o 2. miejsce? Zobaczymy
Najgroźniejszym przeciwnikiem górniczej ekip w grupie D będzie oczywiście rosyjski potentat Zenit Kazań, pięciokrotny zdobywca pucharowego złota i obrońca tytułu, ale z nim jastrzębianie zmierzą się dopiero 16 stycznie, na wyjeździe. Z dużym prawdopodobieństwem właśnie Rosjanom przypadnie pierwsza lokata w grupie, bo to zespół, który na przestrzeni ostatnich dwóch lat przegrał w rodzimej lidze tylko jedno spotkanie, a w międzynarodowej walce o medale lepsi od nich byli wyłącznie siatkarze brazylijskiej Sady Cruzeiro.
- Zobaczymy, czy zostanie nam wyłącznie walka o drugie miejsce. Nie jestem osobą, która poddaje się przed startem rozgrywek. Oczywiście, Zenit jest faworytem grupy D, ale to nie znaczy, że nie można ich pokonać - ripostuje Lukas Kampa. Argumentując, przypomina sytuację reprezentacji Niemiec z ostatnich mistrzostw Europy. - Były takie momenty, kiedy wszyscy wokoło mówili, że nie mamy szans wygrać z tym, czy innym rywalem. Pokazaliśmy, że nie ma rzeczy niemożliwych, że można pokonać faworytów. Takiego nastawienia oczekują od siebie i całego Jastrzębskiego Węgla - wiary w zwycięstwo od pierwszej do ostatniej piłki każdego spotkania.
Emocjonalna inauguracja
Mecz otwarcia jastrzębianie zagrają już w najbliższą środę, przed własną publicznością, a za rywala będą mieć doskonale znany sobie, a przede wszystkim Markowi Lebedew, Berlin Recycling Volleys. Liczba powiązań obydwu drużyn - zaszłych i aktualnych - może przyprawić o zawrót głowy. Czy ich nadmiar nie przeszkodzi w dobrej grze i zwycięstwie?
- Na pewno te emocjonalne więzi dodają rywalizacji pikanterii, takiego ekstra smaczku. Pewnie będzie więcej wymownych spojrzeń na drugą stronę i rozmów przez siatkę. Ale mam nadzieję, że jak tylko zacznie się walka o punkty, to obydwa zespoły zostawią emocje na boku i pokażą dobrą siatkówkę - przekonuje Kampa, który w ekipie z Berlina ma wielu dobrych znajomych. - Oczekuję, że środowy wieczór będzie dla nas wszystkich wyjątkowy. Na to liczę przede wszystkim.
Berlin walczy z własnymi problemami
Jedną z postaci łączących Jastrzębski Węgiel z mistrzem Niemiec jest Luke Reynolds, który prowadzi ekipę z Berlina, a w zeszłym sezonie pracował w Jastrzębiu i wie o byłej drużynie praktycznie wszystko. - Z pewnością będzie próbował tę wiedzę spożytkować. Ale z drugiej strony wydaje mi się, że ma tak wiele kłopotów we własnej drużynie, iż bardziej skupia się nad ich rozwiązaniem niż nad analizą naszej gry - twierdzi rozgrywający brązowych medalistów Polski.
Berlinowi nie układa się w tym sezonie najlepiej. Wprawdzie plasują się na 3. miejscu w tabeli, ale mają za sobą porażkę w pucharze kraju, z niżej notowanym przeciwnikiem. Australijczyk, który dopiero co objął tam stery, też chyba nie do końca jest zadowolony z sytuacji, bo zawodzą najważniejsi gracze, a z różnych stron słychać, że atmosfera w grupie daleka jest od ideału. Nie pomógł francuski rozgrywający Pierre Pujol, który na początku rozgrywek zasilił zespół. - On potrzebuje czasu by odnaleźć się w nowym środowisku. Pujol nie prezentuje się źle, ale wydaje mi się, że jeszcze nie do końca czuję się integralną częścią tego zespołu - tłumaczy Kampa podkreślając jednocześnie, że nie należy oglądać się na kłopoty Berlina, lecz skoncentrować się na własnych poczynaniach. - Wydaje mi się, że w sobotę, przeciwko Katowicom zagraliśmy najlepszy mecz w sezonie i życzyłbym sobie, żebyśmy spisali się tak samo dobrze w środę.
Na korzyść jastrzębian przemawia także własna hala, w której przyjezdnym drużynom gra się niezwykle ciężko. Wielu groźnych rywali poznało już smak miejscowego dopingu oraz domową moc „pomarańczowej armii”. - Musimy sprawić, żeby i tym razem przeciwnikom grało się u nas jak najgorzej, na pewno zrobimy wszystko by nie wykazać się nadmierną gościnnością - zakończył pół żartem Lukas Kampa.
Powrót do listy