Lukaš Tichaček: Faworytem turnieju nie jesteśmy
Lukaš Tichaček, rozgrywający Asseco Resovii po raz trzeci wystąpi w Final Four Ligi Mistrzów. W 2007 roku wraz z Jochenem Schöpsem w barwach VfB Friedrichshafen zdobyli złote medale, a rok temu w Berlinie srebro.
- Wówczas zwycięstwo VfB Friedrichshafen było naprawdę wielką niespodzianką – mówi Lukaš Tichaček, rozgrywający Asseco Resovii. - Już sam awans do Final Four był sporym sukcesem, a złoto to już w ogóle. Nikt na nas przecież nie stawiał. Teraz sytuacja jest inna. Jesteśmy gospodarzem i oczekiwania wobec zespołu są ogromne. Kibice liczą, że wygramy turniej. My również chcemy zdobyć złoto, ale faworytem turnieju nie jesteśmy. Chcemy wypaść jak najlepiej, ale zdajemy sobie sprawę, że w półfinale zmierzymy się z Zenitem Kazań, najlepszym zespołem świata. Medal, obojętnie jakiego koloru, będzie sukcesem dla naszego zespołu. Choć wiem, że oczekiwania kibiców są ogromne – mówi rozgrywający ekipy z Rzeszowa, która półfinałowego rywala z Kazania zna bardzo dobrze.
W ub. sezonie Asseco Resovia zmierzyła się z nim w finale LM w Berlinie, w styczniu tego roku rozgrywała mecze sparingowe. Rosjanie po drodze do Final Four wyeliminowali dwa polskie zespoły, więc o rywalu rzeszowianie wiedzą chyba wszystko? - Na pewno pod względem taktycznym będziemy dobrze przygotowani, bo tych materiałów, analiz itd. było sporo. W tym wszystkim jest jednak najważniejsze, żeby przekuć założenia taktyczne na grę – mówi Lukaš Tichaček i dodaje. - Każdego rywala można pokonać, Zenit też, zwłaszcza w jednym meczu. Można zagrać kapitalny mecz, mieć tzw. dzień konia, albo rywale mogą spisać się słabiej. Pewnie takie są też życzenia kibiców. Ja patrzę na to bardziej realnie i twardo stąpam na ziemi i na pewno nikomu nie obiecam, że pokonamy Zenit i zdobędziemy złoto – mówi rozgrywający mistrzów Polski.
W drugiej półfinałowej parze LM dojdzie do rywalizacji Trentino Volley i Cucine Lube Civitanova i z jednym z tym zespołów przyjdzie się resoviakom zmierzyć w walce o złoto lub o brąz. W historii występów Resovii w europejskich pucharach ekipa z Rzeszowa po raz ostatni w wygrała z włoską drużyną w 1974 roku. - Doskonale pamiętam wszystkie mecze z Włochami rozegrane w barwach Asseco Resovii. Wiem, jak one wyglądały. Rywale byli w nich zdecydowanie lepsi od nas. To jednak historia. Dzisiaj nasz zespół jest już inny. To jest turniej najwyższej rangi i tutaj decyduje jeden mecz, więc wszystko jest otwarte – kończy Lukaš Tichaček.