Lukas Tichacek: najbardziej potrzebujemy zgrania
Czeski rozgrywający Lukas Tichacek podobnie jak kilku innych nowych zawodników Asseco Resovii miał okazję zadebiutować podczas II Memoriału Jana Strzelczyka przed rzeszowską publicznością.
- Wrażenie z gry w nowym otoczeniu są jak najbardziej pozytywne – mówi LUKAS TICHACEK. – W miniony czwartek rozegraliśmy pierwszy wspólny sparing z Rematem Zalau (porażka 2-3 – przyp. red), a w piątek miałem okazję zadebiutować w hali Podpromie. Cieszę się, że na prezentację drużyny przyszło tak dużo kibiców, a my pokonaliśmy Hypo Tirol Innsbruck 3-0. Wiadomo, że nasza gra nie jest jeszcze perfekcyjna. Jesteśmy na etapie zgrywania się ze sobą, a zwycięstwa dobrze wpływają na nasze samopoczucie. Dopiero od czwartku trenujemy w pełnym składzie i nie jest łatwo grać od razu pięknie i skutecznie.
- Podczas Memoriału Wagnera w Katowicach wspominałeś o tym, że jesteś pod wrażeniem możliwości Piotra Nowakowskiego i zamierzasz często wykorzystywać tego zawodnika w ataku. W spotkaniu z Austriakami dałeś mu aż 12 piłek, z czego 10 przyniosły punkt…
- Ta statystyka rzeczywiście robi wrażenie. Piotrek grał wręcz perfekcyjnie, ale chciałbym również lepiej współpracować z drugim środkowym, Grześkiem Kosokiem. Już w tym spotkaniu zamierzałem rzucić mu więcej piłek, ale mieliśmy pecha, bo akurat jak on był przy siatce, to przeciwnicy psuli zagrywkę.
- Trochę gorzej wyglądała twoja współpraca z Alkiem Achremem, który miał problemy ze skutecznością w ataku. Czy to tylko kwestia zgrania się ?
- Oczywiście, że tak. Potrzebujemy czasu i więcej gry ze sobą. To nie jest takie proste. Jako zespół chcemy grać szybką siatkówkę, a to wymaga zgrania się. Jestem przekonany o tym, że z czasem nasza gra będzie dobrze funkcjonować.
- Czy długo przeżywałeś porażkę z Polską na ME (przy remisie w setach 1-1, Czesi prowadzili w czwartej partii 20:14 i ją przegrali – przyp. red), która wyeliminowała twoją reprezentację z turnieju jeszcze przed ćwierćfinałem ?
- Już o tym zapomniałem. Przegraliśmy pierwsze ważne spotkanie na tych mistrzostwach i niestety odpadliśmy z rywalizacji. Cóż mogę więcej powiedzieć, nie ma sensu do tego wracać. Do Rzeszowa przyjechałem ze świeżą głową. Po mistrzostwach miałem jeszcze 4 dni wolnego. Przede wszystkim odpocząłem psychicznie i przyjechałem do Polski w dobrym nastroju.
- Za kilka dni inauguracja PlusLigi. Czy zdołacie się dobrze przygotować do pierwszego spotkania?
- Na początek gramy u siebie z Olsztynem i jest to mecz, który musimy wygrać. Na pewno to na nas będzie ciążyła presja w tym spotkaniu. Jestem jednak optymistycznie nastawiony. Na Memoriale Strzelczyka zagraliśmy trzy spotkania plus wspólny sparing z Rematem Zalau. Natomiast w tygodniu na treningach będziemy dopracowywali szczegóły. Nie zostało nam dużo czasu do pierwszego spotkania w lidze, ale myślę, że plan przygotowań jest optymalny i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby zagrać skutecznie.
- Jak ci się podoba w Rzeszowie?
- Wszystko jest w porządku. Cieszę się, że mam w zespole dwóch kolegów z okresu gry w VfB Friedrichshafen. Razem z Georgiem Grozerem i Adrianem Gontariu jeździmy na siłownię i wspólne posiłki. Zgranie się i nawiązanie lepszej znajomości z pozostałymi zawodnikami jest tylko kwestią czasu.