Lukas Tichacek: powtórzyć wynik z 2001 roku
Po dziesięciu latach siatkarskie mistrzostwa Europy znów zawitają do Czech. Nasi południowi sąsiedzi mistrzostwa Starego Kontynentu organizują wspólnie z Austrią i nie ukrywają, że ich celem jest awans do strefy medalowej.
- Zobaczymy, jak ten turniej ułoży się dla nas – mówi rozgrywający reprezentacji Czech LUKAS TICHACEK. - Mamy dość fajną grupę w Karlovych Varach. Oprócz Rosji, które jest faworytem tej grupy, zagramy z Estonią i Portugalią. W walce o ćwierćfinał zmierzymy się z którymś z zespołów z polskiej grupy w Pradze. Nie będzie to łatwy pojedynek, bo naszym rywalem będzie pewnie ktoś z trójki – Niemcy, Bułgaria lub Polska. Od tego momentu będą już tylko mecze w ramach play-off, także napięcie i stawka tych pojedynków bardzo szybko pójdą w górę. Oczywiście najlepiej dla nas byłoby wygrać grupę i mieć już zagwarantowane miejsce w ćwierćfinale, ale zdajemy sobie sprawę, że będzie o to bardzo ciężko. Jako gospodarz turnieju liczymy na dobry występ, najlepszy w ostatnich latach, bo przecież po raz ostatni w pierwszej czwórce na ME byliśmy w Ostrawie w 2001 r. Zrobimy wszystko, żeby powtórzyć to osiągnięcie sprzed 10 lat, ale nie ma co myśleć za wcześnie o strefie medalowej skoro najpierw musimy się zakwalifikować do ćwierćfinału, a później jeszcze go wygrać.
- Czy drużyna, którą dysponujecie w tym roku jest teoretycznie najsilniejszą, jaką Czesi mogli wystawić? Czy wszyscy zawodnicy chcieli grać w zespole, który zagra w ME przed własną publicznością?
- Mamy właściwie tę samą drużynę, która zaprezentowała się z dobrej strony w MŚ we Włoszech. Po tamtym turnieju każdy z nas uwierzył w siłę naszego zespołu i zdał sobie sprawę z tego, że możemy grać naprawdę dobrze. Jeśli patrzeć na poszczególnych zawodników, którzy grają w naszej drużynie, to większość z nas od lat w dobrych zespołach klubowych i ma spore doświadczenie. Teraz naszym zadaniem jest żeby te swoje umiejętności i doświadczenia przełożyć na dobry występ w reprezentacji. Wiemy, że to jest dla nas duża szansa na osiągnięcie fajnego wyniku i to w swoim ojczystym kraju.
- Spodziewasz się sporego zainteresowania ME w Czechach?
Siatkówka nie jest u nas zbyt popularna, bo górują inne sporty, jak choćby zdecydowanie hokej czy piłka nożna. Na pewno nie mamy co marzyć o takim zainteresowaniu siatkówką jak w Polsce, ale jest szansa na to, że nasze mecze obejrzy spora liczba kibiców. Hala w Karlovych Varach, która liczy ok. 7-8 tys. kibiców, jest dla nas idealna i myślę, że będzie zapełniona na naszych meczach. Natomiast w Pradze organizatorzy liczą także na polskich kibiców. W Karlovych Varach spodziewamy się także sporej liczby fanów z Rosji.
- Kto jest twoim zdaniem faworytem ME ?
- Na obecną chwilą wydaje się, że Rosjanie, ale oni też zdają sobie sprawę, że w turnieju może im się przydarzyć jeden słabszy mecz i to w ważnym momencie. Osobiście duże szansa dawałbym także Bułgarom, z którymi graliśmy mecze towarzyskie i prezentują się naprawdę dobrze. Myślę, że przy tym systemie turnieju, w którym od drugiej rundy już każdy mecz będzie o być albo nie być, trudno przewidzieć, co się wydarzy, bo każdemu z faworytów w jednym meczu może się przytrafić słabszy dzień.