Lukas Tichaček: rywale ruszą na nas od pierwszej kolejki
Rozgrywający Asseco Resovii opowiada nam o przygotowaniach do nowego sezonu PlusLigi i tym, jak mu się żyje w Polsce.
PLUSLIGA.PL: W tym sezonie kadra Asseco Resovii wygląda nad wyraz imponująco. Chyba aż tak silnego składu nie było do tej pory?
LUKAS TICHAČEK: Nasz skład jest rzeczywiście bardzo fajny. Mam nadzieję, że ta siła zespołu, która jest w tych papierowych spekulacjach, potwierdzi się w meczach i od samego początku będą dobre wyniki. Wiadomo jak będą wyglądać rozgrywki PlusLigi, będą prawie bez fazy play-off, a to oznacza, że każdy mecz jest niezwykle istotny. Na pewno rywale od pierwszej kolejki ruszą na nas, a mam nadzieję, że my odpowiemy im naszą siłą i potwierdzimy ją od pierwszego do ostatniego meczu sezonu.
Podoba się panu pomysł z przestawieniem Bartosza Kurka z ataku na przyjęcie?
LUKAS TICHAČEK: Widziałem kilka meczów reprezentacji Polski w Lidze Światowej, gdzie radził sobie bardzo dobrze. Myślę, że w klubie też nie będzie to żadnym problemem.
Tak na dobrą sprawę w pełnym składzie spotkacie się dopiero na tydzień przed inauguracją ligi…
LUKAS TICHAČEK: Nic na to nie poradzimy. Oczywiście, że ci wszyscy, którzy zaczęli wcześniej przygotowania w pełnych składach, to powiedzmy, że będą te 2-3 kroki przed nami. Uważam, że siła Resovii jest jednak na tyle wystarczająca, że poradzimy sobie z tym utrudnieniem, iż spotkamy się wszyscy dopiero na kilka dni przed pierwszym meczem.
Oprócz silnego, szerokiego składu, atutem Asseco Resovii jest też pana polskie obywatelstwo, dzięki któremu trener Andrzej Kowal będzie miał większe pole manewru, bez obaw o limit obcokrajowców.
LUKAS TICHAČEK: No tak, na pewno będzie to łatwiejsza sprawa dla trenera. Decyzja o wyjściowej szóstce nie będzie już uzależniona od tego, że zablokuje się limit obcokrajowców. Mam nadzieję, że trener częściej wykorzysta to, że jestem Polakiem i nie tylko podwójna zmiana wchodzi w grę.
Czyli czuje się pan już teraz w pełni Polakiem?
LUKAS TICHAČEK: Gram tutaj cztery lata, mam żonę Polkę, niedawno urodziła się nam córka Mia, a do tego otrzymałem obywatelstwo, dobrze mówię po polsku (śmiech), więc chyba jak najbardziej. W Polsce czuję się fajnie.
Gdy przyjeżdżał pan przed czterema laty do Polski nie liczył pan chyba, że tak to wszystko się potoczy. W Niemczech grał pan pięć lat, ale nie ułożył sobie tam życia rodzinnego.
LUKAS TICHAČEK: Niemki nie są aż tak urodziwe jak Polki (śmiech). Przyjeżdżałem do Polski, jak każdy profesjonalny sportowiec, mając na pierwszym miejscu karierę zawodową. Gdybym się nie sprawdził po sezonie, albo po dwóch, to klub by mnie nie chciał zatrzymać na kolejne lata. Nie wiedziałem jak to będzie i poszedłbym tam, gdzie mnie chcą. Życie potoczyło się akurat tak, że w Rzeszowie spotkałem odpowiednią kobietę, z Asseco Resovią wygraliśmy trzy tytuły mistrzowskie, a klub jest ze mnie zadowolony. Mam polsko-czeską córkę, żonę Polkę, dobrze się tutaj czuję, więc czego chcieć więcej?