Lukas Tichacek: zagrać swoją siatkówkę
W pierwszym meczu w Rzeszowie zespół z Czeskich Budziejowic napędził nieco strachu mistrzom Polski, a Asseco Resovia wygrała wówczas 3-1. W środę zagrożenie ze strony wicemistrza Czech może być jednak większe.
- Każdy we własnej hali lepiej niż na wyjeździe, a do tego ma za sobą publiczność – mówi LUKAS TICHACEK, rozgrywający Asseco Resovii. - Być może doping miejscowych fanów wyzwoli u miejscowych zawodników jakieś dodatkowe siły. W Rzeszowie zagrali niezłą siatkówkę, ale być może na wyjeździe podjęli większe ryzyko. Ich gra opiera się na zagrywce i w tym elemencie dużo ryzykują. Jeżeli we własnej hali serwis będzie im wychodził to mecz może być dla nas trudny. Na razie nasze przyjęcie jak ktoś zaryzykuje w zagrywce nie jest aż tak dokładne i pojawiają się problemy. My musimy grać swoją siatkówkę i trzymać dobry poziom właśnie w serwisie, a wtedy nic złego się nie wydarzy – mówi czeski rozgrywający mistrzów Polski, którzy przyznaje, że na atmosferę znaną z hali na Podpromiu nie ma jednak co w Czeskich Budziejowciach liczyć. - Ludzie przychodzą tam bardziej oglądać siatkówkę niż dopingować. Owszem jest grupa 10-20 fanów z bębnami, ale wielkiego szału nie ma. Myślę, że na mecz LM z taki silnym zespołem jak nasz publiczność dopisze – mówi Tichacek, który ma dobre wspomnienia z tamtejszego obiektu. - Zawsze mi się tam dobrze grało, a hala nie jest jakaś wielka. Może pomieścić około 2 tys widzów i na pewno nie jest tam tak zimno jak na Podpromiu, no chyba, że coś się zmieniło. To bardzo przytulna hala do gry w siatkówkę – kończy rozgrywający Asseco Resovii.
Powrót do listy