Łukasz Kaczmarek: forma ma przyjść w Tokio
Reprezentacja Polski pokonała Norwegię 3:0 w pierwszym swoim meczu XVIII Memoriału Huberta Jerzego Wagnera, który w dniach 9-11 lipca rozgrywany jest w TAURON Arenie w Krakowie. Dla biało-czerwonych to ostatni sprawdzian formy przed wylotem na Letnie Igrzyska Olimpijskie. - Forma ma przyjść na Tokio - powiedział Łukasz Kaczmarek, atakujący polskiej drużyny. W sobotę Polacy zmierzą się z Azerbejdżanem, początek o godzinie 18.00.
Podopieczni Vitala Heynena bardzo pewnie i bez żadnych problemów pokonali w piątek Norwegów w trzech setach.
- Norwegia to przeciwnik nie z najwyższej półki i nie był wymagający. Jednak potrzebujemy rozgrywać mecze i treningi. Za niecałe trzy tygodnie zaczynamy imprezę, na którą czekaliśmy parę lat. Wiemy doskonale, że bardzo trudno było zorganizować sam turniej, jak również zaprosić drużyny, które zechciałyby wziąć w nim udział. Część zespołów, która wystartuje w mistrzostwach Europy, a która nie bierze udziału w Igrzyskach Olimpijskich ma teraz wolne po VNL w Rimini. Z kolei niektóre drużyny, które zagrają w Tokio są już w Japonii albo właśnie szykuje się do wylotu - powiedział Łukasz Kaczmarek.
W ostatnim spotkaniu Polacy dominowali na parkiecie w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Czy zawodnicy są zadowoleni z formy, jaką aktualnie prezntują?
- Trudno powiedzieć, na ile nas satysfakcjonuje nasza gra. Jeśli rywal nie jest wymagający, to my i tak robimy wszystko, żeby grać naszą najlepszą siatkówkę. Forma ma nie przyjść teraz, ale za te dwa tygodnie w Tokio. Dla nas priorytetem na ten turniej jest to, że po tak długiej przerwie możemy spotkać się z kibicami i cieszyć się ich obecnością - zauważył atakujący.
Po przeszło roku przerwy kibice ponownie mogli oglądać grę reprezentacji Polski na żywo w hali i wspierać siatkarzy swoim dopingiem. Przez ostatnie miesiące było to niemożliwe.
- Dla nas to coś nowego, choć część zawodników z ZAKSY, w tym również ja mieliśmy okazję kilka miesięcy temu zagrać mecz w Kazaniu przy pełnych trybunach. Choć tam praktycznie nie było polskich kibiców. Była jedynie mała grupka fanklubu ZAKSY. W piątek rywal nie był wymagający, ale bardzo cieszymy się, że możemy znowu zagrać z kibicami, poczuć tę atmosferę, której nie mogliśmy odczuwać przez ostatni rok - wyznał reprezentant Polski.
Po zakończeniu Siatkarskiej Ligi Narodów w Rimini zawodnicy otrzymali kilka dni wolnego. Następnie zameldowali się na ostatnim zgrupowaniu w Spale. Jak ono przebiegało?
- Dla mnie bardzo fajnie, ale jednocześnie trochę inaczej, bo od samego początku miałem w głowie rywalizację, czy to w Spale, czy w Rimini. Czy chciałem, czy nie, to stresu było dość dużo. Teraz natomiast przyjechaliśmy do Spały z tą dwunastką, która leci do Tokio, plus dwóch rezerwowych. Wiedzieliśmy, że już żadych zmian nie będzie. Potrenowaliśmy nieco mocniej, bo teraz jest na to najlepszy czas. Do tego mamy ten atut, że możemy być z rodzinami, więc czuliśmy się w Spale bardzo komfortowo - powiedział zawodnik Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
Na ostatnie zgrupowanie przed wylotem do Tokio zawodnicy przyjechali do Spały z rodzinami, aby w przerwach od trenigów móc z nimi spędzić trochę czasu.
- Wszyscy znamy trenera Viatala Heynena. To inteligentny człowiek, który doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że czasu z rodziną bardzo nam brakowało. W Rimini to był dla wszystkim całkowicie nowy turniej. Byliśmy tam praktycznie 40 dni. Do tego zawodnicy ZAKSY mieli tylko trzy dni przerwy po tym, jak zakończyliśmy sezon w lidze, a dokładnie po finale Ligi Mistrzów. Nie było czasu ani na odpoczynek, ani na spędzenie go z rodziną. Bardzo cieszymy się, że teraz możemy to nieco nadrobić i połączyć z treningami. Doceniamy to, że nasze rodziny mogły być z nami na ostatnim zgrupowaniu w Spale, a także są z nami tutaj w Krakowie - zakończył Kaczmarek.