Łukasz Kadziewicz o Lidze Mistrzów: na razie więcej minusów niż plusów
Były zawodnik, aktualnie ekspert Polsatu Sport komentuje pierwszą kolejkę spotkań Ligi Mistrzów, z udziałem trzech przedstawicieli PlusLigi: ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Asseco Resovii Rzeszów i PGE Skry Bełchatów.
ZAKSA zrobiła swoje
Mistrz Polski wygrał na swoim terenie z Istambułem BBSK w trzech setach i prowadzi w grupie A. - Takiego wyniku się spodziewałem i to był największy plus premierowej kolejki, po której należy raczej mówić o większej liczbie minusów - podsumował Łukasz Kadziewicz. Dodał, że siatkarze z Kędzierzyna-Koźle nie powinni mieć najmniejszych kłopotów z wygraniem swojej stawki. - Zmniejszona Liga Mistrzów ma więcej jakości i każdy może się potknąć, ale nie sądzę, żeby ZAKSA miała jakieś problemy z awansem do następnej fazy turnieju.
Zastrzegł jednak, że już w kolejnych spotkaniach mogą zdarzyć się wahania formy, tak ZAKSIE, jak i pozostałym drużynom startującym w europejskich pucharach. - Nie zawsze wiemy w jakiej dyspozycji są zespoły - jak podróżowały, jak spały, a często są z tym problemy. To odbije się na formie ZAKSY, Resovii i Skry. Ale to dobrze, bo w rodzimej rywalizacji będziemy mieli jeszcze większą liczbę niespodzianek niż do tej pory. A niespodzianki dodają kolorytu rozgrywkom.
Bełchatowski cios w głowę
Przykry epizod spotkał brązowych medalistów mistrzostw Polski. Bełchatowianie przegrali w Rumunii z dość anonimowym zespołem SCM Universitatea Craiova, który w rumuńskiej lidze, po rozegraniu 11. kolejek zajmuję piąte miejsce. Tym samym, a także wobec równie zaskakującego wyniku w Modenie, gdzie mistrz Włoch zgubił punkt z ACH Volley Ljublaną, to właśnie Craiova prowadzi w klasyfikacji gr. D.
- Nie spodziewałem się, że Skra dostanie w głowę od Rumunów. I to mocno. Mimo przykrej niespodzianki w wykonaniu bełchatowian należy pamiętać, że Skra to zawsze Skra i oni mają jeszcze gdzie złapać punkty potrzebne do awansu do kolejnej rundy - ocenił były reprezentant Polski. - Z drugiej strony, oglądałem ten mecz i nie byłem w stanie wymienić nazwiska żadnego z zawodników, a siedzę w tym sporcie dwadzieścia lat. Patrzyłem i zadawałem sobie pytanie: co się dzieje? - dorzucił.
Przyznał, że nie jest w stanie zdiagnozować porażki Skry, ale na pewno nie należy obwiniać Philippe Blaina za spore rotacje w składzie. - Trudno rozegrać czterdzieści spotkań w sezonie jedną szóstką. A kiedy trener Blain ma wykorzystywać zmienników, jak nie w takim spotkaniu, jak to z Rumunami? - spytał retorycznie.
Mogą nawet nie wyjść z grupy
- Podobnie zresztą było w przypadku Asseco Resovii. Andrzej Kowal desygnował do gry drugą szóstkę i wydawało się, że ten skład spokojnie powinien sobie poradzić z Duklą Liberec. I radził sobie przez dwa sety, a potem było blisko, może nie kompromitacji, ale na pewno dużego rozczarowania - stwierdził Kadziewicz. Rzeszowianie męczyli się z czeskim rywalem przez pięć setów i niewiele zabrakło, by w rywalizacji Adriana Patuchy z wicemistrzem Polski górą był ten pierwszy. Równie zaskakujący przebieg miało drugie spotkanie grupy B, w którym Berlin Recycling Volleys pokonał 3:1 Cucine Lube Civitanovą.
- Takich nieoczekiwanych wyników trochę będzie, bo wielu zespołom, szczególnie tym, które nie dysponują długą ławką rezerwowych trudno będzie pogodzić rozgrywki ligowe z Ligą Mistrzów. A mało który klub dysponuje budżetem pozwalającym przygotować dziesięciu czy dwunastu graczy na równym poziomie - zapowiedział Łukasz Kadziewicz. Jedną z takich drużyn powinna być Asseco Resovia, która imponuje bogactwem zawodników na wszystkich pozycjach. - Może poczekajmy z tą opinią do końca sezonu. Na razie wyniki o tym nie świadczą. Na dziś nie ma nawet gwarancji, że Resovia wyjdzie ze swojej grupy, bo mogą dostać po głowie tak w Berlinie, jak i w starciu z Lube - skwitował Kadziewicz.
Co dalej?
- Uważam, że jeśli któraś z polskich drużyn nie wyjdzie z grupy, to taki rezultat trzeba będzie potraktować w kategoriach niespodzianki, jak nie sensacji - uznał doświadczony siatkarz. Uzasadniając zaakcentował, że Polska dysponujemy mocną ligą, z bardzo dobrze zorganizowanymi klubami. - Dlatego mam nadzieję, że mimo tych inauguracyjnych potknięć, dalej pójdzie już znacznie lepiej i wszystkie trzy polskie ekipy awansują nie tylko do kolejnego etapu rywalizacji, ale też będą walczyć o udział w Final Four. To potwierdziłoby, że polska siatkówka ma się bardzo dobrze.
Powrót do listy