Łukasz Kozub: faworytem jesteśmy już tylko z nazwy
PLUSLIGA: Strata do szóstego miejsca, które gwarantuje grę w play-off, po ostatnich porażkach się znów się powiększyła. Czy wierzycie, że można ją jeszcze odrobić?
ŁUKASZ KOZUB (rozgrywajacy Asseco Resovii Rzeszów) Oczywiście, że nikt teraz nie powie, że sytuacja nie jest zła, choć ja jeszcze wierzę, że jest taka możliwość na naszą grę w play-off. Przychodzimy na treningi i dajemy z siebie wszystko, starając się poprawić to co nie gra. Wiadomo, że tych rzeczy jest sporo, ale czasami może być tak, że jeden mecz, czy nawet set zaważy o tym, że nasza gra się odwróci. Ja w to mocno wierzę, bo uważam, że tą drużynę na to stać.
- Przed końcem roku po trzech zwycięstwach z rzędu, wydawało się, że złapaliście w końcu rytm wygrywania, ale po tej świąteczno-noworocznej przerwie w kolejnych dwóch meczach w Warszawie i Katowicach zespół prezentował się jak ten z początku sezonu…
- Ciężko mi powiedzieć, dlaczego tak się stało. Nikt sobie tego tak nie wyobrażał. Gdy wygraliśmy mecz w Radomiu myśleliśmy, że wszystko już tak pójdzie, ale tak się nie stało. Spotkał nas zimny prysznic w Warszawie. Z Katowicami też nikt się nie spodziewał, że tak ten mecz będzie wyglądał i że nawet seta stamtąd nie wywieziemy. Nie ma się jednak co oszukiwać, nasza drużyna ma troszkę problemów w tym sezonie. Ja przyszedłem do zespołu w trakcie sezonu i porównując dojrzałość naszą a zespołów z Warszawy, czy Katowic, to widać, że oni lepiej są zgrani. Troszkę więcej tych piłek ze sobą zagrali i idą za ciosem. ONICO gra bardzo dobrze, a GKS też ma serię wygranych i w konfrontacji z nimi nie poszło nam tak, jak chcieliśmy.
- Ale przecież wy do tych ww. meczów też przystępowaliście na fali wznoszącej po trzech wygranych z rzędu…
-Też starałem się sobie to wytłumaczyć dlaczego tak się stało i ciężko mi jest to naprawdę pojąć. Przychodząc do Resovii sam na siebie jakby może nie narzuciłem dodatkową presję, ale takie wyobrażenie, że może to być fajna historia, że coś dużego uda się ugrać. Oczywiście jeszcze jest ta nadzieja, ale jest już niesamowicie ciężko. Możemy teraz mówić różne rzeczy, ale po prostu musimy wygrywać. W piątek trzeba koniecznie odnieść zwycięstwo żeby mieć jakikolwiek punkt zaczepienia, bo jak po każdym przegranym meczu będziemy mówić, że są jeszcze jakieś szanse, to nikt nas nie będzie brał na poważnie. Trzeba wyjść na boisko i wygrać.
- W ostatnim meczu w Katowicach zaczęliście zupełni innym składem niż w kilku wcześniejszych meczach. To było dla was zaskoczenie, czy to takie taktycznie zagranie trenera?
- Trenowaliśmy jakby zupełnie inaczej i na przestrzeni tygodnia można było zobaczyć kto będzie w tej wyjściowej szóstce. Prawda jest taka, że było paru zawodników po drugiej stronie z Kubą Jaroszem na czele, którzy po prostu musieli wyjść w tym podstawowym składzie, bo to co wyprawiali na treningach, to zasługiwali na to, żeby taką szansę dostali. Trener podjął taką decyzję i myślę, że każdy z zawodników ją uszanował, bo to nie jest tak, że jest tu tylko siedmiu ludzi, którzy potrafią grać w siatkówkę. Niestety nie udało się. Ciężko powiedzieć czy trener nie trafił z tym składem, bo przecież w tych dwóch setach decydowały pojedyncze akcje, a nie tak, że drużyna wyszła i nie wiedziała co robić.
- Przed wami mecz z Aluronem Virtu Wartą, zespołem, od którego zaczęło się całe zło tego sezonu. Na inaugurację PlusLigi Asseco Resovia prowadziła w tie-breaku w Zawierciu 12:6 i przegrała go 13:15…
- Do tej pory pary kilka razy udało mi się usłyszeć żarcik odnośnie tych zagrywek Kamila Semeniuka, który zanotował super serię. Rywale są w zdecydowanie lepszej sytuacji niż my w walce o szóstkę, choć ostatnio przegrali półfinał Pucharu Polski z ZAKSĄ. Nie ma się co oszukiwać - my faworytem jesteśmy tylko z nazwy klubu. Jeżeli chodzi o grę i pozycję w tabeli, to my musimy z powrotem pracować na to, żeby rywale znów się bali Resovii i czuli respekt przyjeżdżając na Podpromie, bo w tym sezonie tak nie jest.
- W waszej sytuacji, gdzie praktycznie na pomyłkę nie ma już miejsca, w takim spotkaniu jak to piątkowe chyba najistotniejsze będzie podejście mentalne do meczu?
- Tylko i wyłącznie głowa jest potrzebna. To jest gra emocji, choć czasami chodzi o samą jakość siatkarską, ale nie w takich momentach. Teraz najistotniejsza jest wiara i co by się nie działo, zawsze trzeba walczyć o każdą piłkę, a wówczas uważam, że może być dobrze.
- W klubie już powoli myślą o kolejnym sezonie. Jakieś rozmowy z Łukaszem Kozubem co do przyszłości w Asseco Resovii już były?
- Jeszcze nie. Ja też nie chcę o tym na razie myśleć, bo powiedziałem sobie, że dostałem szansę i nie ma co teraz zastanawiać się co będzie tylko chcę wykorzystać tą możliwość, która mi się przytrafiła. Później zobaczymy, czy będzie w Rzeszowie miejsce dla mnie.
Powrót do listy