Łukasz Kozub: każdy sukces napędza do ciężkiej pracy
MKS Będzin wygrał wyjazdowe spotkanie z Łuczniczką Bydgoszcz. - Czuję się zdecydowanie lepiej w tym sezonie jako zawodnik i jako część zespołu – przyznał po meczu mistrz świata juniorów, Łukasz Kozub.
PLUSLIGA.PL: Ten mecz miał dość dziwny przebieg, Łuczniczka Bydgoszcz w poszczególnych setach potrafiła przeważać, jednak za każdym razem potrafiliście opanować sytuację i zakończyć partię zwycięstwem. Co zadecydowało o waszej wyższości nad rywalem w tym spotkaniu?
ŁUKASZ KOZUB: To prawda, ten mecz był dziwny. Myślę, że przełomowym momentem był pierwszy set. Wygraliśmy go mimo iż to Łuczniczka bardzo długo prowadziła, w pewnej chwili już nawet 19:14. Mimo tego udało nam się wygrać 25:21 i to na pewno bardzo nam pomogło uwierzyć w to, że da się coś ugrać przeciwko nim. Gdyby gospodarze wygrali z nami tę pierwszą partię mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej. Kolejny przegrany pierwszy set na pewno trochę podciąłby nam skrzydła, ale na szczęście to my wygraliśmy premierową odsłonę, a potem już poszło...
Edgaro Goas jest zupełnie nowym rozgrywającym w PlusLidze, czy trudno było odczytać jego intencje?
ŁUKASZ KOZUB: Trudno mi powiedzieć, nie patrzyłem w statystyki, nie wiem jak zagraliśmy w bloku... Na pewno na początku mieliśmy problemy, bo wszyscy zawodnicy Łuczniczki kończyli swoje ataki, później nie było już tak łatwo, bo coś się zacięło na prawym skrzydle. Oglądałem cały mecz Łuczniczki z GKS-em i tam wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie, grał przede wszystkim bardzo dokładne piłki.
To już trzeci mecz w tej edycji PlusLigi. Jak pan ocenia tegoroczny start MKS-u Będzin?
ŁUKASZ KOZUB: Mieliśmy momenty, w których pokazaliśmy naprawdę fajną grę i myślę, że mogliśmy się pokusić o lepszy wynik, szczególnie w Lubinie. Szkoda też czwartego seta z Czarnymi Radom, powinniśmy w tym spotkaniu doprowadzić do tie-breaka... Pojawiały się pewne przestoje, nie był to dobry początek, muszę to szczerze przyznać, inaczej go sobie wyobrażaliśmy. Nie ma jednak sensu teraz tego roztrząsać, ważne jest to, że przełamaliśmy się i wyjeżdżamy z Bydgoszczy z trzema punktami na koncie.
Jesteście jednym z niewielu zespołów, który tak niewiele zmienił w składzie przed tym sezonem. Czy zgranie drużyny MKS-u będzie atutem w tej edycji PlusLigi?
ŁUKASZ KOZUB: W zeszłym roku przyjechałem do klubu zaraz po rozgrywkach reprezentacji juniorów i było mi bardzo ciężko wpasować się w zespół w tak krótkim czasie. Do ligi zostało tylko dwa tygodnie, a my potrzebowaliśmy trochę czasu żeby dograć wszystkie elementy. Teraz kiedy zaczęliśmy przygotowania każdy wiedział co oczekuje od kolegów z boiska, ja wiedziałem jakich piłek koledzy oczekują ode mnie. Czuję się zdecydowanie lepiej w tym sezonie jako zawodnik i jako część zespołu.
Do klubu wrócił pan jako świeżo upieczony mistrz świata. Czy taki sukces napędza do osiągnięcia czegoś więcej w rozgrywkach klubowych?
ŁUKASZ KOZUB: Oczywiście, że tak. Każdy sukces wzmacnia wiarę w swoje możliwości i napędza do dalszej ciężkiej pracy. Skupiam się na tym żeby każdy kolejny mecz grać dobrze, pomagać drużynie, ale też stawać się coraz lepszym zawodnikiem.
W zespole MKS-u ma pan ciekawego konkurenta w walce o miejsce w pierwszym składzie. Czy jest to dodatkowa motywacja do pracy na treningach?
ŁUKASZ KOZUB: Nie wiem czy można powiedzieć, że to mnie bardziej motywuje. Jonah to bardzo fajny gość. Staramy się pchać siebie nawzajem do przodu, mocno rywalizujemy na treningach. Poza boiskiem jest bardzo pozytywnie nastawiony do życia, jak każdy Amerykanin zresztą. Jest bardzo dobrym kolegą zarówno na boisku jak i prywatnie.