Łukasz Kozub: najlepszy prezent urodzinowy
PLUSLIGA: Gdyby przed meczem ktoś powiedział panu, że wygracie z Asseco Resovią i to na Podpromiu 3-0, jaka byłaby pana reakcja?
ŁUKASZ KOZUB (rozgrywający MKS Będzin): Przed meczem otrzymałem dużo telefonów z życzeniami urodzinowymi, bo akurat przypadały na sobotę. Każdy życzył mi powodzenia i zwycięstwa. Odpowiadałem, że fajnie by było, bo wiadomo przecież gdzie i z kim graliśmy. Marzyłem o takim scenariuszu, tym bardziej, że jestem stąd, Resovię mam w sercu i spędziłem tutaj bardzo dużo czasu. Jestem niezwykle zadowolony; po prostu jest pięknie. To najlepszy prezent urodzinowy.
- Wydaje się, że I set ustawił to spotkanie. Wygranie go dodało wam animuszu i jeszcze większej pewności, a u rywali to morale wyraźnie spadło?
- Przez dłuższy czas ten I set był fatalny dla nas w pierwszej akcji przez dużo niedokładności z mojej strony. Resovia popełniła z kolei bardzo dużo błędów, takich, jak dotknięcia siatki, czy przekroczenie linie itd. Tak to wyglądało jakby nikt nie chciał tego seta wygrać, ale jak zwyciężyliśmy po takiej dramatycznej końcówce, to uwierzyliśmy w siebie. Pojawiła się pewność siebie, szczególnie na zagrywce. Nigdy nie widziałem naszej drużyny tak serwującej, a do tego dochodziła obrona. Jak się tak nakręcaliśmy, to naprawdę aż przyjemnie się grało.
- W III secie nie było obaw, że to zwycięstwo może się wymknąć z rąk, gdy rywale odrobili straty?
- Nie, zupełnie nie było u mnie nawet przez chwilę momentu zawahania. Gra się nam bardzo dobrze układała. Zresztą broniliśmy takie piłki, że chłopaki z Resovii pewnie się mocno zastanawiali jak to możliwe.
- Już w poprzednim meczu byliście blisko pokonania innego z potentatów PlusLigi, Jastrzębskiego Węgla…
- No tak, zagraliśmy fajnie trzy sety, ale ostatecznie przegraliśmy 2-3. Jastrzębie, to zespół, który walczy o medal i choć przegrywało 1-2, to wiadomo, że się nie poddadzą, bo tam zdecydowanie wymagania i presja jest dużo większa. Można powiedzieć, że troszkę „przestaliśmy” te dwa sety, ale mimo porażki, to ten mecz był dobrym prognostykiem. Zdobyliśmy pierwszy punkt w sezonie i troszkę odetchnęliśmy, a teraz pierwsze zwycięstwo.
- Jak pan wspomniał, urodził się w Rzeszowie, jest wychowankiem Resovii, ale w jej barwach, poza młodzieżowymi grupami, nie zagrał?
- No niestety nie. Jestem na wypożyczeniu w Będzinie już trzeci sezon, ale czy ostatni, to nie wiem jak ta umowa jest do końca skonstruowana. Tzn. wiem, ale nie będę się zagłębiał, żeby nie opowiadać szczegółów.
- Czyli nie można wykluczyć, że Łukasz Kozub w sezonie 2019/2020 w końcu zagra w Asseco Resovi?
- No wiadomo, że Rzeszów to jest moje miejsce, ale na razie jest Będzin, gdzie naprawdę super się czuję. Jest fajny trener, kibice, drużyna, w którą wierzę i na razie skupiam się na tym. Cieszę się, że jak się przyjeżdża na takie mecze i słyszy się hymn Resovii, to na pewno serce troszkę mocniej bije. Choć z tym walczyłem, bo mówiłem sobie, że to nie jest nic szczególnego, to jednak na pewno był szczególny mecz dla mnie.
- Chyba zaskoczony jest pan słabą postawą Asseco Resovii w tym sezonie?
- Jest mi smutno, bo im kibicuję, oczywiście na pierwszym miejscu jest mój Będzin. Przykre to jest, że nie wygrywają. Nie będę oceniał ich gry, ale jest nowy trener i wiele było niewidomych co do ich postawy. Wiem jednak po sobie jak u nas w ub. sezonie przyszedł nowy szkoleniowiec i od razu wszystko było inaczej na treningach. Ta motywacja w takiej sytuacji jest zawsze większa. Tutaj tak się nie stało i jestem bardzo ciekawy jak to się wszystko rozwinie. Oczywiście będę kibicował Resovii we wszystkich meczach, za wyjątkiem rewanżu w Będzinie.
Powrót do listy