Łukasz Polański: może zakręci mi się łza w oku
Po zwycięstwie nad ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle siatkarze Effectora Kielce chcą sprawić kolejną niespodziankę. Najbliższa okazja nadarzy się już w sobotę. Rywalem kielczan będzie trzeci zespół PlusLigi – Jastrzębski Węgiel.
Podopieczni Lorenzo Bernardiego są na fali. W przeciągu ostatniego tygodnia wygrali bardzo ważny mecz z PGE Skrą Bełchatów, pewnie pokonali AZS Politechnikę Warszawską oraz Asseco Resovię Rzeszów. Szczególnie środowy mecz w ramach Ligi Mistrzów z drużyną prowadzoną przez Andrzeja Kowala był pokazem siły gospodarzy.
- Zagrali świetny mecz i są w stanie zamieszać w Lidze Mistrzów. Michał Masny fantastycznie rozgrywał, a z jego zagrań korzystali zarówno Kubiak i Łasko. Widać, że doskonale ze sobą współpracują. Do tego dochodzi Alen Pajenk, który jest w bardzo wysokiej formie. - mówi Łukasz Polański, środkowy kieleckiej drużyny.
Po zwycięstwie 3:0 jastrzębianie są o krok od wyjazdu na Final Four Ligi Mistrzów do Ankary. Również po ostatnich wygranych w PlusLidze plasują się na 3. miejscu w tabeli i mają coraz lepszą sytuację wyjściową przed decydującymi spotkaniami.
- Chcemy podtrzymać dobrą passę i sprawić kolejną niespodziankę, ale zdajemy sobie sprawę, że Jastrzębie to jedna z najlepszych zespołów w Europie i to oni są faworytem. Mają bardzo równy skład. Nawet po kontuzji Michała Łaski godnie zastępował go Mateusz Malinowski - tłumaczy Dariusz Daszkiewicz, trener Effectora Kielce
Sobotni mecz będzie szczególnie sentymentalny dla Łukasza Polańskiego, który przez trzy ata występował w zespole swoich najbliższych rywali.
- Rzeczywiście jest coś w tym, że motywacja jest większa na tego typu spotkania. Nie ukrywam, że jestem z tym klubem związany emocjonalnie i po cichu im kibicuje. Zawsze fajnie spotkać się ze starymi kolegami, bo nie ukrywam, że był to fajny okres w moim życiu. - mówi Polański.
Pomimo tego, że Jastrzębianie grają rewanżowe spotkanie z Resovią w przyszłym tygodniu i nie ukrywają, że to jest dla nich w tej chwili priorytet to środkowy kieleckiej drużyny nie wierzy, że jego byli koledzy odpuszczą mecz z Effectorem.
- Trener Lorenzo to profesjonalista, pracoholik i bardzo dobry motywator. Mogę powiedzieć, że przed meczami z drużynami z dołu tabeli bardziej motywuje zespół, bo wie, że niektórzy zawodnicy mogą być lekko rozluźnieni. - tłumaczy Polański.
- Liczyliśmy na to, że Jastrzębiu zajmie trochę więcej czasu mecz z Rzeszowem. Niestety nie ma mowy o tym, że ich drużyna może być zmęczona. Dużą rolę może odebrać Michał Masny, jeśli zagra tak jak z Resovią to możemy mieć spory problem z postawieniem bloku. - dodaje Adrian Staszewski.
Czy jednak Jastrzębski może obawiać się kieleckich siatkarzy? Po ostatnim meczu z ZAKSĄ podopieczni Daszkiewicza w końcu trochę odetchnęli.
- Zeszło z nas ciśnienie. Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa z dwóch powodów. Przede wszystkim zagraliśmy świetnie w końcówkach, a tego brakowało. Po drugie to do ostatniego weekendu tylko my z tych drużyn, które walczą o play-off'y nie pokonaliśmy zespołu z czuba tabeli. Widać, że teraz jesteśmy pewniejsi siebie na treningach – mówi młody rozgrywający Effectora, Nikodem Wolański.
- Pamiętam, że taką sytuację mieliśmy w tamtym roku. Wtedy przyjechała Resovia i wygraliśmy po pięknym meczu 3:2. Potem udało nam się awansować do ósemki i mam nadzieję, że w tym sezonie będzie podobnie – dodaje sternik kieleckiej drużyny, Dariusz Daszkiewicz.
Po meczu w Jastrzębiu kieleckich siatkarzy czeka bardzo gorący okres. 14 lutego zagrają u siebie z Transferem Bydgoszcz, następnie w środę pojadą do Bielska-Białej, gdzie spotkają się z BBTS, a 24 lutego zagrają z AZS Politechniką Warszawską.
- Nie ukrywam, że to będą dla nas najważniejsze mecze. Musimy zdobyć w nich jak najwięcej punktów, by liczyć się w walce o play off - twierdzi Daszkiewicz.
Początek spotkania z Jastrzębskim Węglem w sobotę o godzinie 18:00.