Łukasz Wiśniewski chce wykorzystać swoją szansę
- Cieszę się, że dostałem szansę gry. Dałem z siebie wszystko podczas meczu z Australią. Przez te dwa tygodnie ciężko pracowaliśmy. Mam nadzieję, że w Lidze Światowej również dostanę szansę od trenera Anastasiego – mówi w rozmowie z PlusLigą Łukasz Wiśniewski, środkowy reprezentacji Polski.
PlusLiga: Polska wygrała w towarzyskim meczu z Australią 3:0. Ty wraz z Dawidem Konarskim pojawiliście się w trzecim secie i trzeba przyznać, że gra drużyny bardzo się zmieniła po waszym wejściu.
Łukasz Wiśniewski: Nie przesadzałbym z tym, że nasze wejście, aż tak bardzo zmieniło grę zespołu. Osobiście bardzo się cieszę, że dostałem szansę gry. Wiadomo, że jak się stoi dwa sety w kwadracie dla rezerwowych to człowiek traci trochę ciepła i ciężko jest wejść w odpowiedni rytm gry. Daliśmy z siebie wszystko i mam nadzieję, że w Lidze Światowej również będziemy mieli szansę zaprezentowania się.
- W tym trzecim secie bardzo dobrze było widać Twoją świetną współpracę z Łukaszem Żygadło, mimo że nie mieliście dużo czasu na zgranie.
- Powiem tak, dobry rozgrywający nie potrzebuje dużo czasu na zgranie.
- Dla Ciebie mecz z Australią był kolejną szansą gry w reprezentacji Polski. Czy w związku z tym towarzyszą Ci jeszcze dodatkowe emocje?
- Myślę, że nie było już taki emocji, jakie były podczas pierwszych meczów w reprezentacji. A jeśli chodzi o spotkania z Australią, to mieliśmy już szansę grać z nimi dzień wcześniej, podczas zamkniętego dla mediów widowiska. Graliśmy na dwóch boiska, także dwie szóstki miały możliwość gry, każdy z nas dostał szansę zaprezentowania się. W piątek chcieliśmy się pokazać z jak najlepszej strony przed kibicami.
- Ze Spały docierały informacje o Waszych ciężkich treningach przygotowawczych do 23. edycji Ligi Światowej. Już 18-20 maja zagracie pierwszy turniej. Czujecie te obciążenia w nogach?
- Mieliśmy dwa tygodnie, aby naładować baterie. W piątek rano mieliśmy naprawdę ciężką siłownię i myślę, że było to po nas widać. Ale to był okres, kiedy naszym zadaniem było naładowanie akumulatorów. Mam nadzieję, że w najważniejszych meczach ta forma wypali. Może się to wydawać dziwne, bo nie dawno skończyliśmy PlusLigę, ale musieliśmy poświęcić te dwa tygodnie na bardzo ciężką pracę. Każdy dawał z siebie maksa i mam nadzieję, że to zaprocentuje.
- Wiele się mówi, że imprezą docelową są igrzyska i jej jest wszystko podporządkowane. Zanim udacie się do Londynu czekają Was zmagania podczas Ligi Światowej. W grupie czekają Was spotkania z takimi zespołami jak Brazylia, Kanada i Finlandia. Wywalczenie awansu do finału będzie bardzo trudne.
- Tak jak mówi trener chcemy awansować do finału w Sofii, ale ta droga będzie bardzo długa i ciężka. Mimo, że zmieniono formułę i będziemy rozgrywać turnieje w tej chwili nie chcemy składać żadnych deklaracji ani obietnic. Każda z drużyn, z którą przyjdzie się nam zmierzyć jest trudnym przeciwnikiem.
- Czy w czasie zgrupowania w Spale czuło się, że każdy z Was walczy o indywidualny bilet do Londynu?
- Po to przyjeżdżamy do Spały. Myślę, że trener już od pierwszego dnia zgrupowania miał w głowie tę czternastkę, czy piętnastkę, może szesnastkę, którą systematycznie rotował przez te dwa tygodnie. Wydaje mi się, że nie ma co się spodziewać dużych roszad w drużynie.
- Spędziłeś w AZS-ie Częstochowa cztery lata. Teraz zdecydowałeś się zmienić klub i od nowego sezonu będziesz bronił barw ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
- Spędziłem w Częstochowie cztery lata, które będę bardzo miło wspominał. W sporcie potrzebne są zmiany, bo żeby się rozwijać i podnosić swoje umiejętności naprawdę trzeba zmieniać otoczenie, zawodników, trenerów itd. Mam nadzieję, że częstochowianie zapamiętają mnie po tych czterech latach bardzo miło, bo zostawiłem wiele serducha i potu na tej hali. I mam nadzieję, że jak przyjadę na mecz do hali Polonia to zostanę miło przywitany, bo naprawdę tamte trybuny są jedyne w całej Polsce.
- W Kędzierzynie-Koźlu przyjdzie Ci pracować z doświadczonym trenerem Danielem Castellanim. Wydaje się, że dobrze trafiłeś.
- Ja również tak uważam, że na chwilę obecną lepiej trafić nie mogłem. Z trenerem Castellanim miałem przyjemność współpracować przez miesiąc na kadrze, kiedy był szkoleniowcem naszej drużyny. Ciężko powiedzieć, coś więcej, bo z wieloma znanymi i bardzo dobrymi trenerami nie miałem możliwości jeszcze pracować. Mam nadzieję, że cała nasza współpraca i pozostałych zawodników zaowocuje walką o najwyższe cele.
- Które wydarzenie z okresu gry w AZS-ie Częstochowa będziesz wspominał najlepiej?
- Myślę, że było wiele takich momentów, które będę miło wspominał. W pierwszym sezonie byliśmy w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, doznaliśmy porażki dopiero z Trentino, więc to było osiągniecie. W zeszłym sezonie udało się włączyć w walkę o medale, co prawda przegraliśmy mecze o brąz z Resovią Rzeszów, ale mimo wszystko udało się nam zajść wysoko, bo nikt na nas nie stawiał. W tym roku zdobyliśmy Puchar Challenge, który był największym spełnieniem i zwieńczeniem wszystkich trudów. Szkoda jedynie, że nie udało się przedłużyć tradycji udziału klubu w europejskich rozgrywkach.