Łukasz Wiśniewski: Mam nadzieję, że wszystkie perturbacje za mną
Ostatni rok był niezwykle trudny dla 35-letniego środkowego PGE GiEK Skry Bełchatów. Poważna kontuzja, po niej długa i mozolna rehabilitacja, potem kolejne problemy zdrowotne i wreszcie powrót na dobre do treningów po ponad rocznym rozbracie z siatkówką. Doświadczony zawodnik wierzy w to, że najgorsze za nim i niebawem znów zobaczymy go na ligowych boiskach.
PLUSLIGA.PL: 6 grudnia 2022 roku doznałeś ciężkiej kontuzji zerwania więzadła krzyżowego przedniego, która na długo wykluczyła się z gry. Jak wyglądała rehabilitacja i co wydarzyło się w jej trakcie, że nadal nie oglądamy Cię na parkietach PlusLigi?
ŁUKASZ WIŚNIEWSKI: - To niestety jest ryzyko zawodowe. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie miałem kompletnie wpływu na ten uraz. Na szczęście trafiłem na najlepszą opiekę jaką mogłem. Doktor Maciej Karaczun, cała ekipa fizjoterapeutów oraz trener przygotowania motorycznego z Guardian Clinic w Koninie wykonali kawał dobrej roboty. Prezes Krzysztof Wróbel stworzył świetne miejsce dla osób, które potrzebują takiej pomocy. Efekty były widocznie każdego tygodnia. Sama operacja i rehabilitacja przebiegła według planu. Wiedziałem od początku, że czeka mnie ciężka i mozolna praca, żeby wrócić do siatkówki. Przygotowania do tego sezonu zacząłem normalnie z drużyną. Na samym początku jednak naciągnąłem delikatnie łydkę, co było żółtym światłem od organizmu, że chyba za szybko chciałem być na boisku. Musiałem kilka dni pauzować w treningu, żeby doleczyć mięsień. Kiedy wróciłem po przerwie, zaczęło mi coś przeszkadzać w drugim kolanie. Nie mogłem wyprostować nogi. Okazało się, że pod kolanem między dwoma ścięgnami mam tzw. „ciało obce”. Przez trzy tygodnie jeździłem do znajomego osteopaty Remigiusza Koteluka do Gogolina, spróbować przepchnąć to ciało tak, żeby przestało mi przeszkadzać. Niestety nie udało się. 1 listopada musiałem usunąć je chirurgicznie. Po tym sztab zdecydował, że mam odbudować mięśnie i wrócić do treningu po sześciu tygodniach. I tak też się stało. Od początku stycznia trenuję już normalnie z drużyną i odpukać nic nie czuję. Więc mam nadzieję, że wszystkie perturbacje za mną.
PLUSLIGA.PL: Od kilku spotkań jesteś w meczowej czternastce PGE Skry Bełchatów. Kiedy realnie będziesz mógł wejść na boisko i ponownie wystąpić w meczu ligowym?
- Póki co moja forma siatkarska nie jest wybitna, delikatnie mówiąc. Po rocznym rozbracie z boiskiem nie jest tak łatwo od wejścia super się prezentować. Więc pracuję ciężko, żeby swoim poziomem być gotowym do pomocy chłopakom, jeśli przyjdzie taka potrzeba.
PLUSLIGA.PL: Jakie towarzyszą Ci odczucia z tym związane? Zniecierpliwienie narasta czy wręcz odwrotnie - wychodzisz z założenia, że skoro tyle czekałeś, to już spokojnie można podejść do tematu i niczego na siłę nie przyspieszać?
- Miałem bardzo mieszane odczucia. Kiedy wiedziałem już, że mój powrót do treningów się przedłuży o jakieś dwa miesiące, to chciałem wszystko robić jak najszybciej. Teraz chłopakom naprawdę dobrze idzie, mimo kilku słabszych spotkań w naszym wykonaniu, więc spokojnie pracuję i - jak już wcześniej wspomniałem - czekam.
PLUSLIGA.PL: W jakim jesteś stanie ducha po tych wszystkich perypetiach zdrowotnych i tak długiej przerwie w grze?
- Miałem chwile zwątpienia, ale bardzo mocno wspiera mnie rodzina. Od samego początku też czuję to wsparcie wśród sztabu i drużyny, co szczerze powiedziawszy pomaga na co dzień.
PLUSLIGA.PL: Czy wiesz, że brakuje Ci pięciu punktów, by przekroczyć liczbę 3000 „oczek” zdobytych w PlusLidze? Zadanie jest chyba realne do wykonania w tym sezonie, i to nawet w jednym meczu.
- Teraz już wiem (śmiech). Szczerze mówiąc, nigdy takich rzeczy nie śledziłem. Myślę, że jest to realne, ale nie będę robił czegoś za wszelką cenę, żeby podbić „cyferki”. Jak przyjdzie czas, to mam nadzieję, że dobiję do tych trzech tysięcy punktów.
PLUSLIGA.PL: Jak oceniasz formę Skry w tym sezonie? Po słabszym początku sezonu, teraz drużyna wyraźnie odżyła i ma realne szanse na grę w fazie play off. Skąd ta przemiana?
- Skra zaliczyła solidne przemeblowanie. Mamy nową drużynę. Wiadomo było, że będzie ona potrzebowała czasu, żeby się lepiej poznać i dotrzeć. Mieliśmy momenty lepsze i gorsze. Cały czas realnie walczymy o play offy, bo taki cel sobie postawiliśmy. Wierzę, że stać nas na to i mamy jeszcze sporo grania, żeby ten cel osiągnąć.
PLUSLIGA.PL: A jakie są Twoje marzenia i oczekiwania na ten sezon. Zarówno te osobiste, jak i zespołowe.
- Marzenia prywatne zostawię dla siebie, natomiast jeśli chodzi o zespołowe to chciałbym, żebyśmy zawitali w play offach i spróbowali tam namieszać. I przede wszystkim, żebyśmy wszyscy zakończyli ten sezon w zdrowiu.