Łukasz Wiśniewski: mecze z ONICO to dobre przetarcie przed fazą play off i odmiana w treningu
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przygotowuje się do półfinałowych spotkań PlusLigi. W ostatnich dniach kędzierzynianie rozegrali towarzyski mecz z ONICO Warszwa. - Rozegraliśmy spotkanie w Częstochowie, za kilka dni zmierzymy się natomiast w Kaliszu. Aby nie wypać z tego rytmu, gramy właśnie te spotkania. To fajne przetarcie przed fazą play off i odmiana w treningu. Na pewno pomoże nam to dobrze wejść w te półfinałowe mecze - powiedzał Łukasz Wiśniewski, środkowy wicemistrzów Polski.
PLUSLIGA.PL: W Meczu Pełnym Gwiazd został pan wygrany MVP spotkania. W swojej karierze miał pan okazję przez kilka sezonów bronić barw AZS-u. Miło było ponownie wrócić do Częstochowy?
ŁUKASZ WIŚNIEWSKI: Oczywiście, że tak. Jednak kiedy odchodziłem z klubu, hala przy Żużlowej została dopiero otwarta. W czasie gry w AZS-ie nie miałem okazji w niej grać. Z tą nową halą tak naprawdę mam jedno wspomnienie, kiedy wspólnie z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle wygraliśmy turniej finałowy Pucharu Polski. Z samym miastem mam bardzo dużo fajnych wspomnień. Sentyment zawsze będzie. Jednak w ostatnich dniach w mediach było wiele złych informacji o częstochowskim klubie. To bardzo przykre, że tak to wszystko się kończy.
Rozegraliście z warszawską drużyną pięć setów, chyba bardzo pożytecznych i cennych, bowiem dawno nie mieliście okazji sprawdzić swojej formy w bezpośredniom meczu?
ŁUKASZ WIŚNIEWSKI: To prawda, co pani powiedziała, to były bardzo ważne i pożyteczne sety. Po pierwsze bardzo fajnie, że każdy mógł się zaprezentować na boisku i to z mocnym rywalem. Po drugie, w poprzednim sezonie byliśmy w podobnej sytuacji, ale nie było z kim zagrać. Bełchatowianie nie chcieli wtedy wziąć udziału w takim sparingu. Dlatego cieszymy się, że ONICO Warszawa wyraziła chęć rozegrania takiego towarzyskiego meczu. To zawsze coś innego wyjść ze swojej hali, wyjechać z miasta, pograć przy nowej publiczności i hali. Uważam, że głowa zawsze odpoczywa w takich sytuacjach. Mam nadzieję, że to zaprocenuje w fazie play off.
Półfinały zbliżają się wielkimi krokami. Podczas takiego meczu musielście chyba bardzo zwracać uwagę na bezpieczeństwo, aby nie nabawić się niepotrzebnej kontuzji?
ŁUKASZ WIŚNIEWSKI: Na pewno każdy z tyłu głowy myśli podczas wyskoku, aby nic złego się nie wydarzyło i nie przytrafiła się żadna kontuzja. Pewnie obserwując nasz mecz można było odnieść wrażenie, że nie gramy na sto procent swoich możliwości. Chcę jednak zaznaczyć, że zarówno my, jak i warszawianie mamy za sobą ciężki okres pracy na siłowni. Mówiąc kolokwialnie jesteśmy przyduszeni trochę siłownią. Nasza drużyna już przed ostatnim meczem z PGE Skrą zaczęła cykl przygotowujący nas do play offów. Osobiście czuję w nogach dość mocno pracę wykonaną na siłowni.
Póki co, niewiadomo jeszcze z kim zmierzycie się w półfinale PlusLigi. W rywalizacji Aluron Virtu Warta Zawiercie - Cerrad Czarni Radom jest remisu 1-1. Z kim wolelibyście zagrać?
ŁUKASZ WIŚNIEWSKI: Oglądałem pierwsze spotkanie Aluronu Virtu Warty Zawiercie z Cerrad Czarnymi Radom. Byłem przekonany, że będzie trzeci mecz i rzeczywiście się to sprawdziło. Rywalizacja jest bardzo wyrównana. Dla zawiercian to świetny sezon i okazja do bezpośredniej walki o medale. Nam pozostaje tylko obserwować zmagania tych drużyn i czekamy na przeciwnika.
Nie obawiacie się, że wasz przeciwnik niezależnie od tego, czy będą to zawiercianie, czy radomianie będzie w rytmie meczowym, a wy macie kilkutygodniową przerwę?
ŁUKASZ WIŚNIEWSKI: Uważam, że nie ma podstaw do obaw. Rozegraliśmy spotkanie w Częstochowie, za kilka dni zmierzymy się natomiast w Kaliszu. Aby nie wypać z tego rytmu, gramy właśnie te spotkania. To fajne przetarcie przed fazą play off i odmiana w treningu. To pomoże nam na pewno dobrze wejść w te półfinałowe mecze.